[ Pobierz całość w formacie PDF ]
okazał mi tylko wsparcie i pomoc. Właściwie uznawałem go za
przyjaciela. Kiedy o dziesiątej dostałem od Cory esemes, że jest na
parkingu i chce pogadać, skinąłem mu głową, idąc do drzwi, choć
bar pękał w szwach. Piątkowe tłumy powinny napawać mnie
dumą, ale do tego stopnia pochłaniała mnie pewna nieznośna
blondynka, że właściwie nie zwróciłem na to uwagi.
Wiedziałem, że nie chce wchodzić do baru z obawy, że
urządzę jej scenę, może też obawiała się, że okażę się nierozsądny
albo uparty. Dałem jej podstawy, by tak myślała, przez co
poczułem się jak ostatni dupek.
Nie musiała przecież czaić się na parkingu, jakby zrobiła coś
złego. Skoro nie czuje do mnie tego, co ja do niej, będę musiał się
z tym pogodzić i żyć dalej. Nauczyła mnie jednego – że warto
trwać przy tym, w co się wierzy, i czekać na to, na co według
siebie zasługujesz. Pragnąłem jej, pragnąłem nowego życia z nią i
dzieckiem, ale Cora musiała pragnąć mnie tak samo, bo inaczej nic
z tego nie będzie.
Widziałem, jak zielony samochód parkuje koło mojej
furgonetki.
Kiedy zobaczyła, jak idę w jej stronę, wysiadła i ruszyła w
moim kierunku. Chciałem powiedzieć, żeby wraz ze mną weszła
do środka, że Darcy zrobi jej coś do jedzenia, a my spokojnie
pogadamy. Ale nie zdążyłem, bo rozległo się wycie silników
harleya i jednocześnie nagle włączył się mój instynkt
samozachowawczy. Widziałem, jak gwałtownie odwróciła głowę,
poczułem, jak czas zwalnia, jak zawsze, gdy czaiło się
niebezpieczeństwo, więc zareagowałem tak, jak mnie uczono.
Wiem, jak brzmi huk wystrzału. Wiem, że nie wolno panikować,
ale nigdy w życiu nie bałem się tak bardzo. Strzelano do mnie
wielokrotnie, ale nigdy dotąd nie obawiałem się, że ktoś mi bliski
też oberwie. I dlatego ruszałem się szybko jak nigdy.
Biegłem przez parking, czułem, jak pali mnie pod nogami.
Dopadłem do niej, zanim pierwsza kula trafiła w cel. Odrzuciło mi
głowę w bok, poczułem krew na karku, wsiąkała w koszulkę.
Widziałem, jak jej oczy wypełniają całą twarz, ale nie było czasu,
żeby coś powiedzieć. Całe szczęście, że była taka drobna,
stanowiła niełatwy cel, bo kolejny strzał także nie trafił ani
następny. Upadliśmy na ziemię, nakryłem ją sobą. Już przedtem
obrywałem, ale zawsze miałem na sobie kamizelkę kuloodporną,
która łagodziła siłę uderzenia. Kule wbijające się w ciało bolą,
jakby sam szatan smagał cię ogonem. Całe ciało płonęło mi z bólu,
nocne powietrze wypełnił metaliczny zapach krwi. Jezu, ile tej
krwi. Widziałem, jak wypływa ze mnie, zalewa Corę, rozlewa się
na parkingu. Jak mogłem zapomnieć, że rozwścieczony świr
poprzysiągł mi zemstę? Cora nie powinna być sama na parkingu.
Przykryłem ją całą własnym ciałem. Czułem, jak dygocze
pode mną, jak szepcze moje imię z ustami na mojej szyi. Miałem
nadzieję, że niezbyt mocno pchnąłem ją na ziemię, ale nie mogłem
się ruszyć, żeby to sprawdzić. Tak naprawdę wiedziałem, że muszę
[ Pobierz całość w formacie PDF ]