[ Pobierz całość w formacie PDF ]
kroczył obok.
Mógłby się wreszcie odprężyć, pomyślała zatroskana
Sara. Co siÄ™ z nim dzieje?
- Spójrz tylko na te psy! Boże, ależ one wychudzone!
-i wykrzyknęła, wskazując na bezdomne stworzenia, plą
czące się w pobliżu.
? - Niech ci czasem nie przyjdzie do głowy ich głaskać.
Mogą mieć pchły, a może są nawet wściekle...
- Brrr! - wzdrygnęła się z lękiem.
Kiedy dotarli już do hotelu, Elden przystanął zamyślo
ny. Jakby w obawie, że zostanie posądzony o coś zdroż
nego, zapytał nieśmiało:
' - Czy nie sądzisz, że moglibyśmy popływać?
- O, to świetny pomysł! - zawołała entuzjastycznie.
- Muszę przyznać, że oczy ci się zaświeciły z zado
wolenia - rzekł nie bez podziwu. - Sprawdzę tylko, czy
taksówka czasem nie przyjechała, i zaraz się spotkamy
53
na plaży. Ty możesz się przez ten czas przebrać.
- Wcale nie muszÄ™, kostium mam na sobie.
- Coś takiego! Czyżbyś była przygotowana nawet na
podróż dookoła Sri Lanki?
Sara zachichotała tylko i już jej nie było. Chciała za
brać z pokoju ręcznik. Po drodze rzuciła okiem na we
randÄ™ Tangena".
Na poręczy krzesła wisiał błękitny ręcznik, ale pamię
tała, że Tangen" wybrał się na przejażdżkę, więc nie po
winna się spodziewać niczego szczególnego.
Sara już wcześniej zdążyła się przekonać, że do wody
trzeba wchodzić ostrożnie. Podczas gdy powoli zanurza
ła się w oceanie, Alfred stał na brzegu, obserwując ją. Jak
przypuszczała, świetnie się prezentował w kąpielówkach.
Odwróciła się i pomachała do niego, wołając:
- Chodz, woda jest przewspaniała!
już widział tylko jej głowę, bo reszta zanurzyła się
w wodzie. Jedna z większych fal, napływając w kierun
ku brzegu, natarła na Sarę od tyłu, podcięła ją i ponios
ła ku plaży. Zanim dziewczyna zdołała się podnieść, ta
sama fala, ale już powracająca, znowu zabrała ją, tym ra
zem w przeciwnym kierunku. Kostium w jednej chwili
wypełnił się piaskiem i dziewczyna ledwie zdołała go
w porę przytrzymać, zapobiegając krępującemu incy
dentowi.
Zbliżała się kolejna potężna fala, ale tym razem Sara
była już przygotowana i co sił rzuciła się ku brzegowi,
gnana przez napierajÄ…cÄ… wodÄ™.
Tego było już dla Eldena za wiele: parsknął śmie
chem, nie udało mu się bowiem utrzymać powagi. Ze
śmiechu aż łzy napłynęły mu do oczu.
- Teraz przynajmniej wiem, czego mam unikać! - za
wołał i podał jej rękę.
54
- Równie dobrze ty mogłeś znalezć się na moim miej
scu - odparła i z przyjemnością przytrzymała jego dłoń
w swojej nieco dłużej, niż było to konieczne.
Mimowolnie zwróciła wzrok ku jego smagłej, szczup
łej, prawie wychudzonej postaci. Ma tak ładnie owłosio
ny tors, pomyślała.
Gdy zorientowała się, dokąd wędrują jej myśli, po
czuła na policzkach rumieniec.
Szybko nabrali wprawy, tak że nawet silne fale nie
były w stanie zbić ich z nóg.
Zabawa w wodzie trwała ponad pól godziny. Wśród
mnóstwa nieznajomych turystów bezwiednie szukali swo
jego towarzystwa. Kiedy Sara wypływała dalej od brzegu,
Elden podążał za nią, kiedy zostawała w tyle, wracał po
nią. Był spokojny wiedząc, że Sara płynie tuż za nim.
Kąpiel tak ich pochłonęła, że zapomnieli, po co właś
ciwie znalezli się na Cejlonie, aż do momentu, kiedy Sa
ra przypadkowo rzuciła okiem ku hotelowi.
- Alfred - wyszeptała - z altany zniknął niebieski ręcznik.
Elden natychmiast stał się czujny.
- Wracamy. Możliwe, że ręcznik zabrała pokojówka,
ale trzeba to sprawdzić.
.; - A jak się dowiemy, że wrócił? - zapytała, kiedy wy
szli już z wody.
- Zauważyłem, że w przegródce w recepcji leżał jego
klucz.
- Ależ ty jesteś spostrzegawczy! - zawołała zdumiona.
Nic nie odpowiedział. Pewnie sądził, że była to iro
niczna uwaga, podczas gdy Sara myślała tak naprawdę.
Dreptała tuż za Alfredem, zastanawiając się w duchu,
czy przypadkiem po kąpieli nie stał się trochę swobo
dniejszy. Nie, chyba ona wyobraża sobie za wiele. Prze
cież nie mogła nagle, jak za dotknięciem różdżki czaro-
55
[ Pobierz całość w formacie PDF ]