[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Od nasilającej się migreny zaczynał ją boleć żołądek.
- Właściwie nie, dziękuję. Może lepiej opowiedz mi o przypadku, w sprawie które-
go lecimy, skoro mam ci asystować.
- To potencjalny klient, nie poprosił jeszcze, żebym go reprezentował w sądzie -
przyznał Alessio. - Na razie chce omówić sytuację. Zgodziłem się go wysłuchać.
- Więc nie jest jeszcze pewien, czy chce rozwodu?
R
L
T
- Wie, że chce rozwodu, tylko nie podjął decyzji, jak się do tego zabrać. Ani kogo
uczyni pełnomocnikiem.
- Może wybrać ciebie.
- Wybierze mnie, jeśli będzie go na to stać.
- Dlaczego to robisz? Z pewnością nie potrzebujesz pieniędzy.
- Lubię gimnastykować umysł. Uwielbiam rywalizację. No i kocham zwyciężać.
- Naprawdę uważasz za zwycięstwo" zrujnowanie czyjegoś małżeństwa?
- Zaczynam działać, kiedy małżeństwo już leży w gruzach. - W oczach Alessia po-
jawił się ostrzegawczy błysk. - A pouczanie mnie nie należy do twoich obowiązków.
- Czy twój klient chociaż próbował coś naprawić? Może gdyby porozmawiał z bez-
stronną osobą... - Przerwała, mrużąc oczy z bólu, który przeszył jej czaszkę.
Znieruchomiała, czekając na ulgę. Alessio przyjrzał się jej z niepokojem.
- Coś nie tak?
- Wszystko w porządku. - Podniosła się ostrożnie. - Przepraszam na chwilę. Muszę
skorzystać z łazienki.
- Ostatnie drzwi po lewo.
W innych okolicznościach Lindsay pewnie by się zachwyciła pięknie urządzonym
wnętrzem, ale czuła się zbyt zle, by na cokolwiek zwracać uwagę. Zastanawiała się, jak
długo może trwać lot na Karaiby. Wiedziała, że bez tabletek będzie się przez całą drogę
męczyć. Marzyła o tym, żeby się położyć, ale nie chciała tego robić przy Alessiu. Usia-
dła więc na krześle, zamknęła oczy i oparła głowę o gładką, chłodną ścianę.
Musiało to długo trwać, bo drzwi się otworzyły i usłyszała zaniepokojony głos:
- Jesteś chora?
- To migrena. Zaraz mi przejdzie, potrzebuję trochę spokoju.
Nie otwierała oczu, żeby nie raziło jej światło. Poczuła, jak Alessio kładzie jej rękę
na czole i mamrocze coś po włosku.
- Widziałem, że jesteś dziwnie blada. Dlaczego nie powiedziałaś, że zle się czu-
jesz?
- Proszę, zostaw mnie. Lepiej, żeby cię tu nie było, kiedy zwymiotuję.
R
L
T
Ignorując ostrzeżenie, wziął ją na ręce i zaniósł do ogromnego łóżka. Dotyk mięk-
kiej poduszki miał cudownie kojące działanie.
- Może nie jesteś taki do końca zły - wymruczała z wdzięcznością. - W tym mo-
mencie prawie cię lubię.
- Lepiej nic nie mów, Lindsay, bo jeszcze powiesz coś, czego będziesz pózniej ża-
łowała.
- Przepraszam. Zapomniałam, że ty nie chcesz, żeby kobiety cię lubiły. Swoją dro-
gą, to układanie w swoim łóżku chorej kobiety musi być dla ciebie czymś nowym.
- Masz w torebce jakieś lekarstwo? - przerwał jej rzeczowym tonem.
- Zapomniałam. Pakowałam się w pośpiechu. - Zamilkła, wciskając głowę w po-
duszkę. Odezwała się ponownie, dopiero kiedy ból trochę zelżał: - Nawet nie wiedzia-
łam, że istnieją samoloty z łóżkami. Ale dla kogoś takiego jak ty to wszędzie niezbędny
element wyposażenia.
- Możesz mi wierzyć lub nie, ale nie używam go do takich celów, jak myślisz. Pra-
cuję wydajniej, jeśli mogę się wyspać - spokojnie wyjaśnił, przykrywając Lindsay gru-
bym jedwabnym pledem. - I co mam teraz zrobić? - zastanawiał się na głos.
- Podaj mój telefon. Muszę jeszcze raz zadzwonić do Ruby...
- Przestań myśleć o siostrze i pomyśl o sobie. - Pozaciągał rolety w oknach. - Tak
lepiej?
Nie pomyślałaby, że mógł być troskliwy i nigdy by nie uwierzyła, że potrafi
współczuć. Czuła jednak, że żołądek zaczyna się buntować i bała się, że może nastąpić
katastrofa.
Na widok miny Lindsay, Alessio wyszedł i po chwili wrócił z miską, którą ustawił
przy łóżku.
- Sprowadzę lekarza.
Gdyby miała więcej siły, parsknęłaby śmiechem. Skąd miał tu wziąć lekarza?
Jednak po chwili Alessio przyprowadził mężczyznę, który usiadł na łóżku, zadał
Lindsay kilka pytań, po czym otworzył lekarską torbę.
R
L
T
Nim lekarstwo zaczęło działać, poczuła na czole dotyk cudownie chłodnego kom-
presu. Uniósłszy lekko powieki, zobaczyła Alessia siedzącego na kraju posłania, bez
krawata, z podwiniętymi rękawami koszuli.
- Lekarz powiedział, że to może pomóc.
- Dziękuję. Rzeczywiście daje ulgę. - Była mu wdzięczna. - Zwykle kobiety w two-
im łóżku nie miewają bólu głowy.
- Bądz cicho i staraj się zasnąć, Lindsay - skwitował jej uwagę i uśmiechnął się.
- Jesteś niesamowicie przystojny - wymruczała. Zrodek podany przez lekarza po-
wodował przyjemną ociężałość. Zamykając oczy, dodała: - Szkoda tylko, że jesteś takim
draniem.
R
L
T
ROZDZIAA CZWARTY
Kiedy się obudziła, po bólu nie było śladu, a obok niej na łóżku spał wyciągnięty
jak struna Alessio.
Wsparta na łokciu przez chwilę mu się przyglądała, a potem, nie mogąc się po-
wstrzymać, dotknęła pokrytego nocnym zarostem policzka.
Alessio otworzył oczy i ich spojrzenia się spotkały.
- Rozumiem, że czujesz się lepiej?
Na dobre obudzona szybko cofnęła rękę.
- Och... - Odsunęła się najdalej, jak to było możliwe, podciągając nakrycie pod
brodę.
Dopiero teraz odkryła, że nie tylko rozpuścił jej włosy, wyjmując z nich spinki, ale
[ Pobierz całość w formacie PDF ]