[ Pobierz całość w formacie PDF ]
znajomy.
Ponieważ statek handlarzy zajmował już miejsce przy luku cumowniczym, „Sokół” został
łagodnie opuszczony na powierzchnię planety, a ogromny kadłub fortecy usadowił się
tuż nad nim. Han nacisnął spust dźwigni, zwalniającej podwozie, i nawet nie próbował
stawiać oporu. Wiązka była zbyt potężna, by zdołali się od niej oderwać i wszelkie
działania byłyby po prostu samobójstwem. Wyłączył silniki i po kolei resztę aparatury.
Położył dłoń na ramieniu Wookiego.
— Trzymaj kuszę w gotowości, może jeszcze nie wszystko stracone. — Liczył na to, że
być może uda się im zbiec i wtedy zwrócą się o pomoc do Mora Glayyda. Jeżeli nie, nie
pozostanie im nic innego, jak pogodzić się z perspektywą paru lat więzienia. Han jednak
nie zamierzał oddać się w ręce Espo bez walki.
Statek Espo zamarł na wysokości pięćdziesięciu metrów nad ziemią. Wyglądając
przez przesłonę sterowni, Han obserwował handlarzy. Ogromny rękaw cumowniczy,
niewątpliwie wypełniony policjantami, miał za parę sekund przycumować do ich statku.
Ciekaw jestem, jak Mogg się teraz czuje?, pomyślał Han nie bez satysfakcji. Wprawdzie
jego własna sytuacja była nie do pozazdroszczenia, ale przyjemnie było pomyśleć, że
jego prześladowcy również nie unikną kary.
Niewielka kapsuła awaryjna oderwała się od innego z luków w kadłubie fortecy. Była
to okrągła, w kształcie kapsuła, jakby opleciona cienką siatką. W jej wnętrzu, zamiast
oczekiwanego batalionu Espo, Han dostrzegł samotnego mężczyznę. Był to ten sam
człowiek, którego głos usłyszeli wcześniej przez radio — Gallandro, słynny rewolwerowiec
we własnej osobie.
ROZDZIAŁ XIII
Gallandro dostojnym krokiem podszedł do „Sokoła”. Zatrzymał się i spoglądając w górę,
ku sterowni, wyciągnął coś zza pasa. W chwilę później usłyszeli głos dochodzący z
nadajnika, zamontowanego na ich własnym statku:
— Solo, czy mnie słyszysz? — Zamiast odpowiedzi, Han twierdząco mignął reflektorami
statku.
— Och, daj spokój. Nie możesz przecież okazywać lekceważenia człowiekowi, który
uratował ci życie!
Nie sprawiło ci to kłopotu, draniu, pomyślał Solo, wziąwszy pod uwagę twoje umiejętności
strzeleckie! Nacisnął jednak przycisk na hełmofonie.
— Słucham cię, Gallandro!
W głosie rewolwerowca zabrzmiał z trudem skrywany triumf.
— Tak jest o wiele lepiej, dobre maniery są przydatne w każdej sytuacji. Spodziewam
się, że jesteś w pełni świadomy istniejącego stanu rzeczy, Solo. A jeżeli nie, zaliczasz się
przecież do pragmatyków. Bądź więc łaskaw i otwórz główny właz, po czym pofatyguj
się tutaj. Porozmawiamy o wszystkim, co się wydarzyło.
86
Zemsta Hana Solo
Han chciał już odpowiedzieć rewolwerowcowi, by poszedł do diabła, jednak rzuciwszy
okiem na ogromny niszczyciel zmienił zdanie. Wszystkie działa turbolaserowe — podwójne
i poczwórne baterie, wyrzutnie rakietowe i anteny generatorów wiązek przyciągających
były wycelowane w „Sokoła”. Jedno nieprzemyślane posunięcie i zostaną zmiecieni z
powierzchni planety. Westchnął ciężko i rozpiął pas bezpieczeństwa.
Obrócił się, napotykając wzrok Spraya, stojącego w tylnej części kabiny i obserwującego
go bacznie. W chwilę później u boku Tynniańczyka stanęła Fiolla. Zastanawiał się przez
moment, czy nie wziąć jej jako zakładnika, jednak prawie natychmiast odrzucił tę myśl.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]