[ Pobierz całość w formacie PDF ]
nazywamy Lehra Koszmarem Finna.
- Dlaczego?
- Jest młody, zapalczywy, ma niespożyte siły i aż za bardzo kocha się w
bitkach.
Chłodny wiatr dął coraz mocniej i poświstywał żałobnie nad wodą.
Kelida zawinęła się szczelniej w zieloną opończę.
- Czy nie są to cechy pożądane u leśnego wojownika? Zamiast
odpowiedzi Tyorl postawił jej pytanie: - Nie widzisz różnicy pomiędzy
Lehrem i Haukiem?
- Nie znam Hauka, tej nocy w gospodzie nie miałam przecież czasu go
poznać, ale...
- Co? - Tyorl wbił wzrok w tańczące płomienie.
- Nie wiem. Myślałam, że może... może on jest kimś, kogo... mogłabym
polubić.
Polubić czy pokochać?, pomyślał elf.
Wiatr zmienił kierunek, teraz wiał z północnego wschodu, dokładnie
wzdłuż rzeki. Lehr przerwał swój niezmordowany marsz i zatrzymał się
nad brzegiem.
- Hauk... tak, można go polubić.
- Ale on również za bardzo lubi bitki?
- Nie, wcale nie. - Tyorl potrząsnął głową. Przeważnie zachowuje zimną
krew. To dobry towarzysz i niezle jest mieć go u boku w wielu sytuacjach,
ale podobnie jak Koszmar Finna jest młody. Przypuszczam, że właśnie
dlatego Lehr mi go przypomina.
Kelida pomyślała nagle o pozornie odległej o setki lat nocy w Long
Ridge, kiedy to Hauk dał jej Ostrze Burzy. Przypomniała sobie ówczesne
zachowanie Tyorla, który był lekko rozbawiony przesadnymi
przeprosinami i zadośćuczynieniem Hauka. Elf obserwował, jak wycierała
plamy po winie z szynkwasu, ona zaś w myślach porównywała obu
leśników: Hauka, krępego i rosłego jak niedzwiedz, i Tyorla, który
przypominał jej cicho i z gracją stąpającego jelenia. Przypomniała sobie
też, że już wtedy wydawało jej się, że niezwykle trudne, jeśli nie w ogóle
niemożliwe, jest określenie wieku elfa z jego wyglądu.
Spojrzała nań ponownie. Siedział przy ognisku ze skrzyżowanymi
nogami, pogrążony w myślach, łagodzących chłodny zwykle wyraz jego
oczu, a jego rozjaśnione blaskiem księżyców włosy rozwiewał zimny
wiatr. Był szczupły i zręczny, otaczała go atmosfera niebezpieczeństwa i...
tak, nie inaczej, pewnej romantyczności. Aatwo było się pomylić i wziąć
go niemal za rówieśnika Hauka.
- Myślę - zaczęła z wahaniem - że tobie wszyscy wydajemy się młodzi.
- Owszem, niekiedy tak. Kelido, widziałem już setkę zim. To sprawia,
że ty i Hauk wydajecie mi się bardzo młodzi. Ale wedle miar mojej
własnej rasy sam należę do młodzików. - Uśmiechnął się i wzruszył
ramionami. - Kiedy nie przebywam wśród elfów, ciągle padam ofiarą
pomyłek. Wszystkie te przeżyte lata... - Poklepał się po sercu, które nagle
skurczyło się boleśnie. - To tutaj czuję, jak jestem młody...
Nieoczekiwanie Lehr zszedł ze ścieżki i pochyliwszy głowę jak pies
podejmujący trop, ruszył w górę rzeki. Tyorl wstał i polecił Kelidzie: -
Sprowadz tu Finna.
Wyczuła napięcie w jego głosie i podniosła się. Zanim jednak zdążyła
zadać mu choć jedno pytanie, pomknął ku rzece.
Lavim wyczuł dym wraz ze zmianą wiatru. Wyciągnąwszy się na
brzuchu przy brzegu, kender rozmyślał o cieple i obozowych ogniskach. W
tej chwili na pewno nie miałby nic przeciwko jednemu i drugiemu. Złożył
opończę nie opodal, bo mokry był aż po barki - usiłował bowiem łowić
ryby gołymi rękoma, tak jak podejrzał to u Lehra.
Obserwując go, można by pomyśleć, mówił sobie Lavim, że to takie
łatwe!
- Lavim, nic nie jest takie łatwe, jak się wydaje - odezwał się Fujara.
Kender nie odpowiedział, tylko ponownie zanurzył dłonie w lodowatej
wodzie. Za pózno! Okoń otarł się o jego palce i śmignął na głębszą wodę
pośrodku rzeczułki. Lavim wyciągnął dłonie z wody, potrząsnął nimi
kilkakrotnie i schował pod pachy, by ogrzać zlodowaciałe paluchy.
- Lavim, to kwestia perspektywy. Kiedy spoglądasz w wodę, w
rzeczywistości nie patrzysz tam, gdzie wydaje ci się, że patrzysz. Jeśli już
zresztą o tym mowa, ryba, patrząc w górę, też widzi nieco inaczej.
- Mhm... - mruknął Lavim. - Ty to wszystko wiesz, bo większą część
życia spędziłeś w rybiej postaci, co?
- Biorąc pod uwagę to i owo - warknął Fujara - uważam, że to zle, jeśli
stajemy się drażliwi. W końcu to ja nie żyję. Jeśli ktokolwiek miałby
prawo do okazywania swoich humorów, to tym kimś byłbym ja!
- Nie okazuję humorów. Usiłuję złapać śniadanie. Wiesz, Fujaro -
[ Pobierz całość w formacie PDF ]