[ Pobierz całość w formacie PDF ]
87
An43
us
o
l
a
d
n
a
c
s
Nie zamierzał pozwolić, aby ogarnęły go ponure refleksje nad
przeszłością. Odłożył książkę, wstał, przeciągnął się i, wiedziony nagłym
impulsem, ruszył do pracowni. Był tam dopiero raz, po powrocie z Nowego
Jorku, kiedy został oprowadzony po domu. Zapragnął dokładniej obejrzeć
pomieszczenie, w którym Paige spędzała większość dnia.
Drzwi zastał otwarte, lecz przystanął na progu, jak gdyby wyrosła przed
nim niewidzialna zapora. Pracownia, podobnie jak wszystkie pokoje w budynku,
położone od strony oceanu, miała przeszklony dach i ściany. Latem przez
rozsunięte drzwi wpadało świeże morskie powietrze. Chociaż w domu
zamontowano klimatyzację, Dallas podejrzewał, że Paige rzadko ją włączała.
Nie musiała. Morska bryza działała niezawodnie.
Jaka siła zatrzymała go na progu pracowni? Magiczny klimat tego
pomieszczenia, atmosfera powagi, skupienia i nieopisanego spokoju. Błądził
wzrokiem po narzędziach, materiale rzezbiarskim, stołach, podestach i cokołach.
Na białych ścianach wisiały tu i ówdzie gustownie oprawione plakaty. Na
wielkiej korkowej tablicy nad biurkiem przypięto dziesiątki szkiców, notatek,
wycinków.
W końcu, co było nie do uniknięcia, wzrok Jesse' a spoczął na Paige.
Siedziała na stołku pod przeciwległą ścianą, ściskając mocno między nogami
kawał drewna. Na kolanach miała rozłożoną płócienną płachtę, a jej twarz
ochraniała przezroczysta, plastikowa maska. Przykładała dłuto do drewna i
delikatnie, rytmicznie uderzała weń młotkiem. Po chwili przerwała, uniosła kloc
drewna, oceniła dotychczasowy efekt, po czym znowu umieściła drewno między
kolanami, lekko je obróciła i wzięła narzędzia do ręki.
Była tak pochłonięta pracą i tak zadowolona, że Jesse nie miał serca jej
przeszkadzać. Właśnie odwrócił się na pięcie, kiedy Paige spostrzegła go i
zsunęła maskę na tył głowy.
- Nie odchodz.
- Nie chciałem ci przeszkadzać.
88
An43
us
o
l
a
d
n
a
c
s
- Wcale nie przeszkadzasz. I tak chciałam sobie zrobić przerwę.
- Nad czym pracujesz?
Jesse nie ruszył się od drzwi, jak gdyby przekroczenie progu oznaczało
naruszenie świętej przestrzeni.
Zerknęła na kawał drewna na kolanach i pogładziła go dłonią.
- To pierwsza figurka z grupy wróbli.
- Zauważyłem, że lubisz rzezbić grupy postaci, zwierząt lub przedmiotów.
Na wernisażu widziałem ich kilka.
- A zatem w galerii zwróciłeś uwagę na coś jeszcze poza mną? -
zażartowała, a kiedy zmarszczył czoło i kiwnął głową, postanowiła pójść za
ciosem. - Jakie refleksje?
- Piękne rzezby. Pełne ciepła, uczucia. Między innymi dlatego nabrałem
przekonania; że nie jesteś... no wiesz...
- Rozumiem - stwierdziła cicho. - Jesse...
- Tak? -
- Możesz wejść - zaprosiła z wesołym błyskiem w oku.
- Wejść?! Jasne.
Nagle niewidzialna granica zniknęła i Jesse nieśmiało przekroczył próg
pracowni. Czuł się jak intruz wnoszący zamęt w czyjś intymny, uporządkowany
świat, ale przecież zaproszenie wyszło do gospodyni i szkoda byłoby nie
skorzystać z okazji. Wetknął ręce w kieszenie spodni i kołysząc się na bosych
stopach, ogarnął pokój jednym spojrzeniem.
- Dobre miejsce do pracy - ocenił. - Bardzo jasne... miłe.
- Poprzedni właściciele mieli tu sypialnię, ale kiedy pierwszy raz
oglądałam dom, od razu wyobraziłam tu sobie pracownię. To idealne wnętrze,
przestronne i wygodne. Dawna garderoba służy mi za tak zwaną pakamerę. W
łazience mam bieżącą wodę bez ograniczeń. Zlikwidowałam tylko drzwi, żeby
mieć łatwiejszy dostęp do dwóch umywalek. W głębi, za osobnymi drzwiami,
jest jeszcze prysznic i szafki.
89
An43
us
o
l
a
d
n
a
c
s
Jesse szybkim krokiem przemierzał pracownię, przypatrując się z bliska
przedmiotom, do których przedtem wzbraniał się podejść. Dłużej zatrzymał się
przy stole -imponującym składowisku przeróżnych narzędzi.
- Używasz tego wszystkiego?
- Raz tego, raz owego.
- Te narzędzia na pozór wcale się od siebie nie różnią - zdziwił się na
widok równego rzędu metalowych kształtów.
- To pilniki, ułożone od najostrzejszych raszpli do najdelikatniejszych
gładzików. Kiedy praca nad rzezbą dochodzi do etapu polerowania powierzchni,
użycie odpowiedniego pilnika ma podstawowe znaczenie.
Dallas zainteresował się pękiem pasków materiału.
- To specjalne szorstkie ściereczki. Można je ciąć na pasy różnej
szerokości. Używam ich do wygładzania drewnianych rzezb.
- Myślałem, że stosuje się w tym celu papier ścierny.
- Można, ale materiał jest bardziej miękki, dociera w każdą szczelinę.
Jesse kiwnął głową i podszedł do Paige. Jego wzrok przykuł ledwo
ociosany kawał drewna między jej kolanami.
- Co to za drewno?
Podniosła zaczętą figurkę i powoli obróciła ją w dłoniach.
- Orzech.
- Pozostałe wróble też wyrzezbisz z orzecha?
- Aha. Ale każdy będzie inny. Nie ma dwóch identycznych kawałków
drewna ani kamienia. Dlatego trudno przewidzieć, co z danego materiału
powstanie.
- Robisz najpierw jakieś szkice?
- Spójrz na biurko. Wróble leżą na wierzchu.
Jesse żwawo ruszył w stronę blatu. Długo wpatrywał się w wielki arkusz
kartonu z rysunkami pojedynczych ptaków i ptasich grup. Paige naszkicowała
90
An43
us
o
l
a
d
n
a
c
s
jedynie kontury, pozostawiając dopracowanie szczegółów dłutom, młotkom i
pilnikom.
- Bardzo ładne. Lekkie, lotne.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]