[ Pobierz całość w formacie PDF ]
końca życia.
Uświadomiwszy to sobie, cofnęła się zmieszana. Ogarnęły ją wyrzuty sumienia.
Nie ma prawa zadawać się z Nikosem, on jest prawie zaręczony z Giną. Ona, Sara, po-
trzebuje go tylko po to, żeby dostać się do swojej babki. Lepiej go nie prowokować.
Gdyby odkrył prawdę, poczułby się zdradzony, a wtedy mógłby być groznym przeciwni-
kiem.
Otworzył oczy i popatrzył na nią pytająco.
- Muszę iść - szepnęła, uwalniając się z jego objęć.
Zamierzał coś powiedzieć, ale uniosła rękę.
- Nie, nic nie mów. To nie był tylko" pocałunek, Ja... ja tak nie mogę.
Wybiegła. Dotarłszy do swojej malutkiej kabiny, zamknęła drzwi i oparła się o nie
plecami. Krew dudniła jej w skroniach. Boże kochany, żaden mężczyzna nie działał na
nią tak jak Nikos. %7ładen tak bardzo się jej nie podobał. Jeśli się w nim zakocha, będzie
cierpiała. Na pewno.
Podeszła do okna i wyjrzała na zewnątrz. Nieopodal w ośrodku paliły się światła,
ale było za ciemno, by cokolwiek widzieć. Na statku panowała cisza. Czyżby wszyscy
poszli już spać? Spojrzała na zegarek. Było jeszcze wcześnie: kilka minut po dziesiątej.
Nie, kochana, wez się w garść. Myśl o matce, o tym, co masz zrobić, a nie o Niko-
sie. Owszem, jest fantastycznym facetem. Zabrał ją na wycieczkę po wyspie, nauczył
nurkować. Ale wiedziała, że się w niej nie zakocha. Może chciał ostatni raz zaszaleć, za-
R
L
T
nim się ustatkuje? Nie, takie zachowanie nie pasuje do Nikosa. Jest człowiekiem zbyt
prawym i uczciwym. Może więc... może mu się odmieniło, może zrezygnował z małżeń-
stwa z Giną?
- Psiakrew! - mruknęła.
Wyciągnęła się na łóżku i zaczęła odtwarzać w myślach pocałunek. Czy Nikos wie,
jak na nią działa? %7łe kiedy jest przy niej, to serce jej wali, a ręce drżą? Ale to nieważne.
Pewnie przywykł do tego, że kobiety za nim szaleją.
%7łeby spełnić obietnicę, którą dała mamie, powinna skupić się na celu i dostarczyć
babce list. Szkoda, że przy okazji nie może troszkę poflirtować z Nikosem. To by jeszcze
bardziej uprzyjemniło jej pobyt w Grecji.
Nazajutrz rano wstała skoro świat. Całą noc przespała kamiennym snem; za oknem
padał deszcz, a jej się śniło, że leży w objęciach Nikosa.
Na śniadanie znów przygotowała omlet ze świeżymi owocami oraz dzbanek do-
skonałej kawy. Pracując, podjadała kawałki owoców.
Ciekawe, czy inne posiłki też dziś będzie przyrządzała? Pewnie to będzie zależało
od pogody. Do wyspy Konstantinosów płynie się niecałe pół dnia. Na miejscu jest ku-
charz. Może mogłaby zaproponować mu swoją pomoc?
- Zaniosę kapitanowi śniadanie - oznajmił Stefano. - Niedługo wypływamy.
Sara zerknęła przez okno.
- Wciąż pada.
- Ale nie ma wiatru. Sam deszcz nie jest grozny.
- Okej, trzymaj. Dla Nikosa i kapitana. A ty i ja gdzie jemy? Każde u siebie w ka-
binie?
- E tam! W kuchni.
Po śniadaniu wyszła na pokład. Schowała się pod nawis rufowy, by nie zmoknąć, i
wyciągnęła rękę: krople deszczu były ciepłe. Czy gdyby stali na kotwicy, zdecydowałaby
się na kąpiel? Nigdy nie pływała w czasie deszczu. W Anglii, gdy padało, zwykle było
zbyt zimno, by wchodzić do wody.
Kiedy wróciła do kuchni, Stefano skończył zmywać naczynia.
R
L
T
- Jeśli chcesz popatrzeć, jak wypływamy z portu, to kapitan zaprasza cię na mo-
stek.
- Naprawdę? - ucieszyła się.
- Zaparz świeży dzbanek kawy. Przyda wam się bo na mostku jest chłodno.
Kwadrans pózniej Sara weszła na mostek; w jednej ręce trzymała dzbanek z kawą,
w drugiej dwa kubki. Nagle zamarła; Nikos przeglądał z kapitanem mapę.
Na widok Sary skinął głową.
- Przyniosłaś więcej kawy? To świetnie.
- Wejdz, Saro. - Kapitan uśmiechnął się. - Za kilka minut ruszamy. Pomyślałem
sobie, że to cię zainteresuje...
- Tak, bardzo dziękuję. - Postawiła kubki na stole. - Zaparzyłam świeżą kawę.
Ostrożnie, by niczego nie zabrudzić, napełniła kubki. Jeden podała Nikosowi, drugi
wręczyła kapitanowi.
- A dla siebie nie przyniosłaś? - spytał Nikos, upijając łyk ciemnego aromatyczne-
go płynu.
- Przyniosłam dwa, bo się ciebie tu nie spodziewałam.
Podsunął jej swój kubek. Zawahała się, po czym wyciągnęła rękę. Wypiła odrobi-
nę, po czym oddała kubek. Była w tym geście jakaś intymność. Po chwili podeszła do
szerokiego okna i wyjrzała na nabrzeże. Pomimo deszczu praca wre, pomyślała, patrząc
na mężczyzn w jaskrawożółtych prochowcach.
- To co, płyniemy mimo burzy? - zapytała.
- Deszcz nie przeszkadza; gorzej, gdy szaleje Wiatr. Ale na razie jest spokojnie.
- Według prognoz najgorsze już za nami - oznajmił kapitan, sprawdzając przyrzą-
dy.
Przez chwilę Sara walczyła z sobą, po czym podjęła decyzję. Może zachowywać
się jak idiotka i starać się unikać Nikosa, może też skorzystać z zaproszenia na mostek i
spróbować się czegoś nauczyć.
Odwróciwszy się od okna, podeszła do stołu, na którym leżały mapy i wykresy.
Zaczęła zadawać dziesiątki pytań; mężczyzni cierpliwie jej wszystko tłumaczyli.
- Ojej, myślałam, że wchodzi się na pokład, uruchamia silnik i fru...
R
L
T
[ Pobierz całość w formacie PDF ]