[ Pobierz całość w formacie PDF ]
rząd ko wać my śli. Ni g dy nie my śla łam, że po znam cię oso bi ście.
By łaś w moim domu. Pra cu jesz w mo jej fir mie.
Tyl ko chwi lo wo. Chcia łam& coś zna lezć. Jak mu to wy ja śni? I czy Sha ne nie
znisz czy do wo dów?
Le gen dar ne ry sun ki two je go ojca po wie dział Sha ne z chłod ną pre cy zją.
Masz je? Za chwia ła się na no gach.
Nie ma żad nych ry sun ków.
Spóz ni ła się. Col bor no wie je zna lez li, znisz czy li i jej oj ciec na za wsze po zo sta nie
nie do ce nio nym ge niu szem.
Spa li li ście je?
Rap tow nie uniósł gło wę.
Nie spa li li śmy ich. Ni g dy nie ist nia ły.
Do bre so bie!
Na dzie ja, że jest z nią szcze ry, pierz chła. Po stą pi ła o krok, by go wy mi nąć. Musi
się ubrać i wyjść. Nie prze szko dził jej, od su nął się, gdy prze cho dzi ła obok.
Twój oj ciec wy my ślił tę hi sto rię, Dar ci. Cho dzi ło mu o od szko do wa nie.
Po win nam się tego do my ślić.
%7łe to wy my ślił?
Nie. Po win na wie dzieć, że Col bor no wie za trą śla dy. Ro ze śmia ła się gorz ko,
szu ka jąc bie li zny. %7łe two ja ro dzi na znisz czy ła do wo dy już daw no. Je stem bez na -
dziej nie na iw na.
Nie było żad nych do wo dów!
No tak, oczy wi ście. Jej sło wa ocie ka ły sar ka zmem.
Nie waż na bie li zna. Zrzu ci ła ko szu lę na pod ło gę i na cią gnę ła su kien kę na gołe cia -
ło.
Od wró ci ła się do Sha ne a.
Nie mu sisz mnie zwal niać. Od cho dzę.
Tak, chy ba je steś zwol nio na. A wła ści wie jak dłu go u mnie pra cu jesz?
Kró cej niż mie siąc.
A więc za trud ni łaś się tuż przed przy ję ciem? Za in te re so wa nie wi na mi, zgu bio ny
kol czyk, wszyst ko tyl ko po to, żeby do stać się do ar chi wum?
Zna la złam wła ści we kar to ny rzu ci ła mu wy zy wa ją co ale nie star czy ło mi cza -
su na ich przej rze nie.
Czy dla te go py ta łaś mnie o sys tem bez pie czeń stwa?
Sam za czą łeś o nim mó wić. Nie pla no wa łam wła ma nia. Ja tyl ko& No wiesz,
chcia łam tro chę po szpe rać.
I spo ty ka łaś się ze mną, żeby do stać się do domu?
Wzdry gnę ła się. Zer k nął na nie ład na łóż ku.
Na praw dę nie zła z cie bie sztu ka.
Nie sy pia łam z tobą, żeby zy skać in for ma cje. Sta ra łam się z tobą nie sy piać.
Nie mo żesz mieć jed ne go i dru gie go, Dar ci.
Wiem. Po peł ni łam błąd. Po czu ła w ser cu ból.
Wie rzysz w to, praw da?
%7łe to był błąd?
%7łe Col bor no wie ukry wa ją ory gi nal ne ry sun ki tur bi ny au tor stwa two je go ojca?
Wie rzę, że Col bor no wie znisz czy li te ry sun ki.
Dla cze go mie li by śmy to zro bić?
Ro ze śmia ła się drwią co.
Dla pie nię dzy, Sha ne.
Mamy ich mnó stwo. Po dzie li li by śmy się, gdy byś mia ła do tego pra wo.
Ja sne. Ani przez mo ment w to nie wie rzy ła.
Twój oj ciec kła mał po wie dział Sha ne. Albo miał uro je nia. On pił, praw da?
Jak śmiesz! Chcesz zro bić z mo je go ojca sza lo ne go pi ja ka. Za wie si ła głos. To
two ja stra te gia obron na?
Nie po trze bu ję żad nej stra te gii.
Oczy wi ście, że nie. Znisz czy li ście do wo dy. Spa li li ście je? Po dar li ście? Wrzu ci li -
ście do oce anu? Dzię ki Bogu, zdą ży li ście przed epo ką ska ne rów. Kto wie, ile ko pii
mu siał byś wy śle dzić.
On był za zdro sny. Gdy by nie od szedł z fir my&
Cho dzi ci o to, że gdy by Dal ton nie ukradł in te lek tu al nej wła sno ści mo je go ojca?
Ci sza pęcz nia ła wo kół nich.
Wi dzę, że cał ko wi cie cię prze ko nał.
Ni g dy nie po wie dział mi ani sło wa. Do wie dzia łam się o tym przy pad kiem, po
jego śmier ci, trzy mie sią ce temu.
W po ko ju znów za pa dła ci sza.
W po rząd ku ode zwał się w koń cu. Je śli je steś taka pew na, że te ry sun ki ist -
nie ją, śmia ło! Ru szaj do ro bo ty i szu kaj w mo jej piw ni cy, w biu rze, gdzie tyl ko
chcesz.
Ba daw czo mu się przy glą da ła, pró bu jąc od gad nąć, na czym po le ga pu łap ka. Naj -
wy raz niej Sha ne uwa ża, że do wo dy zo sta ły znisz czo ne. Ale jej oj ciec był pew ny, że
coś oca la ło. Może Sha ne po pro stu o tym nie wie?
Mo że my to zro bić od razu cią gnął. Mo że my po je chać do domu i wszyst ko
przej rzeć, że byś po tem nie my śla ła, że coś znisz czy łem za two imi ple ca mi.
Zbyt pięk ne, żeby było praw dzi we.
Dla cze go miał byś to zro bić? spy ta ła po dejrz li wie.
Bo nie je stem kłam cą. Wy cią gnął do niej rękę.
Cof nę ła się. Ręka mu opa dła, po czym spy tał:
Dla cze go nie mo żesz być taka, jak mi się wy da wa ło? Zże ra ły ją wy rzu ty su mie -
nia. Dla cze go żad na ko bie ta nie może być taka, jak się wy da je? mruk nął pod no -
sem.
Wal cząc ze smut kiem, za mru ga ła po wie ka mi i od wró ci ła się, by zna lezć resz tę
swo ich rze czy.
ROZDZIAA DZIEWITY
Piw ni ca z wi na mi oka za ła się naj wy god niej szym miej scem do przej rze nia do ku -
men ta cji. Znaj do wa ła się nie da le ko ar chi wum, były tu wy god ne krze sła i duży stół,
na któ rym Dar ci sor to wa ła kart ki w sto sy.
Sha ne, roz ma wia jąc przez te le fon z Ju sti nem, za trzy mał się przy wej ściu, pod czas
gdy Ben zdej mo wał z wóz ka ko lej ne kar to ny.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]