[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Valorze dosiąść jej wierzchowca.
Pożegnaj się z naszym przyjacielem. On jedzie na południe, a my na
północ. Oboje dobrze wiemy, ze tylko dzięki niemu jestem wśród żywych.
A ja nie jadę do Heverington dodała Valora.
Schyliła się i wyciągnęła rękę do Thorntona.
Dziękuję. Dziękuję z całego serca rzekła drżącym głosem. Gdyby
nas pan nie ostrzegł... zaskoczyliby nas.
Już nic złego się nie stanie zapewnił ją rozbójnik. Nikt już nie
będzie cię niepokoił. Zadba o to twój mąż.
Czy jeszcze pana zobaczymy?
Pani mąż ma plany ze mną związane. Złożyłem mój los w jego ręce
spojrzał na księcia i uśmiechnęli się do siebie. Uniósł dłoń Valory do ust i
dodał: Jestem pewien, że będzie panienka bardzo szczęśliwa.
Mam taką nadzieję.
Dołączyła do księcia, który odjechał już kawałek. Chciała jeszcze zapytać,
jak mogliby się skontaktować, ale pomyślała, że to głupie pytanie. W jaki
sposób rozbójnik mógłby mieć stały adres? Wtedy dotarło do niej, że sama nie
wie, gdzie będzie mieszkać.
Nagle opadł czar, który miał ją w swej mocy, odkąd weszli do kościoła. W
pełni zrozumiała, że jest zamężna i że nic nie wie o swoim przyszłym
towarzyszu życia. W jej duszy grała muzyka, gdyż nareszcie uwolniła się od
strachu, który dotąd odczuwała dzień i noc, od momentu gdy macocha
powiedziała jej, że ma poślubić sir Mortimera. To okropne uczucie
towarzyszyło jej od rana do wieczora, prześladowało ją nawet w snach.
Instynkt podpowiadał jej, że tylko cud może ją uratować od człowieka, który
był dla niej uosobieniem zła i okrucieństwa. I cud się wydarzył. Przybrał postać
mężczyzny mieszkającego w sąsiednim pokoju, nieznajomego, który ocalił ją,
gdy Walter, instrument szatana, chciał ją pojmać. Teraz była wolna, wolna na
zawsze od macochy i sir Mortimera. Nie mieli już nad nią żadnej władzy. Ale
była mężatką!
Gdy jechała za księciem, starając się uporządkować myśli, wydawało jej się,
że widzi te słowa wypisane na niebie płonącymi literami. Próbowała przekonać
się, że wszystkie te nieoczekiwane wydarzenia naprawdę miały miejsce, że była
żoną mężczyzny, który nawet jej się nie oświadczył.
Merkury jechał obok Samsona i Valora zerknęła spod półprzymkniętych
powiek na księcia. Dostrzegła, że uśmiecha się z zadowoleniem. Gdy spojrzał
na nią, zauważyła wyraz triumfu w jego oczach. Książę bez słowa przyspieszył
i mknął skrajem drogi, wciąż zdążając na północ. Wzdłuż traktu umieszczono
kamienie milowe. Pierwszy kamień zauważył zaraz za wsią i okazało się, że
Thornton miał rację mówiąc, że dojechanie do Yorku zajmie im nie więcej niż
trzy godziny. Uznał, że dotrą tam przed piątą. Nie mógł uwierzyć, że nic im już
nie zagraża.
Wypoczęte konie ochoczo mknęły przed siebie. Ruch na drodze stawał się
coraz intensywniejszy. Teren był bardziej pofałdowany i książę doszedł do
wniosku, że chyba przekroczyli już granicę hrabstwa Yorkshire. Nie chciał
rozmawiać z Valorą, dopóki nie otrząśnie się z szoku, który z pewnością
przeżyła zobaczywszy dwóch martwych mężczyzn. Na pewno była też
oszołomiona tak pospiesznym zamążpójściem. Był jednak szczęśliwy, że teraz
należała do niego. Miał nadzieję, że go pokocha tak, jak on kochał ją.
Obserwował ją ukradkiem i podziwiał, z jaką gracją dosiadała Merkurego, jak
delikatnie wyglądały jej rysy pod woalką.
Jest taka wrażliwa i bezbronna. Muszę obchodzić się z nią ostrożnie,
dopóki do mnie nie przywyknie myślał czując równocześnie, że sama myśl
wystarczy, aby jego krew zaczęła szybciej krążyć.
Zrozumiał, że nie będzie mu łatwo powstrzymać się od okazania jej, jak
bardzo ją kocha. Jego usta pragnęły ją całować i wiedział, że z każdą chwilą
spędzoną razem staje mu się coraz droższa. Jest dokładnie taką kobietą, jaką
sobie wymarzyłem stwierdził i ponownie popadł w zachwyt na
wspomnienie, jak jego żona zachowała się w okolicznościach, w których
większość kobiet wpadłaby w histerię.
Los zdecydowanie mu sprzyjał. Gdyby Walter i Giles dogonili ich w jednym
z zajazdów, wszystko potoczyłoby się inaczej. Książę miał jednak nadzieję, że
Bóg byłby mu łaskawy i że ostatecznie dobro zatriumfowałoby nad złem.
Zauważył, że zmieniło się jego podejście do życia, i doszedł do wniosku, że to
niewątpliwie niewinność Valory tak odmieniła jego samego i jego stosunek do
problemów, dużych i małych.
Freddie uznałby, że odnalazłem swą duszę uśmiechnął się do siebie,
bo odnalazł nie tylko duszę ale także Valorę.
Około piątej dotarli do przedmieść Yorku i gdy pojawiły się pierwsze
budynki, mogli dostrzec szczyt wieży katedry. Książę, który wiedział już, że
wygrał zakład, i postanowił powiedzieć teraz Valorze, kim jest naprawdę.
Zastanawiał się, jak dziewczyna zareaguje, gdy się dowie, że nie jest panem
Standonem, lecz księciem.
Jesteśmy już prawie na miejscu rzekł do Valory, kiedy w natłoku
powozów, furmanek i dwukółek musieli zwolnić. Nie jesteś zmęczona?
Nie, wcale. Tylko trochę chce mi się pić.
Mnie chyba też odparł.
Nawet wypowiadając te zwykłe słowa czuł, jak bardzo są sobie bliscy.
Pomyślał, że chciałby już być na miejscu.
Czy pamiętasz, gdzie mieszka twój dziadek? spytał.
Tak, oczywiście odpowiedziała. W Pałacu Arcybiskupim.
W pałacu? zdziwił się książę.
Och, chyba zapomniałam ci powiedzieć, że mój dziadek jest
arcybiskupem Yorku.
Książę był zaskoczony. Spodziewał się, że dziadek Valory będzie zwykłym
mieszczaninem. Pomyślał, że nie mogło się lepiej złożyć. Już wcześniej
zastanawiał się, jaka będzie reakcja jego rodziny na wiadomość o jego
małżeństwie. Choć był pewien, że wszyscy natychmiast pokochaliby Valorę,
niektórzy bardziej pruderyjni krewni mieliby mu za złe, że ożenił się z córką
człowieka, który wywołał skandal uciekając z żoną aktora. Był przygotowany,
żeby ją chronić i nie dopuścić, aby ktoś zrobił jej przykrość. Przeżycia w
Londynie po śmierci ojca zraniły ją wystarczająco. Fakt, że jej dziadek jest
[ Pobierz całość w formacie PDF ]