[ Pobierz całość w formacie PDF ]
czy ja wiem kiedy? W każdym razie bardzo dawno. Co to jest?
- Z Ewangelii św. Jana, przypowieść o uzdrowieniu chorego przy sadzawce
Betsaidzie. Niech pan jeszcze posłucha zakończenia...
Podniósł cokolwiek głos.
- ...potem znalazł go Jezus w kościele i rzekł mu: Oto stałeś się zdrowym, już nie
grzesz, aby ci się co gorszego nie stało.
- To wszystko?
- Wszystko.
Morawiec odjął dłonie od twarzy.
- Dlaczego ksiądz to mówił? Właśnie tę przypowieść?
- Czyż nie wie pan sam? Każdy z nas jest jak ów grzesznik oczekujący cudu
uzdrowienia, lecz niezdolny o własnych siłach dotrzeć do zródła. Wszyscy, którzy
żyjemy, jesteśmy owymi chromymi, ślepymi i wyschłymi. Złączeni wspólną niedolą
i wspólną nadzieją, gromadzimy się u brzegów wody oczyszczającej, lecz któż z
nas może pomóc drugiemu? Chrystus do każdego serca zstępuje z osobna.
Chrystus prowadzi człowieka najzawilszymi drogami, lecz nie ma takiej chwili, aby
przy nas nie stał i nie wołał po imieniu. Trzeba tylko chcieć słyszeć. Choćbyśmy
tylko zło czynili i tonęli w grzechu, nie odwróci się od nas. Ten, który jest samą
jasnością, chce, abyśmy mieli dusze pełne światła. Czeka tylko na nasze
wezwanie, czuwa wiernie i usłyszy najcichszy szept najlichszego z ludzi, bowiem
nie ma wobec Niego złych i dobrych, są tylko wołający i niemi. Mój synu! -
wykrzyknął z mocą. - Tylko wołający i niemi... Człowiek nic nie może i wszystko
29
może. W każdej chwili swojego życia może się stać potęgą lub nicością,
triumfatorem lub niewolnikiem. Oto jesteśmy jak lampa, która powinna płonąć
wielkim blaskiem. Prośmy więc o ogień, o jasność wewnętrzną. Bo poza tym jest
tylko noc, ciemność, w której błądzimy z przerażeniem i gniewem, z nienawiścią i
pogardą. Ale jest inna jeszcze noc, ta noc, o której śpiewa się przy ogniu trzech
świec: Oto ta noc, która ciemności grzechu światłością ognistego słupa
rozjaśniła. Oto noc, która wszystkich wierzących w Chrystusa na całej ziemi
wyzwoliwszy od namiętności światowych i ciemności grzechu przywróciła do łaski,
dała możność świętości. Oto noc, w którą Chrystus rozerwawszy więzy śmierci,
zwycięski, opuściwszy piekła, wstąpił na niebiosa. Na nic nie zdałoby się nam
narodzić, gdybyśmy nie mieli być odkupionymi. Mój synu, ta noc jest dla każdego
człowieka. Chrystus po to umarł, żeby swoją męką oczyścić nas, a
zmartwychwstaniem i nam pozwolić zmartwychwstać...
Schylił głowę. Nastała cisza.
- Nigdy pan się nie modlił?
Morawiec drgnął. Uczuł nagle niepojętą dla siebie potrzebę szczerego
odpowiedzenia.
- Kiedyś, bardzo już dawno, jeszcze jako dziecko.
- A pózniej?
- Nigdy.
- Czy dlatego, że nie pragnął pan modlitwy, czy też nie chciał jej pan?
Morawiec milczał, jakby się nie mógł zdecydować na odpowiedz. Wreszcie
powiedział:
- Nie chciałem.
- Więc jednak pragnął pan! Było w panu pragnienie?
- Czasem, rzadko, może parę razy zaledwie. Cóż to znaczy?
- Nie wiesz nawet, jak wiele. Oto Bóg do Ciebie przychodził. Wzywał cię.
- Wzywał? Nie pragnąłem nigdy modlitwy, gdy było mi dobrze. A kiedy jest zle,
kiedy jest się osaczonym, zmęczonym, kiedy wszystko wymyka się z rąk, cóż
30
warta jest krótka chwila takiego roztkliwienia?
- Cóż możemy wiedzieć o drogach łaski bożej? Ja także kiedyś nie wierzyłem.
Gdyby mi ktoś wówczas powiedział, że zostanę księdzem, wyśmiałbym go.
Dopiero, gdy wiele straciłem, gdy nie mogłem służyć temu, czemu służyć
chciałem, wówczas przejrzałem, iż właśnie to cierpienie leżało w planach Boga.
Rzucił mi kłodę pod nogi, abym upadł i musiał męczyć się. O, to nie trwało krótko!
Któż łatwo oddaje się Bogu? Gdy nas zawoła, czynimy wszystko, aby odwlec
godzinę poddania się. Jeszcze nie dziś, jutro... - powtarzamy. Chcemy uchylić
się, dręczy nas strach i niepewność. Modlimy się o czystość, lecz jednocześnie
lękamy się, aby Bóg nie dał nam jej zbyt wcześnie. Prosimy o siłę, lecz trudno
nam rozstać się ze słabością. %7łal nam każdej przyszłej minuty, której
musielibyśmy się wyrzec. Nigdy życie nie wydaje się nam równie piękne i
kuszące, jak wówczas, gdy czujemy, że musimy je poddać prawu. Każda myśl o
wyrzeczeniu się rozdziera nam serce. Cóż za męka! I choćby się wiedziało, że w
końcu zostanie się zwyciężonym, chce się gdzieś uciec, gdzieś skryć, byle tylko
zagłuszyć w sobie niepokój. Ale jakże można uciec? Nie ma ucieczki, gdy Bóg raz
nas zawoła. Możemy wiele lat uchylać się i wymykać, jednak zawsze, wcześniej
czy pózniej, zawsze nadejdzie chwila, gdy będziemy musieli zawołać: Panie, oto
jestem! Pierwsze wezwanie Boga przesądza nasz los. Musimy stracić wolność,
aby wolność zyskać.
- Ale czyż wszyscy, jak ksiądz mówi, są wzywani?
- Wszyscy. Chrystus powiedział: Przyszedłem zbawić wszystkich ludzi. . Ale gdy
uczniowie spytali Go: Któż może być zbawiony? , odpowiedział również: Dla
ludzi to niemożliwe jest, ale dla Boga wszystko jest możliwe. Tylko ci są straceni,
którzy nie chcą słyszeć, gdy Bóg ich wzywa. Ale pana - nachylił się w stronę
Morawca - pana już przecież Bóg zawołał. Niech pan nie zaprzecza, zawołał pana
wówczas, kiedy choćby przez jedną sekundę zapragnął pan modlitwy. A czyż
może pan wiedzieć, na jakie próby będzie pan jeszcze wystawiony? Czy Bóg nie
wezwie pana głosem grozniejszym i bardziej stanowczym?
31
Kilka godzin zaledwie minie, gdy Morawiec przypomni sobie te słowa. Ale teraz
nawet nie przeczuwał, jak blisko już znalazł się od decydującego i ostatecznego
kroku. Odeszło wzruszenie, jakie przeniknęło go, gdy słuchał przypowieści.
Znowu czuł w sobie oschłość. Ze słów księdza pozostało tylko ich brzmienie.
Uśmiechnął się gorzko.
- Ksiądz jest szczęśliwy, ksiądz to już wszystko przeszedł. Teraz dla księdza
wszystko jest proste i łatwe.
- Proste, tak! Ale łatwe? Jakże może być łatwe życie ludzi, którzy myślą i czynem
tworzą wyroki Boga? Oto pełna i straszliwa wolność. Każda godzina nakazuje
wybór. Trzeba bez przerwy czuwać. Mój synu, przecież nie wierzy się na zawsze,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]