[ Pobierz całość w formacie PDF ]
i wyszła na podwórze.
Potrzebowała mieć chwilę dla siebie, więc zapuściła się
pomiędzy szpalery winnych krzewów. Sięgały zaledwie do
pasa, dzięki czemu nie zasłaniały widoku na okolicę i Elaine
mogła w pełni docenić jej urok. Mimo całego zamieszania
związanego ze zbliżającą się zabawą, miejsce to tchnęło sło
dyczÄ… i spokojem.
Niewielki biały dom wyglądał jak usadowiony w przytul
nym gniezdzie, uplecionym ze zbiegających się gwiazdziście
z łagodnych wzgórz szeregów winorośli. Ujmująca prostota
otoczenia zachwycała Elaine. Nie było tu przystrzyżonych
trawników, wypielęgnowanych klombów, basenu, rzezb, mar
murów, jedynie ziemia, zieleń, niebo... I Calum. Zupełnie
inny niż w barokowym pałacu, choć niby ten sam.
Zamknęła oczy i wróciła myślami do sceny na korytarzu.
Tylko ona wiedziała, ile wysiłku kosztowało ją, by cofnąć się
i zabrać ręce z jego piersi. Wciąż czuła mrowienie na we
wnętrznej stronie dłoni. Wiedziała, że gdyby zanurzyła w nich
twarz, owionąłby ją nikły ślad tamtego zapachu.
Poczuła charakterystyczny dreszcz, co napełniło ją lękiem.
Zdążyła już zapomnieć, że ciało mężczyzny może być takie
piękne. Odkryła tę prawdę przed blisko dziesięcioma laty, gdy
była zakochaną nastoletnią panną młodą. Szybko jednak na
uczyła się, że seks oznacza poświęcanie się dla ukochanego
mężczyzny, dlatego też związane z tą sferą podekscytowanie
CALUM 47
ulotniło się bez śladu. Starała się dla Neila z miłości, a nie
dlatego, że go pragnęła i że sprawiało jej to przyjemność.
Dziwne, że dziesięć lat pózniej znów poczuła ów dreszcz
podniecenia. To jednakże nic nie oznaczało i do niczego nie
prowadziło. Calum miał charakter tak podobny do Neila, że
gotowa była się założyć, iż posiadał również wszystkie jego
wady. Potrafił je wszakże doskonale maskować i to też przy
wodziło jej na myśl zmarłego męża.
Tak, trzeba mieć się przed nim na baczności. Nie można
ufać mężczyznom. Zresztą, nie ma takiej potrzeby, jako że
wspaniale można się bez nich obejść.
Jednakże pamięć uporczywie podsuwała jej przed oczy
spotkanie na korytarzu, kiedy przez jedną chwilę Elaine była
tylko i wyłącznie spragnioną mężczyzny kobietą.
ROZDZIAA TRZECI
Zabawa była przednia! Przyjechała cała masa gości, ale
tym razem nikt nie zawracał sobie głowy oficjalnymi zapro
szeniami, przybywał, kto chciał, przywożąc rodzinę i znajo
mych. Wszyscy zasiadali na ławach i krzesłach otaczających
arenę, ponieważ corridę zaplanowano na sam początek.
Elaine próbowała zaprowadzić jakiś ład w kuchni, gdzie
oprócz wynajętych ludzi kręciła się spora grupa miejscowych
kobiet, które przyszły po sąsiedzku pomóc, przez co tylko
powiększały ogólny rozgardiasz. Wreszcie Elaine bezradnie
stanęła na środku, nie bardzo wiedząc, co począć z tym fan
tem. Nie chciała nikogo obrazić, ale gdzie kucharek sześć...
W tym momencie rozległy się głośne krzyki, a do kuchni
wpadła Francesca, przypominająca rajskiego ptaka w swojej
bajecznie kolorowej powiewnej spódnicy i jedwabnej bluze
czce na ramiÄ…czkach.
- Chodz, musisz to zobaczyć! - Chwyciła Elaine za rękę
i pociągnęła za sobą na korytarz.
- WalkÄ™ z bykiem? Nie gniewaj siÄ™, ale nie gustujÄ™ w ta
kich rozrywkach.
- Nie możesz wiedzieć, dopóki nie spróbujesz - zauwa
żyła trzezwo Francesca. - To naprawdę nie jest brutalne. Gdy
by było, nie lubiłabym tego. No, chodz, tylko rzucisz okiem
- namawiała i Elaine poddała się z ociąganiem.
CALUM 49
Gdy tak szły obok siebie, stanowiły uderzający kontrast.
Francesca kroczyła tanecznym krokiem na wysokich obca
sach, z których nie zrezygnowała nawet na wiejską zabawę,
podczas gdy Elaine nosiła wygodne sandałki na płaskim ob
casie. Barwny strój księżnej i bogata biżuteria nie pozwalały
ich właścicielce zniknąć w tłumie i przyciągały ku niej liczne
[ Pobierz całość w formacie PDF ]