[ Pobierz całość w formacie PDF ]
musiał płaszczyć się przed Chuckiem Helsingerem.
- Jestem pewna, że nigdy się przed nikim nie płaszczyłeś i nie
będziesz tego robił w przyszłości, Mike - powiedziała uspokajającym
tonem Natalie. - Wyluzuj się, wszystko będzie dobrze, założę się. Nie
masz na razie powodu sądzić, że Helsinger będzie ci chciał wejść na
głowę. Ma po prostu pewne wymagania wobec swoich wspólników,
uważa, że powinni być na wysokim poziomie nie tylko zawodowym,
ale także moralnym. Osobiście sądzę, że to świadczy na jego korzyść.
- A mnie się wydaje, że on lubi manipulować ludzmi i ich
pouczać, jak mają żyć.
S
R
- Przekonamy się z czasem. Nie wszystko da się przewidzieć. Ale
nie czas się teraz wycofywać, musimy przejść tę próbę. Pogodnie i z
uśmiechem, a nawet z humorem. Jedno doświadczenie życiowe więcej,
ot co.
Mike popatrzał na nią z niedowierzaniem. To, co powiedziała,
było bardzo rozsądne. Trzezwo oceniła sytuację, podczas gdy on
pozwolił, by emocje zmąciły mu obiektywne spojrzenie.
Ale Helsinger nie był jedynym problemem, który mu spędzał sen
z powiek. Drugim była o n a. Ta piękna i intrygująca kobieta, która od
samego początku wpadła mu w oko i od tej pory stała się jego obsesją.
Niebezpieczną obsesją.
Z Natalie czuł się inaczej niż z innymi kobietami, im dłużej z nią
był, tym bardziej jej pragnął. Więcej, zaczął jej potrzebować, jak
potrzebuje wody człowiek umierający na pustyni.
A przecież już dawno temu poprzysiągł sobie, że żadna kobieta
nie będzie mu potrzebna.
- Mike? - odezwała się, marszcząc lekko brwi.
- Tak, masz rację. Musimy przez to przebrnąć.
- Pomyśl tylko - uśmiechnęła się do niego uwodzicielsko -
przynajmniej teraz nie będziemy musieli udawać, że jesteśmy
kochankami.
- No, dość już gadania - rzucił szorstko. - Idziemy.
- Wezmę tylko torebkę i nasze ślubne zdjęcia.
- Nie bierz zdjęć.
- Jak to, przecież zapłaciłeś dodatkowo za ułożenie ich w albumie
S
R
i dostarczenie dziś rano, tak żebyś je mógł pokazać Helsingerom?
- Postanowiłem tego nie robić. Oni nie są naszymi bliskimi
przyjaciółmi. Mogliby się zdziwić, że chcemy im się pochwalić tym
albumem. A teraz lepiej się pospieszmy - powiedział i poszedł przy-
wołać windę.
Ich bagaże czekały już w portierni na wynajętą i opłaconą przez
ich gospodarzy limuzynę, która miała zajechać o dziesiątej trzydzieści i
zawiezć ich do Darling Harbour, gdzie cumował jacht Helsingerów.
- Mike, a co ja mam powiedzieć, jeżeli Helsingerowie zaczną
mnie wypytywać o twoją rodzinę? - zapytała Natalie, kiedy wsiadali do
windy.
- Po prostu powiedz im prawdę. - Wzruszył ramionami.
- Ale ja przecież niczego o tobie nie wiem.
- No właśnie - rzucił przez ramię. - Powiesz im dokładnie to.
- Przecież tego akurat nie mogę zrobić. Pomyśleliby, że
oszalałam, wychodząc za mąż za faceta, o którym niczego nie wiem.
- Hm. Wcale bym się im nie dziwił. - Mike nacisnął przycisk,
drzwi się zasunęły i winda cicho ruszyła w dół. - Ostatecznie możesz
im powiedzieć, że miałem straszne dzieciństwo, ale nie lubię o tym
mówić.
- Rzeczywiście tak było?
- Jesteś inteligentną kobietą, Natalie. Z pewnością się tego
domyśliłaś. I na tym poprzestańmy, dobrze?
Zadrżała na dzwięk jego ostrego głosu i na widok oczu, które
nagle stały się zimne, jakże inne niż tego ranka.
S
R
Przestała ją cieszyć perspektywa spędzenia dwóch
romantycznych dni z Mikiem na pokładzie luksusowego jachtu. Jeśli
humor mu się nie poprawi, to ten rejs będzie bardzo trudny. Gorzej,
będzie okropny.
Ale na widok białej długiej limuzyny, która już na nich czekała
przed domem, nastrój trochę się jej poprawił.
Trudno nie być podnieconym, gdy się opływa w takie luksusy. W
samochodzie był barek, w którym znalezli kawior i szampana. Kiedy
ruszyli, kierowca włączył na wbudowanym z tyłu telewizorze kasetę z
powitalnym przesłaniem od gospodarzy. Helsinger i jego żona, ładna
blondynka, przedstawili się swoim gościom, złożyli im gratulacje i
życzenia z powodu niedawnego ślubu i cieszyli się na rychłe spotkanie.
- I co o tym myślisz? - szepnęła Natalie. Mike za pomocą
przycisku podniósł szybę, która oddzieliła ich od kierowcy i
powiedział:
- Jeśli można sądzić po jego wyglądzie i wieku, nie
przypuszczam, żeby Helsinger chciał sobie zawracać głowę
sprawdzaniem mojej wiarygodności. To nie byłoby w jego stylu.
- No cóż, to już rzeczywiście starszy pan, na dodatek gruby i
łysy, ale ma miłą twarz. I coś dobrego i radosnego w oczach. W sumie
muszę powiedzieć, że mi się spodobał.
- A co myślisz o jego żonie?
- Właściwie to jeszcze nie wiem. Nie odezwała się ani słowem.
- Pewnie w tym stadle od mówienia jest on, a nie ona.
- Może i tak, co nie znaczy, że się nie kochają.
S
R
- Sama widziałaś, jak on wygląda - skrzywił się Mike. - Ta
kobieta wyszła za niego dla pieniędzy, a on ożenił się z nią z całkiem
innych względów. Pewnie jest dobra w łóżku. I na dodatek niewiele
mówi.
Natalie wzdrygnęła się, gdy to usłyszała.
- Co się stało? - zapytał ostro. - Czy powiedziałem coś nie tak?
- Nie. Ja tylko... nic.
- Nie bujaj. Widzę, że posmutniałaś.
- Ja... ja po prostu nie chcę, żebyś myślał, że kiedy byliśmy
razem, robiłam coś ze względu na pieniądze. To nie tak. Ja... ja cię
naprawdę polubiłam, Mike. Było mi z tobą dobrze. To szczera prawda.
Nie mogła mu przecież wyznać, że go kocha.
- Rzeczywiście, było nam dobrze... - przyznał, odwracając głowę
w stronę okna.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]