[ Pobierz całość w formacie PDF ]
otwarta i nie większa od kanu, jednak nadawała się do tego, by z
niewielką ilością sprzętu wypłynąć na jezioro.
Spodobała się jej mała przystań z budkami z jedzeniem i
wielobranżowymi sklepikami, gdzie na wystawach przeważał
olejek do opalania i okulary przeciwsłoneczne. Był szczyt sezonu.
Ludzie defilowali w szortach i w kąpielowych kostiumach, w
kapeluszach i ciemnych okularach. Wypatrzyła parę
olśniewających piękną opalenizną dorodnych nastolatków,
wylizujących lody z ociekających tutek. Ponieważ byli sobą
zaabsorbowani, udało jej się zrobić kilka naturalnych zdjęć, z
których przebijała radość i niewinność. W tym czasie Shade
kończył formalności związane z wynajęciem łódki.
Lody i opalenizna, jakże proste i radosne spojrzenie na lato.
Nora Roberts Pewnego lata
Zadowolona z siebie, schowała aparat do torby i wróciła do
Shade a.
Poradzisz sobie z łodzią?
Zerknął na nią z politowaniem.
Postaram się.
Kobieta w białej bluzce i w szortach dała im rachunek,
pokazała, gdzie są kamizelki ratunkowe, wytłumaczyła, jak działa
silnik, a na koniec wręczyła mapę jeziora. Bryan usadowiła się z
tyłu łodzi i cieszyła się tym, co ją czekało.
Fantastyczne! zawołała, przekrzykując warkot silnika.
Naprawdę mi się podoba. Wykonała szeroki ruch ręką,
pokazując na błękitne niebo i równie błękitną wodę.
Nieco wzniesiona nad lustro wody czerwonawa płaszczyzna i
nagie, wznoszące się schodkowo bloki skalne, stanowiły
fascynujące połączenie i Bryan pomyślała, że może kiedyś
opracuje studium na temat harmonii i siły, będących wynikiem
współgrania ludzkiej wyobrazni z przyrodą.
Nie trzeba wnikać we wszystkie techniczne szczegóły zapory i w
cały trud, dzięki któremu powstała. Wystarczy, że oni mogą teraz
Nora Roberts Pewnego lata
mknąć po jeziorze, które niegdyś było pustynią, wzbijając wodny
pył, który kiedyś był piaskiem.
Shade dojrzał świetnie utrzymaną łódz z silnikiem i kabiną, i
skręcił w jej stronę. Ponieważ siedział przy sterze, fotografować
mogła tylko Bryan. Od dawna nie czuł się tak cudownie
zrelaksowany, nabrzmiałe napięcie powoli go opuszczało. Cieszył
się każdą chwilą.
Gdy się do reszty rozluzni, zrobi zdjęcia skał. Ich prawdziwe
kształty, a także wodne odbicie, były wprost niewiarygodne.
Barwy, w zestawieniu z błękitem jeziora, tworzyły wręcz
surrealistyczny obraz. Dla zaakcentowania tej zadziwiającej
niespójności będzie musiał zadbać o ostrość i lapidarność
odbitek. Dumając nad przyszłymi ujęciami, podpłynął trochę za
blisko do motorowej łodzi.
Bryan wyjęła aparat. Nie miała żadnego konkretnego planu,
być może spotka ludzi smażących się w słońcu albo oszołomione
wiatrem i wodą dzieci. Zerknęła na rufę łodzi i natychmiast
przyłożyła aparat do oka. To było zbyt piękne, aby mogło być
prawdziwe.
Nora Roberts Pewnego lata
Na rufie siedział pies tropiciel, jak Bryan natychmiast
określiła ospałe zwierzę. Psisko o orzechowej sierści, z
powiewającymi do tyłu uszami i z wywieszonym językiem,
leniwie wpatrywało się w wodę. Miało na sobie
jaskrawopomarańczową kamizelkę ratunkową.
Okrąż go jeszcze! krzyknęła do Shade a.
Z niecierpliwością czekała na właściwe ujęcie. Na łodzi
znajdowali się ludzie, co najmniej pięć osób, ale przestali ją
interesować. Tylko pies, pomyślała, nerwowo przygryzając
wargę. Musi to mieć: psa w kamizelce, gapiącego się w wodę.
W tle łodzi pojawiły się niebotyczne skały. Musiała podjąć
szybką decyzję: czy fotografować je, czy też zostawić poza
kadrem. Gdyby miała więcej czasu na namysł& Zrezygnowała z
dramaturgii obrazu, postawiła na zabawę. Dopiero po trzecim
okrążeniu łodzi była usatysfakcjonowana.
Cudowne! Zaśmiewając się, Bryan odłożyła aparat. Ta
jedna odbitka jest warta całej podróży.
Shade odpłynął od łodzi, kierując się na prawo.
Może jeszcze coś upolujemy?
Nora Roberts Pewnego lata
Pracowali przez dwie godziny, zamieniając się rolami.
Rozebrany do pasa Shade ukląkł z tyłu łodzi i nastawił obiektyw
na turystyczny stateczek. W tle wznosiła się skalna ściana, wokół
lśniła zimna, błękitna woda. Ludzie przy balustradzie zlewali się
w jedną barwną smugę. O to właśnie mu chodziło. Anonimowy
tłum, przyciągany w te strony marzeniem o wypoczynku i
wakacyjnej przygodzie.
Kiedy Shade pracował, Bryan płynęła wolno i rozglądała się na
wszystkie strony. Gdy rzuciła okiem na jego szczupły, opalony
tors, doszła do wniosku, że będzie lepiej, gdy skoncentruje uwagę
[ Pobierz całość w formacie PDF ]