[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Chciałbyś się tu zatrudnić? Jane siedziała obok niego, a Sophie,
pijąca z apetytem mleko z butelki, trzymała ją za palec.
Nie odrzekł Dylan. Wolę ten mały szpitalik w Akaroi, gdzie
miałbym kontakt z różnymi dziedzinami medycyny. To byłoby dla mnie
ciekawsze. No i atmosfera jest tam bardziej kameralna, zna się cały personel i
pacjentów. Myślałem o tobie.
O mnie? To raczej nie byłoby możliwe. Rezygnacja z dotychczasowej
pracy byłaby zbyt
wielkim poświęceniem. Zwłaszcza gdyby zdecydowała się na to dla
kogoś, kto dla niej nie chce rozważyć przeniesienia się do miasta. Dylan
najwyrazniej nie czuje tego co ona. Robi wszystko ze względu na Sophie. Nie
powinna mieć nadziei na coś, czego nie może od niego otrzymać. Skończyłaby
tak jak w dzieciństwie. Raz po raz doznawałaby bolesnego zawodu.
I tak już ze względu na niego i Sophie wprowadziła wiele zmian w
swoim życiu. Zgodziła się na małżeństwo, by zapewnić im spokojne miejsce
na ziemi. Robiąc to, odebrała sobie szansę na spotkanie mężczyzny, w którym
mogłaby się zakochać tak, jak kocha... Dylana.
Westchnęła ciężko. I tak nie miała szans, by spotkać kogoś takiego.
Dylan jest jedyny i niepowtarzalny.
Musiała zająć myśli czymś innym, żeby nie rozpłakać się w publicznym
miejscu.
128
RS
Chyba nie ma już gorączki powiedziała.
Tak. I wypiła całą butelkę mleka. Dylan uśmiechnął się do Sophie.
Zostaniesz na noc w mieście? zapytała.
To chyba nie jest konieczne. Liz ma jeszcze raz tutaj zajrzeć, ale już
mówiła, że jeśli temperatura spadnie, można zabrać małą do domu. Wiem, że
bardzo się o nią troszczysz, słonko, ale w Akaroi zostały wszystkie jej rzeczy.
No i tam również mamy szpital niedaleko.
Po krótkim czasie przyszła do nich Liz i jeszcze raz zbadała dziecko.
Bardzo ładnie wróciła do formy stwierdziła. Jestem przekonana, że
przy lekach, jakie jej przepisałam, może wracać do domu. Odpowiada wam to?
Tak potwierdzili zgodnie. Dzięki, Liz dodała Jane. Wspaniale
nam pomogłaś.
Kiedy wychodzili ze szpitala, musiała jednak przyznać sama przed sobą,
że wcale jej to do końca nie odpowiada. Za chwilę Dylan i Sophie odjadą, a
ona wróci do swojego pustego mieszkania.
Na pewno nie chcesz, żebym cię podrzucił do domu? upewnił się
Dylan, otwierając samochód.
Na pewno. Przyda mi się krótki spacer. Jedz ostrożnie i zadzwoń, jak
dotrzecie na miejsce.
Jasne.
Uniósł jej twarz ku sobie i lekko pocałował w usta. Ten pocałunek
przypomniał jej o spędzonej wspólnie nocy. Zdarzyło się to tak niedawno, a
jednocześnie jak by wieki temu.
Będziemy tęsknić powiedział, przytulając ją do siebie.
Wzięła głęboki oddech, ciesząc się ciepłem jego ciała. Chciała zachować
to wspomnienie, żeby towarzyszyło jej podczas nadchodzących samotnych
129
RS
nocy. Przytuliła twarz do jego piersi, więc jej słowa zabrzmiały niewyraznie i
bardzo możliwe, że nawet ich nie słyszał.
Ja też będę tęsknić.
130
RS
ROZDZIAA DWUNASTY
Tęskniła za wszystkim.
Za zapachem morza i przytulnym starym domem. Brakowało jej śpiewu
ptaków, dzwięków gitary i gaworzenia Sophie, widoku uśmiechu Dylana. I
uśmiechu córki. Ciągle myślała o tym, co teraz robią. Tęsknota przybrała na
sile, kiedy szpital ozdobiono świątecznymi dekoracjami, a w oczach dzieci
pojawił się pełen przejęcia błysk oczekiwania na Gwiazdkę.
Bardzo współczuła rodzicom małych pacjentów. Zwięta to czas, który
rodzina powinna spędzać razem. A Dylan i Sophie są teraz jej rodziną. Mówiła
sobie, że powinna się przyzwyczaić do tęsknoty za nimi. W końcu zobaczy ich
w weekend, więc ból rozstania nie powinien być tak dojmujący. A jednak był.
Czasami znikał, kiedy pochłaniała ją praca albo gdy mogła dłużej
porozmawiać z Dylanem przez telefon.
Sophie czuje się świetnie powiadomił ją pod koniec tygodnia.
Dzisiaj ostatni raz wzięła antybiotyk. Zabrałem ją do Jennifer na kontrolę.
Czyli jest zadowolona?
Kto? Sophie czy Jennifer? Dylan roześmiał się, a Jane przycisnęła
słuchawkę mocniej do ucha, by nacieszyć się tym dzwiękiem. Obie są
zadowolone.Zgodziłem się w środy i piątki pracować w szpitalu na drugą
zmianą, od piętnastej do dwudziestej trzeciej.
A kto się wtedy zajmie Sophie? Nagle poczuła, że ogarnia ją dziwne
uczucie. Niepokój? Zazdrość?
Ruby, szpitalna kucharka, bardzo miła kobieta uspokoił ją. Niemal
pokłóciła się z Marg o to, która dostąpi tego zaszczytu. Zamilkł na chwilę.
Nie masz nic przeciwko temu?
131
RS
Nie. Zdała sobie sprawę, że mówi szczerze. Bardzo chciała, by Dylan
robił to, co go uszczęśliwia. Zadzwoniłeś do ojca, tak jak zapowiadałeś?
Owszem. W jego głosie zabrzmiała ciepła nuta. Jest przejęty i
szczęśliwy. Powiedział mi, że mama kiedyś marzyła o tym, żeby się przenieść
do Nowej Zelandii. Obiecałem, że nakręcę krótki film kamerą cyfrową i
prześlę mu zdjęcia przez internet, żeby sam zobaczył, jaki piękny mamy tu port
i morze. I wiesz, co powiedział?
Co?
%7łe nic go nie obchodzi port, bo najbardziej chce zobaczyć maleńką
Sophie.
Jane roześmiała się.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]