[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- To ostateczny cel. Chcę mieć dzieci i sądzę, że
wystarczającym problemem będzie ich wychowanie
bez dodatkowej etykietki nieślubnych.
- To nie jest duża przeszkoda w dzisiejszych czasach.
W Anglii czterdzieści procent matek jest niezamężnych.
- A ile z wyboru? Statystyka nigdy nie mówi całej
prawdy.
- W głębi serca jesteś staroświecką dziewczyną.
- Nigdy nie mówiłam, że jest inaczej. Nie znasz
mnie tak dobrze, jak sądzisz, Miles.
- To nie z braku chęci.
Cassie nie odpowiedziała i Miles spojrzał na nią
z uwagą.
- Ty się rumienisz!
- Nie. To tylko odbicia świateł dają takie złudzenie.
- Zauważyłem, że się rumienisz ilekroć rozmowa
schodzi na seks - kontynuował, ignorując jej zaprzecze
nie. - To atrakcyjne i niezwykłe; wystarczająco niezwy
kłe, bym zaczął się zastanawiać, czy jesteś dziewicą.
Zarumieniła się znowu, a on się roześmiał.
- No tak, wciąż jeszcze zdarzają się cuda. Ty nie
jesteś niezwykła, Cassie. Jesteś unikatem!
Nie warto się spierać. Sama się zdradziła i była na
siebie wściekła. Teraz będzie uważał, że jedynym
powodem, dla którego nie chce z nim pójść do łóżka,
jest chęć utrzymania dziewictwa aż do ślubu. Prawda
zaś była taka, że czekała na miłość.
- Mówiąc unikat" - odparła oschle - nie myślisz
chyba antyk"?
- Nie w sensie reliktu - zaśmiał się znowu. - Jako
pozycja w kolekcji byłabyś skarbem. Czymś w rodzaju
białego kruka.
- Zgrabnie powiedziane - rzekła dalej z ironią.
- Powinieneś być pisarzem, nie wydawcą.
- Nie kpij ze mnie, Cassie. To miał być komplement.
- Z mojej strony także, Miles.
Uśmiechnęli się do siebie.
- Napijesz się jeszcze? - spytał.
- Nie. Już pózno. Będzie lepiej, gdy pójdę spać.
Zapłacił rachunek i wolno poszli do windy.
Nazajutrz pracowali aż do obiadu, ale po południu
dał jej wolne. Następnego dnia, po wystąpieniu na
konferencji, nieoczekiwanie spotkali się na basenie.
Gdyby się nie zatrzymał i przeszedł obok, pewnie by
go nie poznała. W jaskrawych spodenkach kąpielowych
wyglądał zupełnie inaczej niż zwykle.
Zlustrował w milczeniu skąpe bikini.
- Jesteś pełna niespodzianek - powiedział w końcu.
- Myślałem, że będziesz w koszuli.
- W czepcu, czy bez?
Roześmiał się.
- Wiedząc, jak jesteś ostrożna, przypuszczam, że
masz pod spodem pas cnoty.
- A jedyny, prócz mojego, klucz jest złożony
w podziemiach szwajcarskiego banku.
Błysnął w uśmiechu białymi zębami.
- Popływasz ze mną, czy obawiasz się, że zamek
zardzewieje?
Wstała i bez słowa wskoczyła do basenu. Wskoczył
zaraz za nią, zanurkował i wynurzył się tuż przed nią.
Zmiejąc się i parskając położyła mu dłonie na
ramionach i pozwoliła, by holował ją na drugi brzeg.
Podciągnął się i siadając na krawędzi basenu podał
jej rękę.
Potem ułożył się na leżaku, patrząc na nią z ukosa.
Cassie położyła się obok niego. W milczeniu poddawali
się działaniu słonecznych promieni.
Obróciła głowę, by coś powiedzieć i zobaczyła, że
zasnął nagle, jak dziecko. Wyobraziła go sobie jako
małego chłopca z niesfornymi, ciemnymi włosami
i szczupłą, lecz mocną sylwetką. Z pewnością już
wtedy był uparty i zdecydowany, choć inteligentny
i uczciwy. Nic dziwnego, że rozpieszczały go matka
i siostry. A kobiety w jego życiu nadal chciały go
rozpieszczać. Z cichym westchnieniem zamknęła oczy
i odpłynęła w sen.
Przebudziła się z uczuciem, że jest obserwowana
i obracając głowę dostrzegła Milesa wspartego na
łokciu i mierzącego ją wzrokiem.
- Dobrze spałaś? - zapytał.
- Hmm, a ty?
- Tylko zamknąłem oczy.
Cassie przeciągnęła się.
- Czy często chrapiesz, kiedy nie śpisz?
- Nigdy w życiu nie chrapałem - oświadczył
oburzony.
- Nikt dotąd się nie odważył, by ci o tym powie
dzieć?
- Chrapałem? Naprawdę?
- Nie, żartowałam.
Spojrzeli na siebie i chociaż zadrżała pod jego
skupionym wzrokiem, nie odwróciła oczu. Pragnęła
być blisko niego i chciała, by porwał ją znowu
w ramiona, chciała czuć jego wargi na swoich, aż do
bólu.
Cassie wydawało się, że Miles czyta w jej myślach.
%7łyłka na jego skroni drgała wyraznie w rytmie uderzeń
pulsu.
- Cassie, ja...
- Witajcie. Rozglądaliśmy się za wami.
Mrucząc przekleństwa, Miles odwrócił się od niej
i Cassie ujrzała jednego z uczestników konferencji,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]