[ Pobierz całość w formacie PDF ]
przypuszczała, że Guy może to przyjąć w taki sposób, że
wywrze to na nim takie piorunujące wrażenie. Dlaczego
patrzy na nią w taki sposób, z taką przerażającą pogardą
i potępieniem?
Ja... miałam ci to powiedzieć... chciałam ci powie-
dzieć szepnęła. Ale...
Jasne, że chciałaś przerwał jej z ironią w głosie.
Nie było kiedy... wszystko stało się tak szybko
zaczęła ostrożnie, bojąc się, by niepotrzebnym słowem
nie zepsuć tego, co było między nimi, nie zniszczyć;
sprawić, by zdołał ją zrozumieć.
No tak. Za szybko, byś zdążyła się tego pozbyć, co?
To miałaś na myśli? mruknął przez zęby, skinieniem
głowy wskazując na biurko. Wiedziałem, że Charlie
chwyta się różnych sposobów, by zdobyć pieniądze na
alkohol, ale nie przypuszczałem, że posuwa się do
sprzedawania kradzionych rzeczy...
O czym ty mówisz? wybuchnęła. To biurko nie
jest ukradzione. Należało do mojej prababci...
To biurko uciął Guy, starannie wymawiając każde
słowo zostało skradzione niecałe dwa tygodnie temu
z Queensmead. Znam je, nawet bez policyjnego opisu,
bo sam wyceniałem je na prośbę Bena Crightona. To jest
kopia z francuskiego oryginału, więc nie ma szczególnej
wartości podsumował chłodno. Jako kopia jest
dziesięciokrotnie mniej warte.
Kłamiesz oświadczyła z przekonaniem, czując, że
wcześniejszy lęk i przerażenie ustępują, a zamiast nich
wzbiera w niej złość.
O co on chce ją oskarżyć? Co chce jej wmówić?
Przecież mama jednoznacznie stwierdziła, że to biurecz-
ko należało do jej prababci, miała na to jej słowo. A jej
słowo jest dla niej najważniejsze, najbardziej się liczy.
Ja kłamię? zapytał, przymrużając oczy i zacis-
kając pięści. Mimowolnie cofnęła się o krok. Poczuła, że
policzki jej płoną, bo widząc jej ruch, Guy wycedził
przez zęby: Nie podnoszę ręki na kobiety. Nawet na
takie jak ty.
Na kobiety takie jak ty!
Ciekawy jestem, ile jeszcze rzeczy tu pochował.
I co się z nimi stało. Wydaje mi się, że policja też będzie
bardzo zainteresowana znalezieniem odpowiedzi na te
pytania.
Serce zabiło jej gwałtownie. Z trudem zapanowała
nad sobą. Nie da się zastraszyć. Bo niby dlaczego? Nie
zrobiła nic złego, podobnie jak wujek. To biurko od
pokoleń było w ich rodzinie, a Guy musiał pomylić je
z innym. To jedyne wytłumaczenie.
W napięciu mierzyli się wzrokiem, stojąc na wprost
siebie w wąskim holu. Chrissie nie mogła uwierzyć, że
jeszcze kilka godzin temu leżała w jego ramionach,
słuchając zapewnień o dozgonnej miłości, marząc
o wspólnej przyszłości.
Sama nie wiedziała, czy bardziej jej się chce śmiać, czy
płakać. Może jedno i drugie. Jak mogła być taka głupia?
Dopiero teraz docierało do niej, że nie powinna mu ufać,
nie powinna okazywać mu tyle zaufania. Ilu innym
opowiadał te same bajki, ile innych oszukał w ten sam
sposób? Czy naprawdę przyszedł teraz, żeby się pokłócić,
oświadczyć, że to wszystko przez nią, że to jej wina?
Miłość! Przecież on nie ma pojęcia, co to znaczy. Za
to ona... Tak, ona wie. I choć zranił ją tak boleśnie, jest
gotowa mu darować. Niech tylko ją przytuli, poprosi
o przebaczenie, wyzna, że popełnił błąd. Niech powie, że
zareagował tak gwałtownie, bo wiadomość, że jest
siostrzenicą Charliego, spadła na niego jak grom z jas-
nego nieba. Wszystko mu wybaczy. Ale rzut oka na twarz
Guya rozwiał jej nadzieje. Nie przeprosi jej. Więc
dobrze, nie będzie go błagać. I nie pokaże, jak bardzo
cierpi, jak rozpaczliwie pragnie go zatrzymać. Wypros-
towała się dumnie.
Myślę, że w tej sytuacji będzie najlepiej, jak stąd
wyjdziesz powiedziała cicho.
Wiesz co? Skrzywił się z sarkazmem. Chyba
masz rację. O Boże! dodał, potrząsając z niedowierza-
niem głową i kierując się do wyjścia. Ale mnie
podeszłaś. Gdyby Jenny się przypadkiem nie wymknęło,
że jesteś siostrzenicą Charliego...
Sama bym ci o tym powiedziała odrzekła z god-
nością. Nie zrobiłam tego tylko z tego powodu, że nie
kryłeś nastawienia, jakie do niego miałeś. To dlatego...
Okłamałaś mnie przerwał jej lodowatym tonem.
Tak samo jak ty mnie, kiedy cię pytałam o Jenny
zarzuciła mu zuchwale. Dzisiaj po południu spot-
kałam twoją siostrę, była z kuzynką. Wygląda na to, że
nie jesteś stały w uczuciach. Nie wystawiły ci najlepszej
opinii uśmiechnęła się z goryczą. Szkoda, że nie
wiedziałam o tym wcześniej.
Po jego minie widziała, że jest wściekły. Odwaga ją
opuściła, ale z jakiej racji tylko on miał prawo ją
oskarżać?
To prawda, że zle zrobiła, nie mówiąc mu o Charlesie,
ale przynajmniej nie ukrywała przed nim historii swoich
wcześniejszych związków z mężczyznami.
Nic dziwnego, że jest takim doskonałym kochankiem,
pomyślała zgryzliwie, zbierając siły i mnożąc argumen-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]