[ Pobierz całość w formacie PDF ]
chwilę postało ci w głowie, że jestem taka głupia i dam się wykorzystać... tak jak
kiedyś... jeśli myślisz, że...
Przecież ty też... powiedział miękko. Też...
Wiedziała, że jeśli natychmiast nie zaprzeczy, może być za pózno.
Jestem kobietą przerwała zdecydowanie. I to wszystko wyjaśnia. Przy
przystojnym mężczyznie można czasem stracić głowę. Robert, oboje jesteśmy
dorośli i dobrze wiemy, jak to jest.
Odwróciła się. Nie chciała, żeby widział jej twarz, żeby wyczytał z niej, że go
okłamuje. Z żadnym mężczyzną nie zachowała się w ten sposób. I pewnie nigdy się
to nie zdarzy.
Muszę już wracać oświadczyła stanowczo. A jeśli chcesz mojej rady w
sprawie ogrodu, to najlepiej zrobisz, zwracając się do fachowców, tak jak radziła ci
Angela. Albo poproś ją, żeby zrobiła to za ciebie. Przypuszczam, że z
przyjemnością cię odwiedzi i chętnie zje z tobą lunch.
Odwróciła się i ruszyła przed siebie. Dopiero po kilku krokach uświadomiła
sobie, że przecież nie ma jak wrócić. Zawahała się. W tej samej chwili Robert
pochwycił ją za ramię.
Przepraszam, jeśli zrobiłem ci przykrość odezwał się cicho. Chciałem
tylko...
Urwał i potrząsnął głową.
Zresztą to już nie ma znaczenia. Odwiozę cię. Popatrzył na nią i lekko
skrzywił się. Nie bój się, nic ci nie grozi. Jeśli tego właśnie chcesz...
Nie mogła pozostawić tego stwierdzenia bez komentarza. Zmierzyła go
przeciągłym, chłodnym spojrzeniem.
Tak, tego właśnie chcę oświadczyła z naciskiem, wmawiając sobie w
duchu, że to szczera prawda, że to, co czuła w jego ramionach, to tylko echo dawno
przebrzmiałej przeszłości, okruchy uczuć, które już dawno umarły i zostały
zapomniane... które muszą zostać zapomniane.
Nie miała pojęcia, dlaczego nie chce zostawić jej w spokoju, dlaczego tak ją
dręczy, czego się po niej spodziewa. Wiedziała tylko, że nie może mu ufać, że musi
mu jasno powiedzieć, iż w jej życiu nie ma dla niego miejsca. Zresztą przecież
Robert bez problemu znajdzie sobie kogoś, kto z radością...
Kto co? Kto zgodzi się zostać jego kochanką? Czy takie właśnie plany miał w
związku z nią? W końcu przez tyle lat mieszkał w Nowym Jorku, że zdążył się
napatrzeć na wiele rzeczy, wiedział, jakie mogą być konsekwencje przypadkowych
kontaktów. Czy było coś bezpieczniejszego niż układ z dziewczyną, dla której był
pierwszym mężczyzną? Uśmiechnęła się z goryczą. Nawet nie przypuszczał, jak
bliski był prawdy, bo po nim w jej życiu nie było nikogo innego.
Rozdział 7
Już wcześniej umówiła się na dzisiejszy wieczór z Johnem. Teraz myślała o
tym z niechęcią, najchętniej w ogóle by nigdzie nie poszła. Co ją znów opętało?
Przecież jeśli chciała wyjść za mąż, John był wprost idealnym kandydatem. Nieraz
dyskretnie dawał jej do zrozumienia, że jest nią zainteresowany. Wiedziała, że
darzył ją szacunkiem i miała niezbitą pewność, że nigdy nie zechce jej
zdominować. Powinien być z niego oddany mąż i ojciec. Intuicyjnie przeczuwała,
że może okazać się czułym i zmysłowym kochankiem. I choć zaparła się przed
Robertem swych pragnień, to przecież w głębi duszy nadal marzyła o własnej
rodzinie, choć nawet przed sobą się do tego nie przyznawała. W takim razie
dlaczego z taką rezerwą podchodzi do Johna, dlaczego zamiast go ośmielić, stale
go do siebie zniechęca? Dlaczego sztywnieje i odwraca głowę, kiedy bierze ją w
ramiona? Dlaczego tak dzieje się ze wszystkimi, z którymi próbowała się
spotykać?
Może działo się tak dlatego, że została skrzywdzona przez Roberta. A może był
jeszcze inny powód: może podświadomie obawiała się, że nikt inny nie jest w
stanie go zastąpić, że żaden mężczyzna nie zdoła rozbudzić w niej tak gorących
uczuć, nie rozpali w niej zmysłów; że żaden nie da jej takiego szczęścia, jakie
ofiarował jej Robert? Poczuła ciarki na plecach. Czyżby właśnie dlatego okazała
się dzisiaj taka uległa? Nie miała siły się cofnąć, tylko bezwolnie czekała, bez
najmniejszego oporu pozwoliła mu się zbliżyć, wziąć w ramiona, całować...
Czy naprawdę jest taką beznadziejną idiotką?
Dziś wieczorem wybierali się z Johnem na proszoną kolację do jednego z jego
kolegów, chirurga pracującego z nim w szpitalu. Oprócz nich miały być jeszcze
trzy pary.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]