[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- No i świetnie, zniknąłbym razem z tobą.
- Wybacz. Musisz sobie radzić.
- Wielkie dzięki.
Po pełnym wrażeń dniu cieszyła się, że ma cały dom dla siebie i nie słyszy nic oprócz ciszy. Nazajutrz
miały ich najechać obce wojska i nie będzie już chwili spokoju.
Wkrótce też zobaczy Gina i dowie się, czy go sobie nie wymyśliła. Jeśli nie, może się zdarzyć to,
czego najbardziej się obawiała - może wrócić zakochana Ruth, ta, której się pozbyła. Nie tęskniła za
nią. Na samą myśl o jej powrocie czuła się jak w klatce. Z drugiej strony chciałaby raz jeszcze przeżyć
niewinną miłość, kiedy świat jest o wiele szczęśliwszym miejscem.
Franco i Serafina ze służbą stawili się z samego rana, by doprowadzić pałac do właściwego" stanu.
Piętro przedsięwziął środki ostrożności i wezwał do pomocy część swoich służących z majątku za
Wenecją. Przybyli zwarci niczym armia, gotowi wziąć sprawy w swoje ręce.
Nie obyło się bez kłótni. Minna rzuciła się do walki, przysięgając krwawą zemstę każdemu, kto bez jej
pozwolenia tknie wazon czy kafelek. Celia, uzbrojona i grozna, stała w drzwiach kuchni, odpierając
najezdzców. Ale kucharz Franca zdobył ją taktem i urokiem, i w końcu zawarto pokój.
- Celia pokaże pomocnikom kucharza, gdzie co jest
rzekł Piętro do Minny w spokojniejszej chwili. - Dzięki Bogu, że to ustalono.
- Ale wiele spraw jest niezałatwionych - poinformowała go z błyskiem w oku. - Niech pan posłucha...
- Obawiam się, że to musi poczekać. Mam coś do załatwienia. Nie widziałaś Ruth?
- Wyszła jakieś pół godziny temu.
- Nie mówiła dokąd?
- Nie, ale widziałam, jak przechodziła przez Rialto. A zatem wybrała się na dworzec...
- Piętro, mój przyjacielu - odezwał się Franco.
- Nie teraz - rzucił Piętro i ruszył do drzwi.
- Kiedy to ważne.
- To też.
Wybiegł z domu, spiesząc przez most, a potem zanurzył się w labirynt uliczek prowadzących na
dworzec. Przeklinał Ruth w duchu: uparta kobieta, mówił jej, że lepiej będzie, jak z nią pójdzie.
Czemu tego nie rozumiała?
Ale ona nigdy nie była rozsądna. Pierwszego dnia ledwie żyła, lecz zaraz potem wszystko robiła po
swojemu, gotowa doprowadzić go do pasji.
To spotkanie stanowi klucz do jej umysłu. Jest ważniejsze, niż przypuszczała. Obawa, że nie spełni jej
oczekiwań, zmroziła krew w żyłach Pietra. %7łałował, że nie uprzedził jej o nastawieniu Gina. A może
to bez znaczenia? Może wystarczy jedno spojrzenie i problem sam się rozwiąże? Znajdzie ich w
objęciach i to będzie koniec.
Widział już dworzec. Teraz musi poszukać Ruth. Nagle nogi odmówiły mu posłuszeństwa.
%7ładen pociąg nie przyjeżdżał o tej porze, ale jeden miał być dziesięć minut pózniej. Ruth postanowiła
zaczekać. Musi zachować rozsądek. Ten dzień zapewne jeszcze nie przyniesie odpowiedzi. Mimo to
jej serce waliło. Niezależnie od tego, co działo się teraz, kiedyś kochała Gina do szaleństwa.
Na dworze zapadł zmrok. Ruth stała na końcu peronu, patrząc na światła na trzykilometrowej grobli. Z
jednej strony jechały samochody, z drugiej pociągi. W tej chwili tory były puste. Ale potem
zamajaczyło jakieś światło. Oddech Ruth przyspieszył. Pociąg wjeżdżał na stację, a ona zamarła.
Gdy drzwi się otworzyły, przypatrywała się twarzom. Nie mogłaby Gina przeoczyć, bo jego rysy były
wydrukowane w jej pamięci. Pasażerowie mijali ją wartkim strumieniem. Pobiegła na drugi koniec
peronu, którędy musiałby przechodzić, opuszczając dworzec. Po chwili otaczała ją pustka. Wszyscy
już sobie poszli, lecz nie było wśród nich Gina. Stała nieruchomo, zbierając siły, by podejść do ławki.
Mężczyzna w mundurze kolejarza zapytał ją, czy jej nic nie trzeba.
- To był pociąg z Mediolanu?
- Nie, ten z Mediolanu jest spózniony. Powinien być za dziesięć minut na drugim peronie.
Sprzed jej oczu ustąpiła mgła. Znowu żyje.
Przeszła na sąsiedni peron i skupiła się na plakacie reklamującym wenecki karnawał. Przez jedenaście
dni ludzie tańczą, jedzą, piją i oddają się rozmaitym przyjemnościom. W Ostatki przed Zrodą
Popielcową szaleństwo sięga zenitu. Potem zaczyna się Wielki Post, sześć tygodni abstynencji i
samodyscypliny.
- Z początku nie jest tak zle - mówił Gino. - Człowiek
jest tak nasycony karnawałem, że chętnie odpoczywa. Ale potem... - zadrżał w udawanej zgrozie.
W minionym roku Ruth widziała tylko dwa dni zabaw przed wyjazdem do domu. Przez te dwa dni
śpiewali, tańczyli i kochali się. A teraz znowu nadszedł czas karnawału.
Pociąg powoli jechał przez groblę. Stanęła w miejscu, skąd nie mogła nie zobaczyć Gina.
Po kilku chwilach poczuła rosnący strach. Gino nie przyjechał. Lustrowała dokładnie wszystkie
twarze. Jak to? Przecież napisał, że przyjedzie. Biegła wzdłuż peronu, rozpaczliwie szukając
mężczyzny zdolnego zakończyć jej koszmar. Dwukrotnie wyciągała rękę i kogoś zatrzymywała, ale to
nie był Gino. Ludzie jej się przyglądali.
Dotarła do ostatniego wagonu. Nie pozostało jej nic innego jak zawrócić. Szła wolno, uświadamiając
sobie rozmiar katastrofy. Teraz rozumiała, dlaczego Piętro chciał jej towarzyszyć. Przeczuwał, że tak
może się zdarzyć, i wolał, by nie stawiała temu czoła sama.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]