[ Pobierz całość w formacie PDF ]
negatywną ocenę kryptografa, musielibyście się zacząć zastanawiać na przykład nad tym, co
zostało ukryte pomiędzy powierzchniami ze złota i brązu. Dziwi mnie tylko, dlaczego
synowie Vivera nic z tym nie zrobili?
Halstead powiedział z namysłem:
Obie gałęzie rodziny uważały te rzeczy za tace, a nie lustra. Może niejasna
wskazówka Vivera nie dotarła do nich. Może historię o chińskich zwierciadłach opowiadano
im, gdy byli zbyt mali, aby ją zapamiętać i zrozumieć.
Bardzo możliwe zgodził się Fallon. Mogło być również i tak, że konflikt
między braćmi nie dał się tak łatwo zażegnać. W każdym razie nic z tym nie zrobiono.
Hiszpańscy potomkowie utracili swoje lustro, a meksykańscy sprowadzili je do roli swego
55
rodzaju legendy. Zaborczo położył dłonie na lustrze. Ale teraz mamy je my, a to dużo
zmienia.
56
Rozdział 13
Gdy patrzę na to wszystko z perspektywy czasu, wydaje mi się, że w tym czasie Fallon
przestał panować nad sytuacją. Pewnego dnia pojechał do miasta, a kiedy wrócił, był bardzo
przygnębiony i zamyślony. Od tej chwili zdarzało się, że nagle milkł i coraz częściej był jakby
nieobecny duchem. Przypisywałem to zmartwieniom milionera, ponieważ sądziłem, że może
spadły ceny akcji czy coś w tym rodzaju. W sumie jednak niewiele się nad tym
zastanawiałem.
Cokolwiek zresztą by to było, nie przeszkadzało mu w przygotowywaniu ekspedycji do
Uaxuanoc, do czego zresztą przystąpił z demoniczną wprost energią. Wydawało mi się to
nawet dziwne, że poświęcał temu cały swój czas. Milioner powinien przecież pilnować spraw
finansowych, ale Fallon nie dbał o nic prócz Uaxuanoc i tej tajemniczej sprawy, która tak
bardzo go gnębiła.
W tym też tygodniu poznałem Pata Harrisa. Nasze spotkanie zaaranżował Fallon,
oznajmiając mi, że wypożyczył Pata od towarzystwa naftowego, którego był udziałowcem.
Wypełniam swoją część umowy oznajmił krótko. Harris prowadził
dochodzenie w sprawie Niscemiego.
Przyglądałem się Harrisowi z zainteresowaniem, choć był typem człowieka, który na
pewno nie przyciągnąłby mojego wzroku na ulicy. Był przeciętny pod każdym względem: ani
niski, ani wysoki, niezbyt muskularny i niezbyt mizerny. Nawet jego garnitur nie odbiegał od
przeciętności. Harris po prostu wyglądał, jakby go wyciągnięto z tabeli statystycznej. Miał
wprawdzie więcej niż przeciętny iloraz inteligencji, ale tego nie dostrzega się przecież na
pierwszy rzut oka.
Miło mi pana poznać, panie Wheale powiedział bezbarwnym głosem, wyciągając
do mnie rękę.
Powiedz Wheale'owi, czego się dowiedziałeś zażądał Fallon.
Harris splótł ręce na swoim przeciętnym amerykańskim brzuszku.
Victor Niscemi, drobny śmieć rzucił zwięzle. Niewiele można o nim
powiedzieć. Nigdy nie znaczył zbyt wiele i nie dokonał niczego nadzwyczajnego poza tym, że
dał się wykończyć w Anglii. Zaliczył zreformowaną szkołę, która otwierała drogę do
większych rzeczy, ale niewiele większych. Siedział za obrabianie pijaczków, lecz to było
dawno. Nie mamy przeciwko niemu niczego już od czterech lat, to znaczy nie pojawia się w
tym czasie w rejestrach policyjnych. Według akt policyjnych czysty jak łza.
Jeśli dobrze zrozumiałem, to dane oficjalne. A co z nieoficjalnymi?
Harris spojrzał na mnie z uznaniem.
No, oczywiście, to zupełnie inna sprawa zgodził się. Przez jakiś czas pracował
w obstawie pewnego bukmachera, potem przeszedł do kombinacji z totalizatorem,
początkowo w obstawie inkasenta, pózniej sam jako inkasent. Ot, taka kariera na małą skalę.
Wreszcie przyjechał do Anglii i dał się zastrzelić. Koniec Niscemiego.
I to wszystko?
Jeszcze cholernie daleko do końca powiedział Fallon gwałtownie. Mów dalej,
Harris.
Harris pokręcił się przez chwilę na krześle i nagle odprężył się.
Jeżeli chodzi o takich facetów jak Niscemi, trzeba zawsze pamiętać o jednym, że
mają przyjaciół. Spójrzmy na jego akta: szkoła zreformowana, drobny napad i tak dalej. Po
czym nagle przez cztery lata brak zapisów w rejestrach policyjnych. Ciągle był przestępcą i
ciągle płotką, ale już nie miał kłopotów. Zyskał opiekunów.
Kim byli...?
Panie Wheale, jest pan Anglikiem i być może nie macie takich problemów, z jakimi
my borykamy się w Stanach, więc to, co powiem, pewnie wyda się panu niezwykłe. Musi pan
57
uwierzyć mi na słowo, w porządku?
Od spotkania pana Fallona niewiele rzeczy jest w stanie mnie zdziwić odparłem z
uśmiechem.
No dobrze. Interesuje mnie broń, z której Niscemi zabił pańskiego brata. Może pan
ją opisać?
To był obrzynek powiedziałem.
Miał krótką obciętą kolbę, tak? Skinąłem głową.
To była lupara, to włoska nazwa. Zresztą Niscemi pochodził z Włoch, a ściślej
mówiąc, z Sycylii. Około czterech lat temu wciągnięto Niscemiego do Organizacji. A musi
pan wiedzieć, że zorganizowana przestępczość jest jednym z najgorszych zjawisk w życiu
Stanów Zjednoczonych i w większości kierują nią Amerykanie włoskiego pochodzenia.
Występują pod wieloma nazwami: Organizacja, Syndykat, Cosa Nostra, mafia, chociaż na
przykład słowo mafia powinno być zarezerwowane wyłącznie do określenia ojczyznianej
organizacji sycylijskiej.
Spojrzałem niepewnie na Harrisa.
Usiłuje mi pan wmówić, że mafia... mafia, na litość boską, zabiła mego brata?
Niezupełnie. Sądzę, że w Anglii Niscemiemu powinęła się noga. I to na pewno,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]