[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Mieliśmy wspólnych rodziców.
- Naprawdę? To mi psuje cały obraz.
- Wyobrażałaś sobie, że zrobili nas w probówce?
- Coś w tym rodzaju - przyznała ze śmiechem. -No więc jak się
dowiedziałeś? - Postanowiła skorzystać z okazji, widząc, że Jake się
rozgadał.
- Od mojej biologicznej matki. Odnalazła mnie, żeby mi o tym
powiedzieć.
- I co się teraz z nią dzieje?
- Nie żyje. Ojciec też.
- Zmarli naturalną śmiercią? - naciskała Honey.
- Wątpię. - Jake pokręcił głową.
- Wiem, nic więcej nie powiesz. Ale i tak sporo się
dowiedziałam. - Z zadowolonym uśmiechem rozparła się na krześle,
dopijając resztki grogu.
- Grozi nam niebezpieczeństwo. Pewni ludzie chcą nas dostać z
powrotem w swoje ręce.
132
Anula
ous
l
a
and
c
s
- %7łeby was użyć w niecnych celach? - Powiedziała to żartem,
lecz wyraz twarzy Jake'a uświadomił jej, że trafiła w sedno. - To
Koalicja, prawda? Koalicja chce was odnalezć?
- Skąd wiesz o Koalicji?
- Kurt się wygadał. Umiem wyciągać z ludzi różne rzeczy.
- Zauważyłem.
- Ale wróćmy do twoich problemów z Tarą -zmieniła temat
Honey. Wstała od stołu, aby przyrządzić sobie następny kubek grogu.
- Odniosłam wrażenie, że nie padasz przed nią na kolana.
- Potrafi być przykra.
- I to mówi zakochany mężczyzna? - zdziwiła się, siadając z
powrotem przy stole.
- Sam już nie wiem, czy rzeczywiście ją kocham. W dodatku
mam tyle innych spraw na głowie.
- Nie wiem, czy dobrze zgaduję, ale przypuszczam, że wam
wszystkim, całej waszej trójce, wymieciono z pamięci wspomnienia z
wczesnego dzieciństwa.
- Teraz zaczynam sobie stopniowo to i owo przypominać.
- A na razie lgniesz do Tary, żeby mieć poczucie zakorzenienia?
- Mogłabyś zostać niezłym psychologiem.
- Ciekawe, co by na to powiedziała moja rodzinka. Ale nie
mówmy o niej. Tamte wspomnienia musiały tkwić głęboko ukryte w
waszej psychice. No bo jak to tak? Jednego dnia masz dom, rodziców,
kolegów, a następnego to wszystko nagle znika. Nie wiem, jak było z
tobą, ale Marcus trafił do nas, mając dwanaście lat. Chociaż jestem od
133
Anula
ous
l
a
and
c
s
mego młodsza, mam absolutną pewność, bo byliśmy ze sobą bardzo
blisko, że nie miał świadomości tego, co się z nim wcześniej działo. I
czy taka sytuacja nie rodzi podświadomej potrzeby jakiejś stabilizacji,
związania się z kimś na stałe? Obojętne z kim, bo i tak nie możesz się
przed tą osobą naprawdę otworzyć?
- Gdyby była tak uparta jak ty, może bym się otworzył.
- Dobry ten grog, no nie? Rozluzniłeś się. Dobrze, że nie
zacząłeś tańczyć na stole, bo musiałabym cię stamtąd ściągać. I co by
było, gdyby nagle weszła słodka Tara i zastała nas w dwuznacznej
sytuacji?
- Jesteś zabawna.
- To tylko jedna z moich licznych zalet chociaż jestem tylko
banalnym produktem naturalnego zapłodnienia. - Upiwszy kolejny łyk
grogu, spoważniała. -Nie powinieneś się z nią żenić.
Jake znieruchomiał, trzymając w podniesionej ręce kubek.
- Jeżeli nie ufasz jej na tyle, żeby móc szczerze rozmawiać o
swoim dziwnym pochodzeniu, o Koalicji i tak dalej, to wasze
małżeństwo nie zapowiada się najlepiej.
- Boję się, jak ona by na to zareagowała.
- Za dzikimi wyspami, na których nie ma samochodów, też
chyba nie przepada. - Honey wstawiła do zmywarki opróżnione kubki.
- Wypraw na nieznane wyspy możesz jej wprawdzie oszczędzić, ale
nie tego, co się dzieje w głębi twojej świadomości. Więc lepiej
zastanów się, co robisz.
134
Anula
ous
l
a
and
c
s
Miała mu o wiele więcej do powiedzenia i byłaby to zrobiła,
gdyby nie nagłe pojawienie się w kuchni Marcusa.
- Co w ciebie dzisiaj wstąpiło? - zwrócił się do Honey z
pretensją w głosie. - Dlaczego uciekłaś z domu w trakcie mojego
ślubu?
- Widocznie miałam ważny powód!
- Ty i ważny powód? Nie rozśmieszaj mnie. Honey nagle
odechciało się wszystkiego.
- Skoro tak, to żegnam. - Wybiegła z kuchni i udała się na górę.
Max wyciągnął się na swoim ulubionym leżaku, obserwując
rybaków odpływających o zachodzie słońca na połów. Myślał jednak
o Elise, albo Honor.
Dlaczego nie miałby przyjąć tego, co mu oferuje? Miał na nią
ochotę i szukał dla swoich apetytów usprawiedliwienia. Jej
bezwstydna pogoń niewątpliwie mu pochlebiała. Mógł sobie
wyobrazić, że takiej dziewczynie jak ona wystarczy kiwnąć palcem,
by zdobyć mężczyznę, na którego przyjdzie jej ochota. A teraz nagle
natrafiła na opór i dlatego tak się uparła. Co się w końcu stanie, jeśli
jej ulegnie?
W obecnym stanie ducha nie zniósłby nowych komplikacji, lecz
Elise, czy też Honor, nie powinna ich stworzyć. Za parę dni wyjedzie
do Stanów i na tym sprawa się skończy.
Chodzi jej wyłącznie o szybki seks. Nie spodziewa się zdobyć
fortuny, bo chyba uwierzyła, że jest biedakiem. Czemu więc nie dać
135
Anula
ous
l
a
and
c
s
dziewczynie tego, na czym jej tak bardzo zależy, i mieć przy okazji
trochę przyjemności?
Kiedy był już gotów zgodzić się ze swoim rozumowaniem,
Honor pojawiła się na plaży. Miała na sobie jasne szorty i rodzaj
plażowego biustonosza. Stanąwszy na skraju wody, pomachała ręką,
by po nią przypłynął.
Max jednak tylko pokręcił głową. Postanowił nie spieszyć się z
decyzją. Dziewczyna tymczasem weszła po kolana w wodę. Chyba nie
rzuci się wpław? Owszem, rzuciła się. Dała nurka i na długą chwilę
zniknęła pod wodą.
Maksowi krew zaczęła szybciej krążyć w żyłach. Oto płynie ku
niemu syrena z niezłomnym zamiarem uwiedzenia go. Tylko idiota
nie wciągnąłby jej na pokład, a Max nie uważał się za idiotę. W
każdym razie odkąd rozstał się z Camille.
Dziewczyna wynurzyła się z wody w odległości paru metrów od
burty i teraz płynęła ku niemu szybkim kraulem.
- Masz zle w głowie - zauważył.
- Woda jest lodowata. Wyciągnij mnie - poprosiła, dopływając
do jachtu.
Max wychylił się za burtę, nie podając jej ręki. Jako człowiek
rozważny, postanowił powściągnąć swój entuzjazm. Dziś chyba
jeszcze nie skorzysta z jej oferty.
- Ostatecznie mamy wrzesień - zauważył.
- No to co?
- O tej porze na północnej półkuli woda w morzu bywa chłodna.
136
Anula
ous
l
a
and
c
s
Zauważył, że wargi sinieją jej z zimna, i w końcu wciągnął ją na
pokład.
- Nie spieszyłeś się - wybąkała, szczękając zębami. Aadnie
muszę wyglądać, pomyślała. Nie byłaby jednak sobą, gdyby nie
przystąpiła do realizacji głównego celu. - Powinnam zdjąć z siebie te
mokre ciuchy - mruknęła.
- Ostra jesteś. Proponowałbym zamiast tego kieliszek koniaku.
- Masz koniak? Jakim cudem stać cię na koniak? Idiota ze mnie,
skarcił się w duchu. Odwrócił się, nie odpowiadając na jej pytanie, i
zbiegł pod podkład.
Honey zdała sobie sprawę, że jest autentycznie zdenerwowana.
Trzęsła się nie tylko z zimna. Była to dla niej reakcja równie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]