[ Pobierz całość w formacie PDF ]
jego uśmiech. Oddychając głęboko, ruszyłam z pochyloną głową.
Skręciłam na brukowaną ulicę, która rozdzielała slumsy, i jeszcze bardziej zwiesiłam
głowę, chociaż wokół nie było żywego ducha. Gdy zbliżałam się do centrum miasta, domy
stawały się coraz solidniejsze i większe.
Zabierałam cele z kilku domów przy tej ulicy. W dzień wyglądała trochę mniej
przygnębiająco. Zawsze myślałam, że wszystkie domy w Rosie są brzydkimi ruderami, ale w
świetle słońca prezentowały się niemal ładnie. Były prawie jednakowe, niewielkie,
trzypokojowe, z maleńkim oknem od frontu, ale przy kilku z nich w ogródkach rosły kwiaty.
Nigdy wcześniej nie zwróciłam uwagi na ogródki.
Kroki zabrzmiały na chodniku za moimi plecami i szybko się obejrzałam. Był to tylko
starszy mężczyzna, kołyszący torbą w marszu.
Przyśpieszyłam kroku i moje stopy ledwie muskały chodnik, dopóki sobie nie
przypomniałam, że w ten sposób przyciągnę uwagę. Zwolniłam, wepchnęłam ręce w kieszenie
i schowałam głowę w ramiona.
Wyglądasz jak małpa, kiedy tak robisz . Rozbawiony głos matki zabrzmiał w mojej
głowie. Wyprostuj się, Wren. Unieś tę śliczną buzię. Nie wiem, po kim ją masz, skarbie, ale
nie musisz jej ukrywać.
Zamknęłam oczy, gdy mężczyzna mnie mijał, i w ciemności ujrzałam twarz matki. Miała
rację, nie była ładna. Była wychudzona jeszcze zanim wpadła w nałóg, nigdy nie miała
pełnych policzków ani krągłych bioder, które przyciągają zachwycone spojrzenia.
Dotarłam do skrzyżowania i spojrzałam w lewo. Jacyś ludzie szli szybkim krokiem,
pewnie kierowali się do swoich domów. Zza rogu domu wyłoniło się dwóch żołnierzy z
bronią w pogotowiu.
Skoczyłam na drugą stronę ceglanego budynku, ostrożnie wyjrzałam zza węgła i
zobaczyłam, że mundurowi powoli lustrują ulicę.
Odruchowo sięgnęłam do głowy, żeby sprawdzić, czy hełm nie jest przekrzywiony, ale
dotknęłam tylko włosów. Racja. Zostawiłam hełm Callumowi.
Jeden celny strzał i będzie czekać na mnie wiecznie.
Powinnam mu powiedzieć, żeby wyruszył beze mnie, jeśli nie wrócę. Może właśnie tak
zrobi.
Poczułam w piersi dziwne nerwowe trzepotanie i próbowałam się go pozbyć, oddychając
głębiej. Nie mam hełmu, ale w dalszym ciągu jestem silniejsza i szybsza niż oni. Mogę ich
pokonać, zanim zdążą się złożyć do strzału. Usłyszałam, że ktoś się zbliża, i zaczerpnęłam
tchu. Odwróciłam się i spojrzałam prosto w oczy jakiejś kobiety. Jej usta zastygły, tworząc
kształt litery o, gdy się cofnęła. Przez chwilę się bałam, że nie zacznie krzyczeć.
Ale oczywiście krzyknęła.
Pobiegłam na drugą stronę budynku, przystając na chwilę, żeby funkcjonariusze mogli
zobaczyć, dokąd uciekam. Kobieta uciekła, gdy rzucili się w pościg za mną.
Wyskoczyłam zza rogu, gdy skręcali, i uderzyłam stopą w szyję niższego żołnierza. Drugi
podniósł pistolet. Zadałam mu dwa ciosy w twarz, zanim mógł pociągnąć za spust. Ze
stęknięciem upadł na ziemię obok kolegi.
Pochyliłam się, żeby skręcić mu kark, a wtedy podniósł ręce na znak, że się poddaje, i
gorączkowo pokręcił głową.
Spojrzałam na drugiego, który charczał, podnosząc się na kolana. Powinnam ich zabić.
Poddanie się nic nie znaczy. Sięgnęłam do szyi strażnika, ale znieruchomiałam, gdy zacisnął
powieki i odwrócił głowę. Zabijanie go, gdy tak po prostu leżał, wydało się niestosowne.
Złapałam za pasek i zerwałam mu hełm z głowy. Wetknęłam go pod pachę i podniosłam z
ziemi pistolet.
Proszę szepnął.
Zciągnęłam brwi, wsuwając broń za pasek spodni na plecach.
Daj mi swoją koszulę.
Popatrzył na mnie dziwnie, ale rozpiął czarną koszulę i mi ją podał. Cofałam się powoli,
nie spuszczając z nich oka, ale żaden się nie poruszył, żeby pójść za mną.
Pożałowałam mojej decyzji, gdy tylko zniknęłam za rogiem i zaczęłam biec. Powinnam ich
zabić. Prawdopodobnie już rozmawiali przez komunikatory, informując innych, gdzie można
mnie znalezć.
Przebiegłam do następnej przecznicy i kucnęłam pod domem, nasłuchując nadciagającego
pościgu.
Nic. Było jeszcze ciszej, jakby wszyscy ludzie pozamykali się w domach. Wyprostowałam
się i rozejrzałam.
Musiałam jeszcze znalezć żywność.
Nie chciałam ryzykować powrotu do sklepów w centrum miasta. Włamanie się do
któregoś z domów prawdopodobnie będzie najlepszym rozwiązaniem.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]