[ Pobierz całość w formacie PDF ]
głosów a jad żmijowy pod ich wargami".
Tenory i basy wybiły się w górę z przejęciem:
"Od rąk grzesznika ustrzeż mię, Panie, zachowaj mnie od gwałtownika, od
tych, co zamyślają z nóg mnie zwalić".
Herkules Poirot próbował włączyć się niezdecydowanym barytonem:
"Pyszni sidło na mnie skrycie zastawiają:
złoczyńcy rozciągają powrozy,
umieszczają pułapki na mojej drodze"13.
Jego usta pozostały otwarte.
Zobaczył to zobaczył jasno pułapkę, w którą prawie wpadł!
Chytrze zastawione sidła sieć sznurów pod jego stopami otwiera się
przepaść, tak wymyślnie wykopana, aby mógł w nią wpaść.
Herkules Poirot był jak w transie; otwarte usta, wzrok wbity w przestrzeń.
Pozostał tak, zesztywniały, choć najbliższe osoby zaczęły już powoli siadać.
Jane chwyciła go za ramię i szepnęła: "Siadamy!"
Herkules Poirot usiadł. Wiekowy, brodaty duchowny zaintonował: "Tak
zaczyna się piętnasty rozdział Pierwszej Księgi Samuela" i zaczął czytać.
Poirot nie słyszał jednak o pogromie Amaleka, dokonanym przez króla
Samuela.
Był oszołomiony wspaniale oszołomiony wizją faktów, teraz zgrabnie
ułożonych na właściwych miejscach.
Był to prawdziwy kalejdoskop klamerki na butach, pończochy,
zniekształcona twarz, prymitywny gust czytelniczy Alfreda, działalność
Amberiotisa i rola Morleya; wszystko to zajaśniało nagle, zakręciło się, aby
znalezć właściwe miejsce i zewrzeć w jednolitą, logiczną całość.
Po raz pierwszy Herkules spojrzał na sprawę z właściwej strony.
"Bo opór jest jak grzech wróżbiarstwa,
a krnąbrność jak złość bałwochwalstwa.
Ponieważ wzgardziłeś nakazem Pana,
odrzucił cię On jako króla"14.
13
Fragmenty Psalmu 140, Biblia Tysiąclecia, Poznań-Warszawa 1980.
14
Biblia Tysiąclecia, I Sm, 15, 23.
I tu kończy się Pierwsza Księga Samuela drżącym głosem, jednym
tchem zakończył duchowny. Herkules Poirot, jak we śnie, chwalił Boga w Te
Deum.
TRZYNASTE, CZTERNASTE, DZIEWCZYNY ZALECAJ SI
I
Monsieur Reilly, prawda?
Młody Irlandczyk, zaskoczony, odwrócił się na dzwięk słów
wypowiedzianych na wysokości jego łokcia.
Człowiek stojący za nim w biurze okrętowym był niski, nosił wielkie wąsy i
miał głowę w kształcie jajka.
Zapewne nie pamięta mnie pan?
Pan jest dla siebie niesprawiedliwy, monsieur Poirot. Należy pan do
ludzi, których niełatwo się zapomina.
Odwrócił się do urzędnika, który tymczasem cierpliwie czekał za
kontuarem.
Wybiera się pan za granicę na urlop zamruczał głos przy jego łokciu.
Nie jadę na urlop. A pan, monsieur Poirot? Mam nadzieję, że nie
opuszcza pan naszego kraju?
Czasami odparł Herkules Poirot jeżdżę na krótko do mojej ojczyzny,
do Belgii.
Ja jadę trochę dalej rzekł Reilly. Do Ameryki. A następnie dodał: I
nie sądzę, abym tu kiedykolwiek wrócił.
Przykro mi to słyszeć, panie Reilly. A zatem zrezygnował pan z praktyki
przy Queen Charlotte Street.
Jeżeli chciałby pan wyrazić się precyzyjniej, to raczej ta praktyka
zrezygnowała ze mnie.
Czyżby? To bardzo smutne.
Mnie to nie martwi. Jestem szczęśliwym człowiekiem, gdy pomyślę, że
zostawię tu wszystkie nie zapłacone długi.
Uśmiechnął się ujmująco.
Nie należę do ludzi, którzy strzelają do siebie z powodu kłopotów
finansowych. Zawsze mówię sobie: zostaw je za sobą i zacznij od początku.
Potrafię wykorzystać moje kwalifikacje, a według mnie jestem dobrym
fachowcem.
Poirot mruknął:
Pewnego dnia widziałem się z panną Morley.
Chyba nie było to dla pana miłe? Tak, myślę, że nie. Nigdy nie widziałem
bardziej skwaszonej kobiety. Często się zastanawiałem, jak by ona
wyglądała, gdyby była zalana, ale tego chyba nikt nigdy nie zobaczy.
Poirot wtrącił:
Czy zgadza się pan z werdyktem koronera dotyczącym śmierci Morleya?
Oczywiście, że nie odparł zdecydowanie pan Reilly.
Myśli pan, że on popełnił błąd w zastrzyku?
Jeżeli, jak twierdzą, Morley wstrzyknął temu Grekowi niewłaściwą
dawkę, to musiał być albo pijany, albo zamierzał rzeczywiście zabić tego
człowieka oświadczył Reilly. Jednak nigdy nie widziałem Morleya pijącego.
Więc sądzi pan, że zrobił to rozmyślnie?
Nie nazwałbym tego w ten sposób. Jest to poważne oskarżenie. Prawdę
mówiąc, ja w to nie wierzę.
Jednak musi istnieć jakieś wyjaśnienie.
Istotnie, musi... ale jeszcze nie przyszło mi ono do głowy.
Kiedy po raz ostatni widział pan Morleya żywego? spytał Poirot.
Muszę się zastanowić... Zbyt dużo czasu minęło, żeby mnie o to .pytać. To
mogło być poprzedniego wieczoru, może za piętnaście siódma.
Nie widział go pan w dniu morderstwa?
Reilly potrząsnął głową.
Jest pan tego pewny? naciskał Poirot.
Och, tego nie mogę powiedzieć. Jednak nie przypominam sobie...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]