[ Pobierz całość w formacie PDF ]
jeśli ktoś był doświadczonym \niwiarzem albo przyszedł odrabiać jaz własnym koniem,
to liczono mu za jeden dzień pracy półtora albo dwa dni. Mo\na te\ było wykupić się od
obowiązków wobec dworu.
- Jeśli się miało pieniądze - westchnęła. - Szlachta gromadziła fortuny, chłopi mieli z
tym problemy... A co się z tym stało? Przecie\ te obrazy, meble, klejnoty, broń, powinny
się zachować...
- Wojny - powiedziałem. - Wielokrotnie nasz kraj naje\d\ali rozmaici zdobywcy.
Szwedzi, Niemcy, Rosjanie, Tatarzy, Kozacy... Naszych skarbów szukać dziś trzeba w
muzeach Moskwy, Stambułu, Sztokholmu... - przypomniałem sobie pałac królewski i
wiszące na ścianach malowidła. - Wojny ówczesne nie przypominały wprawdzie wojen
dwudziestowiecznych, kiedy to front, przesuwajÄ…c siÄ™, zostawia po sobie zgliszcza, zryte
pociskami artylerii. Ale luzne watahy grabie\ców rabowały i podpalały, co tylko się
daÅ‚o. A raczej czego nie daÅ‚o siÄ™ zrabować. Ówczesne dwory, a nawet i paÅ‚ace, byÅ‚y
najczęściej drewniane, w ogniu przepadały meble, obrazy, dokumenty... W XIX wieku,
wraz z upowszechnieniem się ziemniaków, w Europie Zachodniej oddaliło się widmo
głodu. Granice po rozbiorach i wysokie cła do reszty zniszczyły koniunkturę na zbo\e.
Nasza szlachta zaczęła \yć z zapasów po swoich przodkach. Potem wreszcie przyszedł
wiek XX... Niemcy, bolszewicy, wielokrotnie przemieszczajÄ…cy siÄ™ front. A na
zakończenie mrocznego okresu okupacji reforma rolna, dewastacja i rozproszenie wielu
ciekawych kolekcji.
Przejechaliśmy przez Wojsławice. A zatem ju\ niedaleko... Faktycznie, po kilkunastu
minutach minęliśmy tablicę informującą, \e dotarliśmy do celu naszej podró\y.
- Uchanie - powiedziałem. - A teraz zobaczmy, czy przypuszczenia Pana
Samochodzika były słuszne i czy nie mignie nam gdzieś samochód naszych
przeciwników...
80
Na wszelki wypadek zmieniłem kolor nadwozia. Nie miałem większych złudzeń,
Batura znał ju\ dobrze kolejne wcielenia Rosynanta, ale lepsze byle jakie zabezpieczenie
ni\ \adne.
Minęliśmy niewielki skwerek, zadrzewiony i ozdobiony tajemniczo wyglądającym
monumentem.
- A có\ to takiego? - zapytałem.
- Pomnik wystawiony na pamiątkę walk partyzanckich - wyjaśniła Malwina studiująca
właśnie przewodnik. - Okoliczne lasy były widownią wielu potyczek...
- Aha - mruknąłem. - Tu chyba był kiedyś rynek...
Objechałem skwer wąską uliczką. Aadne, niedu\e domki, część wzniesiona z drewna,
część murowana. Zapewne pamiętały czasy drugiej wojny światowej. Tu i ówdzie widok
szpeciły znowu betonowe klocki nowszej zabudowy. Zauwa\yłem kamienną rzezbę lwa,
le\ącą na schodkach przy jednym z domów. Znalazłem uliczkę prowadzącą gdzieś w
górę, w stronę kościoła.
- Konkurencji ani śladu - mruknęła Malwina.
- Mogli być tu wcześniej albo przyjadą pózniej - wzruszyłem ramionami. - My
tymczasem rozejrzymy siÄ™ odrobinÄ™. Co tam jeszcze masz na temat tego miasteczka?
Kartkowała przez chwilę przewodnik.
- Uchanie były notowane ju\ w dokumentach z XIII wieku - wyjaśniła. - Wtedy to
była wieś królewska. Niewykluczone, \e w tym miejscu znajdował się wcześniej jeden z
Grodów Czerwieńskich... W 1505 roku zało\ono tu parafię. Wtedy te\ zbudowano
kościół i osadzono przy nim paulinów...
Zaparkowałem na placyku przed kościołem.
- Klasztoru jakoś nie widać - zauwa\yła Malwina, rozglądając się wokoło.
Wprawdzie paulini opuścili to miejsce w 1549 roku, ale...
- To mógł być zupełnie mały klasztor - zauwa\yłem. - Paulini natychmiast kojarzą
nam się z Jasną Górą, ale przecie\ często powstawały pustelnie i eremy dla zaledwie
kilku zakonników... Powiadasz, \e parafia pochodzi z 1505 roku? W 1502 roku
wytę\yłem pamięć - te ziemie spustoszył najazd Tatarów... Parafia mogła istnieć ju\
wcześniej, ale w trzy lata po zniszczeniach dzwignięto świątynię z ruin. Nadal była to
wieś nale\ąca do króla?
- Nie, w XVI wieku objęli ją Uchańscy - wyjaśniła.
Zamyśliłem się.
- Ale nazwa Uchanie jest zapewne starsza - zauwa\yłem - więc jak to się stało?
KomuÅ› nadano szlachectwo i nazwisko od nazwy wsi?
- Mo\liwe - mruknęła. - Albo jakaś gałąz innej rodziny szlacheckiej objęła wieś i
zmieniła nazwisko... Jednak w czasach, w których więziono gdzieś w tych stronach
naszego Szweda, wieś była w rękach Daniłowiczów... Uchańscy wymarli pod koniec
XVI wieku.
Staliśmy przed kościołem podziwiając rzezbiony portal i stare drzewa rosnące wokoło.
- Mo\e wejdziemy? - dziewczyna, wyraznie znudzona przestępowała z nogi na nogę.
Przekroczyliśmy progi świątyni. Od razu mo\na było poznać, \e została przebudowana.
Prezbiterium było gotyckie - mocne, grube, cię\kie mury, a reszta nosiła ślady
siedemnastowiecznego stylu. W pustym, wysoko sklepionym wnętrzu niosło się echo
naszych kroków. Zbli\yłem się do ołtarza i przez dłu\szą chwilę podziwiałem w niemym
zachwycie dwa nagrobki, ozdobione rzezbami spoczywajÄ…cych rycerzy.
81
- Piękne - powiedziałem. - Mamy tu groby Anrufa i Stanisława, ostatnich właścicieli
wsi...
Pochyliłem się, by odczytać zatarte przez czas napisy.
- No, no - zauwa\yłem. - Anruf był wojewodą płockim, a jego syn Stanisław
kasztelanem rawskim...
- Mo\e dostali te stanowiska za wybitne zasługi, a mo\e po prostu uczęszczali do
szkół i mieli odpowiednie wykształcenie do objęcia tak odpowiedzialnych funkcji -
zasugerowała. - Zmarli w 1590 i 1593 roku... - pochyliła się nad nagrobkami i odczytała
daty. - I obaj młodo. W Lublinie szalała w tym okresie epidemia d\umy.
- Czarna śmierć spustoszyła nasze ziemie w 1570 roku, a potem tliła się, by wybuchać
ponownie w 1595, 1605, 1624 i 1654 roku... W 1591 roku Jan Umiastowski dokonał
dokładnego opisu etiologii choroby i wysunął szereg przypuszczeń co do jej
rozprzestrzenienia się... Wszystkie zresztą były błędne - uśmiechnąłem się lekko. -
Jednocześnie jednak pojawiła się inna zaraza. Tak zwane poty angielskie. Szalały w
Polsce właśnie w latach dziewięćdziesiątych XVI wieku.
- Co to były poty angielskie? - zaciekawiła się Malwina, zmierzając powoli w stronę
wyjścia.
- Nie wiadomo - pospieszyłem z wyjaśnieniami. - To bardzo dziwna i tajemnicza
zaraza. Odnotowano ją tylko raz, w tym właśnie okresie. Pojawiła się w Anglii, w
Niderlandach i w Polsce. Zresztą to nasi lekarze zapisali najwięcej obserwacji.
Atakowała niemal wszystkich, była potwornie zarazliwa. Zabijała całe wsie. Nikt
zara\ony nie wracał ju\ do zdrowia. Najtwardsi umierali po pięciu dniach od wystąpienia
objawów...
- Mo\e ebola - podsunęła.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]