[ Pobierz całość w formacie PDF ]
mowi się podobało, i w końcu... nie pozostało mi nic
innego, jak tylko się przyłączyć.
Bess... Sabrina nie mogła już dłużej tego słuchać.
O Boże! zawołała Bess. Jak mogłam zapom-
nieć? Powiedz, co z twoim romansem?
Sabrina zamilkła. Nie była przekonana, czy to, co
przeżyła z Noahem, zasługiwało na to miano. Poza
tym, kiedy się w końcu zdecydowała i zaproponowała
mu romans, on odmówił. Nagle poczuła, że nie ma już
ochoty opowiadać Bess o tym wszystkim, co zaszło
w ciągu minionych dni.
Nie było żadnego romansu odpowiedziała Sab-
rina.
Bess popatrzyła na nią zdziwiona, unosząc wysoko
brwi. Nie doczekawszy się żadnego komentarza, wzru-
szyła ramionami.
Lepiej, że tak wyszło. Naprawdę miałam nadzieję,
że nie zrobisz tego z pierwszym lepszym. Uwierz mi,
warto czekać na Tego Jedynego. Wiem, bo go znalaz-
łam powiedziała, uśmiechając się. Ostatnio w spra-
wach łóżkowych układa nam się lepiej, niż mogłabym
to sobie wymarzyć. Nawet przed tym pikantnym
weekendem. I wiesz... Bess zamilkła, patrząc na
Sabrinę błyszczącymi oczami.
Sabrina czekała, zastanawiając się, co może być
lepszego niż wspaniały seks z kochającym mężczyzną.
W końcu ciężko westchnęła.
No co to takiego? zapytała.
Jeszcze raz wezmiemy ślub. Bess wprost pro-
mieniała szczęściem.
Po co? zapytała Sabrina z niedowierzaniem
w głosie.
Pamiętasz, kiedy pierwszy raz braliśmy ślub,
sytuacja nie była najlepsza. Chociaż czuliśmy, że tak
właśnie trzeba było postąpić, oboje mieliśmy pewne...
opory. Kochaliśmy się, ale sama wiesz, musieliśmy się
spieszyć... Bess machnęła ręką, odpędzając wspo-
mnienia.
Sabrina zmarszczyła brwi.
Ależ Bess, pamiętam, że przed ślubem płakałaś
całymi tygodniami.
No właśnie powiedziała Bess, zadowolona, że
przyjaciółka ją zrozumiała, chociaż Sabrina nie miała
pojęcia, o co jej chodzi.
Dlaczego, na Boga, musicie odnawiać przysięgę
małżeńską? O ile wiem, takie rzeczy nie wygasają
z czasem.
No wiesz, to zupełnie do ciebie niepodobne.
Oczywiście, że nie wygasają. Chcemy z Tomem uczcić
fakt, że mimo trudnego początku nasza miłość prze-
trwała te wszystkie lata westchnęła rozmarzona Bess.
To wspaniale powiedziała Sabrina, starając się
nadać swojemu głosowi entuzjastyczny ton.
Chciała się cieszyć szczęściem przyjaciółki, napraw-
dę chciała. Tylko te wyznania sprawiły, że poczuła się,
jakby na jej szyi zawisł ogromny ciężar.
To więcej niż tylko wspaniały seks. Wystarczy, że
usiądę obok niego na kanapie, kiedy oglądamy telewi-
zję. Trzymamy się za ręce, a mnie od razu robi się
gorąco i czuję, że zaczynam drżeć.
Bess, czy próbujesz mi powiedzieć, że jesteś
zakochana w swoim mężu? zapytała niepewnie
Sabrina.
Zawsze go kochałam, Bree. Ale ostatnio jest tak,
jakbyśmy zakochali się w sobie od początku, jeszcze
raz. Właśnie dlatego chcemy odnowić naszą przysięgę
powiedziała Bess, obracając w dłoni kieliszek i pa-
trząc na Sabrinę błyszczącymi oczami.
Sabrina spoglądała na przyjaciółkę, jakby widziała ją
po raz pierwszy.
Widzę, że jesteś naprawdę szczęśliwa. Czy to
znaczy, że przez te wszystkie lata z nim zawsze byłaś
szczęśliwa?
Oczywiście. A co ty myślałaś? zapytała Bess,
marszcząc brwi.
Szczerze? Myślałam, że przez te wszystkie lata
byłaś nieszczęśliwa, że czułaś się jak w pułapce, że
ciągle żałujesz Nowego Jorku powiedziała Sabrina.
Nowego Jorku? zdawała się nie rozumieć Bess.
Kariera modelki, wybiegi. ,,Vogue . Nie pamię-
tasz?
A, to roześmiała się Bess. To było coś, o czym
marzyłam dawno, dawno temu. Wzruszyła ramionami.
I nigdy nie żałowałaś, że nie zrealizowałaś tego
marzenia?
Przez Toma? Przez dzieci? Nie. Ani razu. Nawet
nie mogę sobie wyobrazić, że moje życie mogłoby
wyglądać inaczej. Nie mogę sobie wyobrazić życia bez
nich uśmiechnęła się Bess.
W takim razie cieszę się twoim szczęściem po-
wiedziała szczerze Sabrina.
Bess sięgnęła przez stolik i uścisnęła jej rękę.
Wiedziałam, że się ucieszysz. Teraz jesteś druhną
na ślubie Mony, ale wiem, że mnie nie zawiedziesz
i będziesz świadkiem na moim ślubie.
Sabrina poczuła, że coś ją ściska za gardło. Jeszcze
jeden ślub, jeszcze jedna panna młoda. Ona sama nie
była jeszcze nigdy u ołtarza, a Bess jest już gotowa na
drugi raz, i to z tym samym mężczyzną.
Zawsze jestem tylko druhną, nigdy panną młodą.
Wzięła głęboki wdech i postanowiła się nad sobą nie
rozczulać.
Ależ oczywiście, kochana. Będę zaszczycona, i to
po raz drugi odpowiedziała.
Bess uśmiechnęła się promiennie i popatrzyła na
wiszący na ścianie zegar..
Wiedziałam, że mnie nie zawiedziesz. Tom
już zaczął odliczanie. Muszę iść. Jeżeli się spóznię,
to czeka mnie kara wyjaśniła, podnosząc się
z krzesła.
Nagle zatrzymała się i popatrzyła na Sabrinę.
Chciałaś mi coś powiedzieć?
Sabrina potrząsnęła głową i przygryzła wargę.
Wszystko w porządku, idz i dobrze się baw
odpowiedziała.
Jesteś pewna? Wydajesz się jakaś taka... sama nie
wiem, dziwna. Bess przyjrzała jej uważniej. Chyba
nie jesteś ciągle zła na Cliffa za to, że przekupił Noaha?
Mam nadzieję, że nie siedziałaś wściekła i obrażona
przez cały weekend?
Jestem tylko trochę zmęczona. Biegnij, bo się
spóznisz, chyba że chcesz zostać ukarana.
Bess wstała i objęła Sabrinę ramionami.
Zadzwonię do ciebie jutro dodała.
Baw się dobrze odpowiedziała Sabrina, uśmie-
chając się z trudem.
Jeszcze długo po wyjściu Bess siedziała, wpatrując
się w przestrzeń. Nie zwracając uwagi na ogarniające ją
dziwne uczucie pustki, podniosła kieliszek w geście
toastu.
Za miłość powiedziała i wypiła duży łyk.
Cokolwiek do diabła to jest.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]