[ Pobierz całość w formacie PDF ]
jest symbolem miłości moich rodziców, nie rozumiesz tego? Mam pozwolić, aby trafił w obce
ręce?
Dosyć! wykrzyknął, chwytając ją energicznie za nadgarstek. Nie zmuszaj mnie, abym
zrobił coś, czego potem będę żałował.
Grozisz mi? zapytała przez zęby.
Na razie tylko proszę odpowiedział ze złością i nie zwalniając uścisku, usadził ją w fotelu
ale jeśli do niego nie zadzwonisz i wszystkiego nie odkręcisz, mocno tego pożałujesz.
Puść! Szarpnęła ręką, ale nie zdołała się wyswobodzić.
Patrzył na nią, jakby chciał ją uderzyć. Z jego oczu biła wściekłość. Zuzannę ponownie
obleciał strach. Czy to, co robiła, było słuszne? Walczyć o kawałek płótna, nie zważając na
skutki?
To boli! Ponownie spróbowała się uwolnić, jednak on jakby jej nie słuchał.
Czekam na twoją decyzję! Jego głos zabrzmiał złowrogo.
Poczuła się, jakby siedziała w zamkniętej klatce, z kluczem do kłódki zawieszonym na własnej
szyi. Tylko od niej zależało, czy zdoła się z niej wydostać.
Dobra! krzyknęła wreszcie.
Grzeczna dziewczynka. Nadarzewski puścił ją i sięgnął do kieszeni po telefon. Tylko bez
żadnych sztuczek.
Zuzanna rozmasowała zbolały nadgarstek. Czy naprawdę nie była w stanie nic więcej
wymyślić?
Aleksander wybrał pożądany numer i włączył tryb głośnomówiący.
Cholera pomyślała, nabrawszy powietrza w płuca. Nie dobrze.
Usłyszeli kilka krótkich sygnałów. Telefon był zajęty.
Uff!
Akurat teraz zachciało mu się z kimś gadać burknął. Okej. Spróbujemy za moment.
Powiesz mi, skąd wziąłeś ten obraz? zapytała, wykorzystując chwilową przerwę.
To nieistotne odpowiedział półgębkiem.
Mam chyba prawo wiedzieć nalegała.
Nie ujawniam swoich zródeł zignorował ją. Nikomu.
Podszedł do rzezbionej w zmyślne ornamenty komody i wyjął z niej whisky. Czy we wszystkich
szafkach w tym domu trzyma siÄ™ alkohol?
Chyba nie dlatego, że te zródła są nielegalne? Spojrzała na niego podejrzliwie.
Zuza, nie pogarszaj sytuacji usłyszała swój wewnętrzny głos. Zadzwoń do Siwego Mistrza,
powiedz, co masz powiedzieć i opuść ten dom.
Chcesz? Wskazał na szklankę.
Pokręciła głową.
Czyżbym zadała ci niezręczne pytanie, że wymigujesz się od odpowiedzi? Rzuciła mu
spojrzenie z ukosa.
Nie czuję się w obowiązku na nie odpowiadać. Upił trochę whisky i ponownie wybrał
numer.
Costello najwyrazniej jeszcze z kimś rozmawiał.
Oczywiście w jej głowie słychać było ironię. Tak samo, jak nie musiałeś opowiadać mi
o swojej drugiej żonie.
Bo nie musiałem. Wzruszył ramionami.
Racja. Któż chciałby się chwalić nieudanym małżeństwem.
To nie twoja sprawa.
I tu się mylisz powiedziała spokojnie i zabębniła palcami w skórzany podłokietnik fotela.
Po części to również moja sprawa.
Tak? Nadarzewski podniósł jedną brew, nie spuszczając wzroku z telefonu. A to niby
w jakim sensie?
W kwietniu brałeś kredyt u mnie w banku.
Co to ma do rzeczy?
Nie przypominam sobie przełknęła ślinę żeby zgodę na jego udzielenie podpisywała
pani Donata Nadarzewska, która jeszcze wtedy była twoją żoną.
SkÄ…d o niej wiesz?! ryknÄ…Å‚.
Nie ujawniam swoich zródeł. Mocniej wcisnęła się w fotel. Nikomu.
Aleksander z łoskotem odstawił szklankę na komodę i ruszył w kierunku Zuzanny.
Ale nie tylko ja o niej wiem! zawołała pospiesznie. Olga również zna całą prawdę.
Zresztą niedługo tu będzie! Razem z Filipem!
Nadarzewski zatrzymał się. Wściekłość wymalowała na jego twarzy purpurowe plamy. Ciężko
dysząc, wrócił do komody, gdzie stała whisky, nalał do szklanki alkohol i wypił wszystko
jednym haustem.
Zyskała nad nim pewną przewagę, ale choć skrycie czuła satysfakcję, zdrowy rozsądek
podpowiadał jej ostrożność.
Zawrzyjmy układ. Wstała z fotela. Nikt w banku nie dowie się o twoim wyłudzeniu, a w
zamian za to ty oddasz mi obraz.
Milczał.
Przyznaj, że to uczciwa propozycja.
Skoro tak stawiasz sprawę... Wychylił kolejną szklankę whisky.
W takim razie cieszę się, że w końcu doszliśmy do porozumienia. Zuza zapakowała obraz
do teczki. Nie musisz mnie odprowadzać, wiem, gdzie jest wyjście. Do widzenia!
Odwróciła się niepewnie i ruszyła do drzwi.
Nie myślisz chyba, że pozwolę ci odejść! usłyszała tuż przy swoim uchu.
Zanim zdążyła zareagować, Aleksander złapał ją za ramię.
Zabieram cię na wycieczkę. Pociągnął ją w kierunku korytarza, gdzie znajdowało się
wewnętrzne przejście do garażu. Zwiedzimy sobie Rzym.
W tym samym momencie usłyszeli energiczne pukanie do drzwi.
Cholera, starzy wrócili. Nadarzewski zatkał ręką usta Zuzanny i przyspieszył kroku. Piśnij
tylko, a pożałujesz zagroził.
Boże Zwięty! jęknęła w duchu Zuzanna. Co on zamierza?
Nie było czasu na zastanawianie. Należało szybko reagować. Rodzice Aleksa mogliby być dla
niej wybawieniem. A jeszcze lepiej, żeby tam była Olga z Filipem. I Maks! Tak! On nie pozwoli,
aby stała jej się krzywda.
Zaczęła się wyrywać, ale Nadarzewski był naprawdę silny. Nie osłabiła go nawet spora ilość
wypitego alkoholu. Jego palce niemal wrzynały się w twarz Zuzanny.
Ponownie usłyszeli pukanie. Tym razem głośniejsze. Wręcz natarczywe. Jakby ta osoba
wiedziała, że ktoś jest w środku.
Boże! Niech to będzie Olga! Zuza poczuła przypływ energii. Zamachnęła się i wymierzyła
łokciem mocny cios w brzuch Aleksa. Jęknął, ale nie zwolnił uścisku. Kiedy to nic nie dało,
postarała się jak najszerzej otworzyć zatkane usta i z całej siły ugryzła go w rękę.
Poskutkowało. Błyskawicznie wyszarpnęła się z uścisku i co tchu popędziła do frontowego
wyjścia. Gdy naciskała klamkę, Nadarzewski był tuż za nią. Próbował ją powstrzymać, ale mu
się nie udało. Drzwi otworzyły się na pełną szerokość.
Zuza zrobiła krok w przód i stanęła jak wmurowana, przyciskając do piersi teczkę z obrazem.
Przy wejściu stało dwóch mężczyzn. Jeden trzymał w ręku małą skórzaną aktówkę. Pomimo
lejącego się z nieba upału, obaj mieli na sobie ciemne marynarki.
Buon giorno! powiedziaÅ‚ ten bez aktówki. Signore Nadarzewski è in casa?[18]
Zaskoczona Zuzanna cofnęła się. Mężczyzni zapewne uznali to za zaproszenie i weszli do
środka.
Come posso aiutare signori?[19] odezwał się zdziwiony Aleksander. Non ricordo, che
avevo un appuntamento coni signori[20].
Pan Nadarzewski? zapytał po polsku mężczyzna z aktówką.
O co chodzi?
Pan Santini przysłał nas po obraz padła odpowiedz.
Jaki obraz? zaciekawiła się Zuzanna i odruchowo mocniej przycisnęła teczkę do piersi.
Ten. Nieznajomy pokazał zdjęcie, które wyjął z wewnętrznej kieszeni marynarki. A to dla
pana. Wyciągnął do Aleksa rękę ze skórzaną aktówkę. Dokładnie taka kwota, jaką ustalił
pan z szefem za Kobietę anioła.
O nie! pomyślała Zuzanna. Po moim trupie!
Nie miała zamiaru kolejny raz pozbywać się swojej cennej zdobyczy. Starając się nie
wykonywać gwałtownych ruchów, powolnym krokiem ruszyła do najbliższego fotela, za którym
dyskretnie postawiła teczkę. Widziała, że Aleksander ją obserwuje, ale pozostali mężczyzni
jakby nie zwracali na niÄ… uwagi.
Chyba zaszła pomyłka. Nadarzewski uśmiechnął się uprzejmie. Rozmawiałem niedawno
[ Pobierz całość w formacie PDF ]