[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Poczuła się trochę nieswojo, tak dawno nie słyszała już żadnego
komplementu, że nie wiedziała, jak teraz zareagować, ale, na szczęście,
Aleks nie oczekiwał reakcji.
- Opowiedz mi coś o sobie - poprosił, sięgając po czerwone wino,
które szamerowało się od dwudziestu minut.
Daisy podał wodę mineralną, sobie nalał wina, po czym wrócił na
stanowisko przy rondlach.
- Niewiele jest do opowiadania.
- To i niewiele czasu zajmie ci opowiadanie.
Anula & polgara
ous
l
anda
sc
Uśmiech pojawił się w kącikach ust Daisy.
- Dobrze - zgodziła się, oparła o zapiecek krzesła, zamknęła
kieliszek z wodą w obu dłoniach. - Urodziłam się w Kalifornii.
- To się sporo oddaliłaś od domu.
- Tu jest mój dom. - Prawdę mówiąc, nigdy innego nie miała.
Dopiero kiedy kilka lat temu przyjechała do Bostonu, jakoś udało się jej
zadomowić. - Pochodzisz z dużej rodziny, prawda?
- Owszem. - Aleks upił łyk wina i czekał na dalszy ciąg opowieści.
Przecież to nie on miał opowiadać o sobie i swojej rodzime.
- Ja nie. Moi rodzice umarli, kiedy miałam pięć lat, potem
wychowywałam się w rodzinach zastępczych. - O właśnie. Ten wyraz
litości w ludzkich oczach, kiedy o tym mówiła. Znikał natychmiast, ale
przez ułamek sekundy był całkiem czytelny.
Zirytowało ją, że dostrzegła go również w oczach Aleksa. Nie chciała,
żeby ludzie się nad nią litowali. Czuła się znowu jak tamta mała
dziewczynka w ofiarowanej przez kogoś sukience. A przecież dawno już
z niej wyrosła, zostawiła tamte czasy za sobą.
- Musiało być ci ciężko.
- Nie użalaj się nade mną - powiedziała poważnym tonem.
Kiedy miała dwanaście lat, podjęła twarde postanowienie, że nie
pozwoli, by ktokolwiek się nad nią użalał.
- Nie użalam się.
- Nie? - Spojrzała na niego zaciekawiona.
- Nie użalam się nad tobą - powtórzył Aleks.
- To coś nowego. - Nie uwierzyła mu. Co innego dojrzała przed
chwilą w jego oczach.
- Masz śliczne mieszkanie, dobrą pracę i cudowną córeczkę. To
bardzo dużo.
Przepełniła ją duma. Ciężko pracowała, żeby zbudować sobie życie,
jakie teraz miała. Miło z jego strony, że to zauważył. Niemniej widziała
ten błysk litości w jego oczach, nie mogła o tym zapomnieć.
- Co rzekłszy - podjął Aleks - powinienem dodać, że byłbym
pozbawionym serca draniem, gdybym nie współczuł tamtemu dziecku
sprzed lat. Jezu, Daisy, żadne dziecko nie powinno wychowywać się bez
rodziny.
Anula & polgara
ous
l
anda
sc
Ona też tak zawsze myślała. Teraz, kiedy usłyszała to samo z ust
Aleksa, wróciły skrupuły, wyrzuty sumienia, które męczyły ją od kilku
miesięcy: Angel też przecież będzie się wychowywała bez rodziny, w
każdym razie bez rodziny w tradycyjnym rozumieniu tego słowa.
Nie, nie powinna o tym myśleć, nie w ten sposób. Angel będzie
kochana, będzie otoczona miłością. Zawsze. Tego była pewna. I to musi
wystarczyć.
Zrobi wszystko, żeby to wystarczyło.
- To było dawno temu - chciała zakończyć opowieść po tych kilku
krótkich, suchych zdaniach. Nie było sensu ani potrzeby wracać do
wspomnień. Wyszła z cienia i w słońcu było bardzo miło.
- Wiem - przytaknął Aleks. - Ale tamto czasem wraca?
- Jeśli pozwolę - przyznała i wyprostowała się. - Ale nie pozwalam.
Aleks przyglądał się jej bez słowa. Obserwował. Dojrzał w jej twarzy
coś na kształt smutku, który szybko przesłonił dobrze wyćwiczony
uśmiech połączony ze stanowczością. Miał wrażenie, że pomimo
zapewnień, że jest inaczej, wcale nie uwolniła się tak do końca od
przeszłości. Cóż, nie mógł uczynić nic dla tamtego osamotnionego
dziecka. Ważne, że Daisy już to miała za sobą, że wygrała swoją
potyczkę ze złym losem. Więc nawet gdyby mógł, nie musiał już
wyprawiać się w przeszłość, żeby iść jej z pomocą.
- W każdym razie - Daisy mówiła teraz szybko, rada czym prędzej
zakończyć temat małej, biednej sierotki" - skończyłam szkołę średnią,
włożyłam dyplom do kieszeni i natychmiast wyjechałam z Kalifornii,
żeby zacząć wszystko od początku na drugim krańcu kraju.
Aleks zamieszał sos; aromatyczny zapach przy wodził na myśl
rodzinne niedzielne obiady.
- To musiała być ogromna zmiana. Jak przetrwałaś pierwszą
bostońską zimę?
Daisy zaśmiała się wesoło, oczy jej rozbłysły.
- Szok klimatyczny, prawdziwy szok klimatyczny. Poza tym dopiero
tu pierwszy raz w życiu zobaczyłam na własne oczy śnieg.
- Kiedy byłem mały, kochałem śnieg. - Aleks pamiętał doskonale te
wszystkie bitwy, które urządzał każdej zimy z rodzeństwem: śniegowe
forty, piramidy kul, podstępne ataki sióstr, wypady na wroga.
Anula & polgara
ous
l
anda
sc
Uśmiechnął się na myśl o tamtych przygodach i zaraz zrobiło mu się
smutno, że Daisy nie ma podobnych wspomnień.
- Tak, dzieci myślą tylko o zabawie, ale dorośli muszą odgarniać
śnieg z chodników, zmieniać opony, pilnować, żeby rury od centralnego
nie popękały - uśmiechnęła się. - Ale przecież ty to wszystko wiesz, dla
mnie była to absolutna nowość.
- Domyślam się.
- Pokochałam zimę. Jest piękna. Tyle w niej spokoju, ciszy, jakby
świat pogrążył się we śnie, odpoczywał przed nadejściem kolejnej
wiosny. Jakby na te dwa, trzy miesiące stanął w miejscu.
Patrzył na nią, słuchał i miał wrażenie, że świat zatrzymał się właśnie
teraz, że wstrzymał oddech wobec magii chwili. Mógłby tak na nią
patrzeć, słuchać jej słów, tych samych, prostych słów o zimie, przez całą
wieczność. I ta gra światła na jej twarzy, na włosach połyskujących w
słońcu; miękki uśmiech...
Tak, Daisy Cusak stała się dla niego kimś naprawdę ważnym. Zapadła
głęboko w duszę i serce.
Powinno go to niepokoić.
Ale nie niepokoiło ani trochę.
Kilka następnych tygodni minęło nie wiedzieć kiedy. Dni urlopu
macierzyńskiego upływały w bajkowej mgiełce, a to dzięki Aleksowi.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]