[ Pobierz całość w formacie PDF ]
orientując się, jak należy przekonująco kłamać. Przy tylu kradzieżach i
kłamstwach związanych z Bogactwami Lacey dlaczego właśnie jej
wersja miałaby zabrzmieć najfałszywiej?
- Musisz mi najpierw coś dać - powiedziała, grając na zwłokę.
Spojrzał na nią.
- Dałem ci już moje słowo. Czyż to nie wystarczy?
- Nie.
No to ładnie - pomyślał. - Gdybym to ja był na jej miejscu, też bym
nie oddał nic za darmo".
- Jak daleko?
- Trzy.
- Czego trzy?
RS
70
- Nie powiedział, ale to chyba będą kilometry. Potem wskazówki są
dokładniejsze.
- O ile dokładniejsze?
- Kroki, może punkty orientacyjne.
To dobrze" - pomyślała Blue, podnosząc się z krzesła i stając koło
niego. Mogła wyliczyć kroki i wyznaczyć właściwe miejsca kompasem,
gdy już będą na trasie. Z jedną ręką wspartą na biodrze, spojrzała na
mapę North Park i w myśli odliczyła trzy kilometry pod kątem dwustu
dwudziestu stopni od prawdziwego punktu startowego, wiedząc, że
będzie musiała to sprawdzić dla ścisłości ze swoją mapą. Potem
czubkiem palca wskazała parę milimetrów, czyli około dwa kilometry na
lewo.
Walker uśmiechnął się. Pokazała dokładnie to miejsce, którego się
spodziewał, miejsce na ranczo North Star.
- Punkt startowy jest mniej więcej tutaj. Czy masz mapę tego terenu w
większej skali? - spytała.
- Jak się ma w skali te pięć milimetrów do kilometra?
- Tak, jak ci wyjdzie z wyliczeń - odpowiedziała wojowniczo,
rzucając mu spojrzenie z ukosa.
- Właściwie masz rację. Zobacz, powiększyłem mapę topograficzną
Stanów Zjednoczonych. - Wyciągnął kolejną mapę ze stosu i położył na
wierzchu. Po jednym spojrzeniu Blue poczuła zagrożenie. On nie tylko
powiększył mapę, on ją wypełnił tysiącem szczegółów; zaznaczył dom
na ranczo, zabudowania gospodarcze, linie ogrodzenia. Niektóre obszary
zostały zakreślone, na innych naniesiono pisemne uwagi, wszystko zaś
świadczyło o poszukiwaniach równie starannych, jak jej własne.
- Dobrze odrobiłeś lekcje - powiedziała drwiąco, aby ukryć
wzburzenie. - Powinnam cię była kazać aresztować za przekroczenie
granic posiadłości.
- Mógłbym się odwzajemnić tym samym - odparował spokojnie.
Blue przełknęła tę ripostę i powiedziała jedynie:
- Ruszajmy i wezmy to z sobą.
Zostawiła go przy stole i wstała. Walker obserwował, jak wkłada
kurtkę i bierze plecak, nim zniknęła za drzwiami. Jak na osobę, która za
chwilę ma znalezć fortunę, nawet połowę fortuny, nie była zbyt
podniecona. Ale tak naprawdę to i jego emocje związane z odszukaniem
Bogactw Lacey dziwnie opadły. Może zbyt długo szukał bezskutecznie,
by uwierzyć, że stanie się to dzisiaj. Może zbyt wiele oczekiwał od
marzeń. A może coś znacznie ważniejszego opuściło jego dom.
RS
71
- To zbyt łatwe - mruknął, odmierzając długość ganka na ranczo North
Star.
Blue przytaknęła w milczeniu, klnąc się za własną powolność w
myśleniu, gdy już dotarli na miejsce. Skupiła się na tym, jak odciągnąć
go możliwie najdalej od prawdziwego miejsca startu.
Ale wskazać dom na ranczo? Pewnie lepiej by wybrała coś na chybił
trafił, gdyby nie położył ręki na jej ramieniu, kiedy pochylała się nad
skrzynią ciężarówki, aby wziąć plecak. Gest był najzupełniej obojętny,
czego nie można powiedzieć o jej reakcji. Pomógł wyjąć plecak, potem
uśmiechnął się na widok widocznego zmieszania.
- Cóż, oto i ten punkt. - Klęczała na schodkach ganku i wyciągała
kompas z plecaka. - Dwieście dwadzieścia? - spytała, jakby zapomniała
liczbę, która wryła jej się w pamięć.
- Taaak - odpowiedział, klękając obok niej. Rozwinął mapę,
przyciskając kolanami i dłońmi zawijające się rogi i przysuwając się
stanowczo zbyt blisko, jak na jej gust.
Zesztywniała.
- Uspokój się, Blue. Ja nie gryzę - powiedział.
Kłamca - pomyślała. - Ugryzł mnie w szyję pieszczotliwie dwie noce
temu". Zdenerwowana swymi niesfornymi myślami, odgarnęła włosy za
ucho i zmusiła do zajęcia się trzymanym w ręku przyrządem. Gdy już
określiła położenie, on przeliczył odległość na kilometry i naniósł znak.
Jego oczy natychmiast się zwęziły, Blue zaś znów wymyślała sobie w
duchu. Z obliczeń wynikało, że chodzi o urwisko skalne. Odstępy między
warstwicami były niezwykle małe, ale żadne z nich nie skomentowało
[ Pobierz całość w formacie PDF ]