[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Sarah Prentice była wysoką, ciemnowłosą dziewczyną, Richard Cauldfield widział
ją już na domowych fotografiach. To, co go w niej zaskoczyło, to żywiołowy tempe-
rament. Spodziewał się stanąć twarzą w twarz z młodszym wydaniem Ann wyda-
niem twardszym, dostosowanym do obecnych czasów, to prawda, jednak stanowiącym
wierną kopię matki. Lecz Sarah Prentice przypominała swojego wesołego, czarującego
ojca: ruchliwa, o niepowtarzalnym, egzotycznym wdzięku, samą swoją obecnością po-
trafiła w jednej chwili zmienić atmosferę całego mieszkania.
Ach, jakie śliczne tulipany wykrzyknęła, nachylając się nad wazonem. I jak
zawsze pachną słodką lemoniadą. Absolutnie mamy wiosnę. Ja...
Jej oczy rozszerzyły się ze zdziwienia, kiedy prostując się, zobaczyła nie znanego
sobie mężczyznÄ™. Ów podszedÅ‚ do niej ze sÅ‚owami:
Nazywam siÄ™ Richard Cauldfield.
Sarah grzecznie uścisnęła wyciągniętą dłoń i zapytała uprzejmie:
Czeka pan na mojÄ… mamÄ™?
51
Przykro mi, lecz pani mama właśnie wyszła na dworzec. Spojrzał na zegarek.
Pięć minut temu.
Ależ to idiotyczne ze strony kochanej mamy! Dlaczego Edith nie wyprawiła jej
o właściwej porze?
Zegarek pani mamy przestał chodzić.
Ach, te mamine zegarki... Gerry... Gdzie siÄ™ podziewasz? Gerry!
Młody mężczyzna, o twarzy urodziwej, choć skrzywionej grymasem niezadowole-
nia, pojawił się za chwilę w drzwiach, dzwigając w każdej ręce po walizce.
Jestem Gerry, ludzki robot rzucił pogodnie. Gdzie mam je postawić, Sarah?
Dlaczego w tym domu nie ma tragarzy?
Ależ są, tyle że zapadają się pod ziemię, kiedy zjawiasz się z bagażem. Zanieś wa-
lizki do mojego pokoju. Och, przepraszam, to jest pan Lloyd. A to pan... hm... pan...
Cauldfield dodał Richard.
Weszła Edith. Sarah okręciła ją wokół siebie i głośno cmoknęła w policzek.
Edith, jak miło zobaczyć wreszcie to twoje kochane naburmuszone pyszczydło.
Naburmuszone, też coś obruszyła się Edith. I wypraszam sobie całowanie,
panienko Sarah. Panienka powinna znać lepiej ode mnie swoje miejsce.
Przestań się złościć, Edith. Przecież cieszysz się, że wróciłam. Ależ tu czysto!
I wszystko na swoim miejscu. I zasłony, i półka na książki mamy... O, przesunięta sofa?
I biurko? Zwykle stało tam, nie tutaj.
Mamusia panienki mówi, że w ten sposób w pokoju zrobiło się więcej miejsca.
Nie, powinno być tak jak przedtem. Gerry... Gerry, gdzie jesteś?
Co się dzieje? zapytał Gerry Lloyd, stając w drzwiach.
Sarah już ciągnęła biurko. Richard pośpieszył, aby jej pomóc, lecz Gerry rzekł po-
godnie:
Proszę się nie przejmować, proszę pana, ja to zrobię. Gdzie ma stać, Sarah?
Tam gdzie zawsze. O, w tamtym rogu. Kiedy przestawili biurko i sofÄ™ na dawne
miejsce, Sarah westchnęła z uznaniem:
Tak jest lepiej.
Gerry odstąpił krok do tyłu i obrzucił pokój krytycznym spojrzeniem.
JesteÅ› pewna?
Jak najbardziej. Lubię, jak wszystko jest po staremu. Inaczej dom nie byłby domem.
Gdzie ta poduszka z wyha5àowanymi ptakami, Edith?
W czyszczeniu.
W porządku. Idę obejrzeć mój pokój. Zatrzymała się w drzwiach, by wydać po-
lecenie Gerry emu. Zrób koktajle, Gerry. I podaj jeden panu Cauldfieldowi. Wiesz,
jak tu się poruszać, prawda?
Jasne. Gerry zwrócił się do Richarda: Na co ma pan ochotę? Martini, dżin
i sok pomarańczowy? Różowy dżin?
52
Richard ruszył z miejsca, w którym stał, z nagłą decyzją.
Nie, dziękuję. Proszę się nie fatygować. Ja już wychodzę.
Czy nie zaczeka pan na panią Prentice? Gerry był zdecydowanie sympatyczny
w obejściu. Wróci niebawem. Kiedy tylko się zorientuje, że pociąg już przyjechał.
Nie, na mnie czas. Proszę powiedzieć pani Prentice, że... ehm... że jesteśmy umó-
wieni na jutro.
Skinął głową Gerry emu i wyszedł do hallu. Po korytarzu niosły się gwałtowne słowa
Sarah, kierowane do starej służącej.
Lepiej, pomyślał, nie zostawać tu teraz. Poprzedni zamysł był słuszny. Ann powinna
porozmawiać z córką w cztery oczy, a jutro, podczas lunchu, on zacznie zaprzyjazniać
się ze swoją przyszłą pasierbicą.
W głowie Richarda kotłowały się sprzeczne myśli; Sarah nie była tą dziewczyną, któ-
rej obraz nakreślił w duszy. Myślał o niej, jako o dziecku, któremu matka poświęcała
zbyt dużo uwagi i troski, jako o istocie uzależnionej od Ann. Uroda dziewczyny, jej ży-
wiołowość i pewność siebie po prostu go przestraszyły.
Do tego popołudnia córka Ann była czystą abstrakcją. Teraz stała się rzeczywisto-
ścią.
Rozdział szósty
Sarah wróciła do salonu, zawiązując poły brokatowego szlafroka.
Musiałam zrzucić z siebie narciarski uniform. Marzę o kąpieli. Ależ te pociągi są
brudne! Masz dla mnie koktajl, Gerry?
ProszÄ™.
Sarah wzięła szklankę.
Dzięki. Czy ten mężczyzna wreszcie sobie poszedł? Dobrze się sprawiłeś, Gerry.
Kto to taki?
Nigdy go nie widziałam powiedziała Sarah. Roześmiała się. Musi to być
jeden z podrywaczy mojej mamy.
Do salonu weszła Edith, aby zaciągnąć zasłony. Sarah zapytała:
Kim jest ten mężczyzna?
Przyjaciel pani Prentice, panienko Sarah oznajmiła służąca, zaciągając jedną
zasłonę i przechodząc do drugiego okna.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]