[ Pobierz całość w formacie PDF ]
najpierw muszę się udać do mojego pokoju. Napiszę parę słów do lorda. List ten proszę mu od-
dać do rąk własnych.
Wyszli. Sternau również się oddalił mówiąc:
Hrabia śpi spokojnie, więc na razie nie jestem tu potrzebny. Muszę zajrzeć do Czarnego Ge-
rarda.
Pirnero zszedł na dół i rozpoczął poszukiwania swej córki. Przeszukał już kuchnię i sklep, ale
daremnie. Powrócił więc do szynku i usiadł na swym krześle wyglądając przez okno. Zamyślił
się głęboko, ale sam nie wiedział nad czym.
Cisza panowała w całej miejscowości przerywana tylko od czasu do czasu zawodzeniem In-
dian. Tak okazywali żałobę nad poległymi braćmi.
W domu gospodarza także nie było spokoju. Dziki, okropny jęk dało się słyszeć. Były to jęki
francuskiego sierżanta, który leżał na strychu ze zdartą z głowy skórą. Gorączka odjęła mu świa-
domość.
W tej chwili otwarły się drzwi i do środka weszła Resedilla. Zajęła się sprzątaniem, a ojciec
udawał, że jej nie widzi. Gniewało go to, co jej przedtem powiedział, a jednak musiał rozpocząć
rozmowę. Zakaszlał kilka razy, jakby chciał ukryć zakłopotanie, w końcu odezwał się:
Jak tam ciemno!
Nie otrzymał żadnej odpowiedzi, więc głośniej powtórzył:
Strasznie ciemno na zewnątrz!
Ponieważ i teraz nie odpowiedziała, obrócił się do niej i zapytał:
Co ty na to?
Na co? spytała wreszcie.
No, że tak ciemno?
To prawda.
Ale za to wszystko dobrze słychać.
Co słychać? Przecież panuje cisza?
Cicho! Słuchaj teraz. Słyszysz to wycie?
Słyszę.
Czegoś podobnego nie przeżyjesz w Pirnie.
Tak, bo tam nie ma Indian.
Nie ma, tam nie zdzierają ludziom skalpów. Co najwyżej dostanie któryś ławą po głowie,
tak, że mu potem huczy jak w ulu, ale i to tylko przy szczególnych okazjach, jak na przykład we-
sele, chrzciny albo pogrzeby. Wiesz co jest z tego najładniejsze?
Pogrzeby?
Ze strachu o mało nie spadł ze stołka. Popatrzył na nią uważniej, jakby powątpiewając o jej
zdrowych zmysłach i zapytał ze zdziwieniem:
Pogrzeb? Pogrzeb najpiękniejszą uroczystością? Dlaczego?
Bo najszczęśliwszy jest człowiek, kiedy go nic nie boli, nie troska, słowem kiedy umarł.
Smutne usposobienie podyktowało tę odpowiedz. Popatrzył na nią badawczo, nie mógł jej wi-
docznie pojąć, bo zapytał?
109
Najszczęśliwszy jest człowiek kiedy umrze? Czy nie masz przypadkiem gorączki, głowa cię
nie boli? Czy ty już kiedyś umarłaś? Skąd wiesz, że to szczęście. Ja ci tylko powiadam dziew-
czyno, że to paskudne uczucie umierać, a cóż dopiero dać się kłaść do trumny, potem do grobu,
brrr zimno mnie przechodzi. Za żadne skarby świata nie chciałbym takiego szczęścia. Skąd ci te
bzdury przyszły do głowy? Widziałaś już kiedyś umierającego?
Naturalnie.
Gdzie, jeżeli wolno zapytać?
Dzisiaj, u nas na strychu.
A to jest co innego. Ci nie umierali normalnie. Zabito ich lub zastrzelono. Ja myślę o kimś,
kto umiera pomału w łóżku. Widziałaś kiedyś?
Nie.
Nie możesz więc o tym mówić. Taki biedny leży w łóżku i poci się na myśl, że tak łapu capu
bez paszportu, bez świadectwa szczepień musi maszerować w tak drogę daleką. Nie pomoże mu
ani fikanie nogami i rękami, ani rzucanie się na wszystkie boki, musi odejść choćby był mini-
strem czy prezydentem. Przewraca oczyma, zgrzyta zębami, bicie serca powolnieje, oddechu mu
brakuje, rozum zanika. I oto leży bez życia. Kładą go do trumny, nie może z niej wyskoczyć,
grzebią w ziemię, nie może wołać. Tysiące robaków szczypie go, a on nie może się bronić. A tam
w dole ani powietrza, ani światła, ani julepu nie ujrzy. Kiedy go po dziesięciu albo dwudziestu
latach odgrzebią, co z niego pozostało? Wysechł na szkielet, parę kości tylko. A ty powiadasz, że
mu jest dobrze, że szczęśliwy. W głowie ci się chyba pomieszało! Najpiękniejszą uroczystością
jest wesele. Byłaś już kiedyś na weselu?
Byłam.
To musisz przyznać, że to całkiem co innego. Na weselu jedzą, piją, skaczą, tańczą, całują
się, ściskają, szczególnie narzeczony i narzeczona, śmiech, powszechna radość. Kiedy się żeni-
łem z twoją matką, oszalałem od wielkiej radości, dopiero potem zmądrzałem. Zazdrościć można
narzeczonej nie tylko jej szczęścia, ale i honoru, bo jej narzeczony zostaje zięciem. Czy myślisz,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]