[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wtulić twarz w jego szyję, gdy niósł ją korytarzem.
- Dobrze, już możesz mnie postawić.
43
Ku uldze Amy postawił ją na podłodze. Niestety, przytrzymał jej rękę na
swoim ramieniu, a także objął ją w talii.
- Staraj się nie obciążać tego kolana - powiedział.
Prawie jej się wyrwało, że w jej wypadku trudno mówić o nieobciążaniu".
Ostrożnie zrobiła krok i zorientowała się, że kolano nie boli tak bardzo, jak się
obawiała. Musiała jednak udawać, bo inaczej znowu zacząłby ją wypytywać,
dlaczego upierała się przy powrocie bez zabierania po drodze swoich rzeczy.
Kuśtykała korytarzem, aż nazbyt świadoma, że całą długością ciała przywarła
do jego boku.
O Boże, musiał złapać ją tak mocno, że jego dłoń opierała się na jej pulchnym
brzuchu?
Gdy weszli do kuchni, ucieszyła się na widok barowych stołków przy
centralnej wyspie. Musiała tylko do nich dojść. Potem usiądzie i nie będzie już
jej dotykał. Ale kiedy doszli do wyspy, odwrócił się do niej, ujął ją w talii i
podniósł! Ledwo zdążyła pisnąć, a już siedziała na blacie.
- Obejrzę to kolano. - Pochylił się. Amy szybko położyła ręce na pulchnych
udach, na próżno próbując je zasłonić. - Przestało już krwawić, ale musimy
oczyścić obtarcie.
Już chciała powiedzieć, że zrobi to, jeśli on jej pomoże zejść, żeby
dokuśtykała do zlewu, ale wtedy znowu musiałaby go dotknąć.
- Przyniesiesz mi miskę z wodą, trochę mydła i czystą ścierkę? - spytała więc
zamiast tego.
Zebrał potrzebne rzeczy, a potem sam wziął się do czyszczenia.
- Ja się tym zajmę - upierała się, próbując uciec przed jego rękoma. - Musisz
przynieść zakupy.
- Poczekają.
- Nie, nie mogą czekać. - Złapała ścierkę i próbowała mu ją zabrać. - Tam
jest nabiał, mięso, mrożonki, które topią się w rozgrzanym samochodzie.
Poddał się, zostawił jej ścierkę i wyszedł wściekły.
Zmarszczyła brwi, patrząc, jak wychodzi, i do jej zakłopotania dołączyła
irytacja. Skoro był na nią taki zły, to czemu opiekował się nią jak dzieckiem? A
przede wszystkim - dlaczego właściwie się wściekał?
Wrócił ze wszystkim plastikowymi torbami, które ledwie zdołał utrzymać
dwoma rękami.
- Wiesz co? - zagadnęła. - Można też nosić zakupy więcej niż w jednej turze.
- Ale nie trzeba.
Puszki zagrzechotały, gdy upuścił torby na blat.
- Ostrożnie - zbeształa go. - Potłuczesz jajka i pognieciesz chleb.
- Och. -Jego złość nieco przygasła, gdy zajrzał do kilku toreb. -Chyba nic się
nie stało.
- Musisz schować mrożonki - powiedziała mu, delikatnie omywając otarcia.
Wyglądało na to, że jest gotów się kłócić, ale potem zajrzał do kilku toreb.
Złapał dwie z nich i wrzucił do zamrażalnika.
44
- Co robisz?
- To, co mi kazałaś.
Zerknął do pozostałych toreb i w podobny sposób załadował je do lodówki.
- Tak się nie robi - westchnęła z rozdrażnieniem.
- Dlaczego? Już po robocie. - Wyjął z kolejnej torby butelkę wody utlenionej
i podszedł do Amy.
- Dziękuję. - Sięgnęła po butelkę, zaskoczona, że pomyślał o kupieniu wody,
chociaż go nie poprosiła.
Zignorował jej wyciągniętą dłoń i otworzył butelkę.
- Może zaszczypać.
Zassała gwałtownie oddech, gdy zimna woda utleniona polała się na
rozcięcie, pieniąc się i piekąc.
- Przepraszam.
Płyn ściekał jej po łydce. Złożył dłoń przy jej kostce, żeby złapać ciecz, a
potem przesunął rękę w górę. Dreszcz przebiegł Amy gwałtowną falą pod
wpływem tego dotyku i popłynął w górę nogi aż do złączenia ud.
W panice próbowała sobie przypomnieć, czy goliła dziś nogi. Tak, dzięki
Bogu. I dzięki hotelowi za to, że dostarczał maszynki do golenia. To ją
pocieszyło tylko odrobinę, gdy jego dotyk, zapach i bliskość rozpalały ją do
białego. Jeśli Lance się zorientuje, Amy umrze ze wstydu. Po prostu umrze.
Pochylił się bliżej. Podmuchał na kolano.
Krzyknęła zaskoczona.
- Przepraszam - powtórzył i położył dłoń na jej udzie, aby nie ruszała się, gdy
on dalej ocierał skaleczenie.
Próbując się nie ruszać i nie oddychać, zagapiła się na jego profil. Znowu
uderzyło ją to, o ile ciemniejsze są jego rzęsy i brwi od włosów. Były niemal
czarne, podczas gdy włosy opadały złotobrązowymi falami na ramiona. Jednak
gdy przyjrzała się bliżej, zauważyła coś dziwnego. Jego włosy nie przerzedzały
się tuż przy twarzy, jak u większości ludzi. Zmrużyła oczy. Czyżby nosił
perukę?
Prawie zaśmiała się na myśl, że męski Lance Beaufort przedwcześnie
wyłysiał i był na tyle próżny, aby to ukrywać. Głuptas. Z jego budową i twarzą
zapewne równie seksownie wyglądałby łysy - niektórzy mężczyzni specjalnie
się golili, bo uważali, że tak jest świetnie.
Podniósł nagle wzrok i ich spojrzenia się spotkały.
Pochylała się do przodu, więc Lance był dość blisko, żeby ją pocałować. Jak
by to było? Na samą myśl zrobiło jej się gorąco.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]