[ Pobierz całość w formacie PDF ]
korzySci, wrêcz naznaczone krzywd¹. To odczucie by³o
doSæ powszechne, równie¿ jak s¹dzê w krêgach ówcze-
snych elit politycznych, które w latach siedemdziesi¹tych
i osiemdziesi¹tych nie uwa¿a³y siê ju¿ na ogó³ za be-
neficjentów uk³adu wynikaj¹cego z radzieckiej dominacji.
Z takimi ocenami s¹siedztwa i samopoczuciem Polaków
na tym tle, weszliSmy w obydwu naszych krajach w okres
przemian prze³omu lat 1989/1990. Polska zmienia³a ustrój
polityczny i gospodarczy, wprowadza³a demokratyczne za-
196
sady ¿ycia publicznego. Nasz wschodni s¹siad równie¿ siê
demokratyzowa³. W konsekwencji pierestrojka zaprowadzi-
³a Rosjê do zerwania z doktryn¹ komunistyczn¹. Na tej
p³aszczyxnie Polacy i Rosjanie bodaj po raz pierwszy od
wieków, równoczeSnie i równolegle korzystnie na siebie
oddzia³ywali.
To by³ dobry czas na reorientacjê wzajemnych stosunków
s¹siedzkich i optymistyczny prognostyk na przysz³oSæ.
I proces takiej reorientacji zosta³ rozpoczêty. Przybra³ on
nowy charakter po rozwi¹zaniu ZSRR. Towarzyszy³y temu
pocz¹tkowo rosyjskie deklaracje zerwania z przesz³oSci¹
polityki imperialnej. W obydwu kierunkach jecha³y delega-
cje pañstwowe na najwy¿szym szczeblu i czyni³y gesty
nowego otwarcia wzajemnych stosunków.
Ale mimo to dziS, w roku 2000, polsko-rosyjskie s¹siedzt-
wo wci¹¿ obci¹¿aj¹ stare grzechy przesz³oSci. Ten eufemizm
zawiera tragiczn¹ dla Polaków treSæ. Czy mamy podstawy
do wysuwania pod tym wzglêdem pretensji do Rosji? Przy-
wódcy Rosji potêpili zbrodnie stalinowskie dokonane na
narodzie polskim, pomogli wyjaSniæ tajemnice Katynia,
wspó³dzia³aj¹ w godnym upamiêtnieniu cmentarzy ofiar
mordów znajduj¹cych siê w granicach pañstwa rosyjskiego,
choæ mo¿e trwa³o to zbyt d³ugo i nie bez biurokratycznych
oporów.
To du¿o i zarazem ma³o. Ma³o, gdy¿ dzieje wspó³¿ycia
s¹ obci¹¿one bólem i gniewem tkwi¹cym g³êboko w Swia-
domoSci historycznej i psychice zbiorowej Polaków. I bêd¹
tkwiæ tak d³ugo, a¿ znajd¹ zadoSæuczynienie, choæby na
p³aszczyxnie moralnej, symbolicznej. Wielka Rosja nie lubi
zaS przepraszaæ, jakby takie gesty przynosi³y jej despekt.
Nie ma tam dostatecznego przygotowania do moralnej oce-
ny przesz³oSci, nawet w³asnej, nie mówi¹c ju¿ o przesz³oSci
197
stosunków z innymi narodami. W Rosji mówi siê o tym
niechêtnie i pó³gêbkiem.
Ka¿dy naród ma prawo traktowaæ swoj¹ historiê po swoje-
mu. Nie mo¿na jednak stosowaæ taryfy ulgowej, gdy dotyczy
to krzywd zadanych innym narodom. Mimo woli nasuwa siê
tu przyk³ad powojennych Niemiec, które przecie¿ upora³y
siê ze straszliw¹ spuScizn¹ swojej najnowszej historii. Rów-
nie¿, w znacznym stopniu, w sferze SwiadomoSci spo³eczeñ-
stwa i zbiorowej psychiki. DziS Niemcy s¹ znów wielkie
potêg¹ swojej gospodarki i znaczeniem politycznym
w Swiecie, a mimo to przepraszaj¹ narody skrzywdzone,
daj¹c im satysfakcjê zarówno materialn¹ jak i moraln¹.
Niemcy mia³y jednak w tym trudnym okresie swej egzys-
tencji wspania³e elity z³o¿one z polityków demokratycz-
nych, przedstawicieli inteligencji, dobrze rozumiej¹ce swoj¹
misjê KoScio³y chrzeScijañskie. Rosji w momencie wielkie-
go prze³omu jakby tego zabrak³o.
JeSli Rosja upora siê ze swoj¹ imperialn¹ przesz³oSci¹
i SwiadomoSci¹, u³atwi sobie wejScie do Swiata wartoSci
stworzonych przez europejsk¹ cywilizacjê. Niby wszyscy
o tym wiedz¹, ale spo³eczeñstwo tego wielkiego kraju, przy-
gniecione trudnoSciami codziennej egzystencji, rekompen-
saty stara siê dopatrywaæ bardziej w nostalgii za minion¹
epok¹, ni¿ w nowoczesnych ideach demokratycznego, ot-
wartego Swiata.
Realia czyni¹ nasze dzisiejsze zwi¹zki klarownymi. Nasza
granica jest spokojna, stosunków politycznych nie zaog-
niaj¹ ¿adne roszczenia, obydwa pañstwa deklaruj¹, ¿e znaj-
duj¹ siê w zasadzie na tej samej drodze przemian. My,
Polacy, powinniSmy mo¿e jak nikt inny w Swiecie wspieraæ
tendencje prowadz¹ce Rosjê do Swiata demokracji, poszano-
wania wartoSci ludzkich i szybkiego rozwoju gospodarcze-
198
go. I bêdziemy to czyniæ szczerze i cierpliwie. Taka Rosja
jest Europie potrzebna. I potrzebna jest Polsce jako dobry,
stabilny i przewidywalny s¹siad. Potrzebna jest ze wzglêdu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]