[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Ależ oczywiście. Pani Mario, nie należy gardzić pieniędzmi, które słusznie się pani należą.
Czy dobrze myślę, że zamierza pani założyć własną firmę?
SkÄ…d pan to wie?
Jak to, pół Szczecina już wie. Moja żona ma zamiar pierwsza urządzić sobie bal przy pani
pomocy& jeśli oczywiście pani się zgodzi. Domowy sylwester. Czy możemy wstępnie zaklepać?
Firma posiada już nazwę? Babette "&
Oo, znakomicie. Doskonałe skojarzenia. A zatem, pani Mario, będzie pani miała fundusze
na piękną zastawę, bo powinna pani mieć własną, na kieliszki do tej Wdowy Clicquot, którą piliśmy
u państwa Pultoków, na haftowane serwetki i srebrne sztućce&
Może pan ma rację, panie mecenasie&
Naturalnie, że mam. Uważam więc sprawę za ostatecznie, za przeproszeniem, przyklepaną.
Spotkamy siÄ™ niebawem i omówimy szczegóły. ChciaÅ‚em dzisiaj tylko ogólnie zorien¬tować paniÄ…
w sytuacji.
Jestem wstrząśnięta.
Ależ skąd. To wszystko się pani należy. Pani Mario, miło mi było usłyszeć panią. Całuję
rÄ…czki.
Dziękuję, panie mecenasie. Do zobaczenia.
To ja dziękuję. Kłaniam się nisko.
Tu mecenas Maurycy Luft poczekał, jako człowiek dobrze wychowany, aż Maria pierwsza
przerwie połączenie.
No proszę. Aleks i wyrzuty sumienia& Pan mecenas jest zdolnym człowiekiem. No i chyba
rzeczywiście ma rację. Aleks uznałby ją za kretynkę, gdyby teraz zrezygnowała z tego, co jej się,
jak słusznie mecenas powiedział, należy&
Pomyślała przez chwilę o firmie Babette", a potem przestała myśleć o zarabianiu
pieniędzy.
Poszła do sypialni pana Stefana i otworzyła szafę z ubraniami. Chwilę powdychała nikły
zapach Paco Rabanne dla mężczyzn. Poprawiła krawaty, żeby wisiały równo, i zamknęła szafę.
A więc definitywny koniec z Aleksem.
Oraz definitywny koniec marzeń o panu Stefanie.
Od początku wiedziała, że są kompletnie abstrakcyjne, ale były silniejsze od niej.
Teraz jakby ta ich siła powoli ustępowała. Zwiat wokół niej wracał spokojnie do
rzeczywistości, otoczenie stawało się zwyczajne.
Zapaliła światła, bo już zmrok całkiem zapadł, usiadła w fotelu i wpatrzyła się w wiszące na
Å›cianie powiÄ™kszone zdjÄ™cie chÅ‚opaka podobnego do PawÅ‚a, ale w mundurze woj¬skowym i czaku
lwowskiego Korpusu Kadetów. Obok wisiało inne młodego człowieka obok wielkiej
lokomotywy. I on był podobny do Pawła jak dwie krople wody.
Jeśli ojciec z przeszłości tak bardzo przypomina dzisiejszego syna, to chyba znaczy, że za
jakiś czas syn zacznie przypominać ojca w starszym wieku?&
To doprawdy optymistyczne.
Sięgnęła po komórkę i zawiadomiła Lilę, że dzisiaj nocuje w mieście, niech się nie
denerwuje niepotrzebnie.
Wzięła sobie z barku kieliszek białego wina i przeszła z nim tym razem do pokoju Pawła.
Tutaj też unosiÅ‚ siÄ™ leciutki zapach wody Paco Rabanne dla mężczyzn. MajÄ… podobne gu¬sta&
Usiadła na łóżku i wypiła odrobinę wina. Co też oni jej o Pawle opowiadali& obaj, Sasza nad
morzem i pan Stefan dzisiaj& Gdyby mówił to jeden, ale obaj&
Och, kiedyś się okaże, czy mieli rację. Kiedyś& nie spieszy się.
Tak czy inaczej jutro Paweł przyjeżdża.
Odstawiła wino na nocny stolik i ułożyła się wygodnie na miękkim pledzie, którym łóżko
byÅ‚o przykryte. SpojrzaÅ‚a w górÄ™. Na suficie wymalowane byÅ‚o sprejem czerwone ser¬duszko
przebite strzałą.
No proszę& jaki pomysłowy. Prawdopodobnie panienki, które tu przyprowadzał, były
zachwycone, kiedy już je zauważyły.
Stop. Przecież kilka dni przed jego wyjazdem odkurzała bardzo porządnie pokój, zmieniała
zasÅ‚ony w oknie mu¬siaÅ‚aby zauważyć serduszko. Chyba wiÄ™c pojawiÅ‚o siÄ™ tu nie¬dawno.
Namalował je tuż przed wyjazdem? Po co?
Uśmiechnęła się. Było jej dobrze. Zwiat otwierał przed nią nieograniczone możliwości.
No i Paweł jutro przyjeżdża.
Cóż, będzie tu na niego czekać ze śniadaniem&
[ Pobierz całość w formacie PDF ]