[ Pobierz całość w formacie PDF ]
lepsze plecy, nale\ałoby wygryzć go ze stołka, ten drugi, mo\e i gorszy, ale czujemy, jak nas
wygryza, trzeszczy nam ten stołek pod odwłokiem, chrupią w nim szczęki korników...
(korniki chyba mają szczęki? Bo czym by gryzły?) Bronić się, atakować, walczyć...!
No tak, ale ich znamy, są tacy sami, jak my, dalibyśmy im radę, a tu, co? Ci oni" to
nie sÄ… \adni oni", tylko ONE". Kobiety!
Potworne, nieobliczalne istoty, posiadające więcej siły, mocniejsze biologicznie,
kretyńsko pracowite, dysponujące w dodatku bronią dodatkową, tą swoją płcią idiotyczną, na
którą ka\dy \łób poleci... Istny koszmar, z którym nie wiadomo, co robić!
Wiadomo, oczywiście. Do czego zostały stworzone, wie najdenniejszy głup, ale one
wywijają numery nie do przewidzenia i nie do pojęcia! Pchają się po drabinie kariery,
zmuszają do wysiłków obcych męskiej płci!!!
I \eby tylko te konkurentki zawodowe...! Niechby je piorun strzelił, niechby się same
męczyły, niech biorą na siebie wszystkie cię\ary, niech się uginają pod odpowiedzialnością,
niech się kompromitują, niech dostają wylewów, zawałów i nerwic...!
Jest gorzej, drugie takie mamy w domu.
To one pchajÄ… nas na wy\yny. To one wytykajÄ… nam, wypominajÄ…, ten dom sÄ…siada,
ten samochód kumpla, to obrzydliwe futro jego \ony, te wakacje na Hawajach, siedzą w
domu, nie mają, co robić i wszystko widzą! My sami mamy to gdzieś, chętnie byśmy
odpoczęli, telewizorek, piwko, nasz ukochany gruchot sprzed trzech lat, o co chodzi, przecie\
jezdzi bez zakłóceń...
MÄ™\czyzni, o ile nie majÄ… duszy wynalazcy, w gruncie rzeczy sÄ… konserwatywni.
Ale ta nasza baba nie popuści. Dziabnie w ambicję, przymusi, \ycie zatruje! Znajdzie
sposób, \ebyśmy poczuli się gorsi nie do zniesienia, wezmie nas do galopu, podetnie,
odbierze wszystko, i spokój, i posiłek, i przyjemności, i naszą męską dumę...
Poderwie do działania i ostatni dech z nas wyprze.
Czy jeszcze ktoś nie rozumie, dlaczego mę\czyzni skleili, zaczęli się bać i poczuli w
sobie ziarno buntu...?
Po drugie, dziki wybuch ekshibicjonizmu.
Pokazać się. Niech na nas zwrócą uwagę!
Jeśli nie dajemy rady wydłubać czegoś ze swojego wnętrza, zaprezentujmy
opakowanie. Aatwiej pomalować się w zielone kropki ni\ poznać obcy język. Aatwiej wydać
z siebie głośny ryk ni\, na przykład, nauczyć się wiersza. Rezultat widać.
Co gorsza aktorka, to więcej rozdziana, a rozdziewać się jęły ju\ i te lepsze, bo niby,
co ona, gorsza? Właśnie, \e lepsza i niech wszyscy zobaczą! Co głupsza dziewucha albo
tępszy młodzieniec, to więcej ozdób na sobie nosi, im mniejszy głosik, tym większy
dziwoląg, im wspanialsza pustka w środku, tym pokraczniejszy wierzch. Im mniej talentu,
tym więcej golizny.
A tymczasem...
Wszelki nadmiar budzi przesyt i niechęć.
No i proszę bardzo, wzbudził. A dowodem na to są biedni, nieszczęśliwi,
zmaltretowani mÄ™\czyzni...
Co wcale nie oznacza, \e jednostki płci męskiej pozostały w tyle. Oni te\ zapragnęli
zwrócić na siebie uwagę.
Ale gdyby jednostki płci \eńskiej nie wpadły przez to w euforyczny zachwyt...
Nie sprawdziliśmy tego bardzo porządnie i dokładnie, ale mamy nieodparte wra\enie,
\e to Amerykanki pierwsze wskoczyły w spodnie.
śeby nie było nieporozumień...
Owszem, zgadza się, ju\ Szeherezada nosiła szarawary, no i co z tego? Egipcjanie
nosili fartuszki, no i co z tego?
Ponadto mo\liwe, \e Amerykanki zostały wyprzedzone przez kobiety radzieckie,
które dumnie wsiadły na traktory i złapały się za kielnie i młoty...
(Za sierpy się łapać nie musiały, miały to zapewnione od chwili, kiedy pojawił się na
świecie pierwszy sierp. śęcie zawsze było zajęciem kobiet.)
... ale nie uwodzicielska uroda była wówczas celem ich \ycia. I nie najpiękniej
wyglądały. Mogło to jednak\e korespondować z elegancją jaskiniowców, którzy, mimo
pewnego zaniedbywania mody, rozmna\ali się dość dziarsko, o czym świadczy nasza
obecność na tym pięknym świecie...
I przy tych spodniach utrzymały się przez całe lata. Do tej pory znajdujemy w
utworach literackich i prasowych oraz oglądamy na ekranie, zarówno w filmach fabularnych,
jak i dokumentalnych, cholerne portki, zakorzenione na mur. Jak bambus. Wrośnięty w
ziemię ogrodniczą półtora metra w głąb i nie do wyrwania. Kto jezdzi za ocean, widzi na
własne oczy.
(Portki, nie bambus.)
Raz za razem młoda dama, przejęta randką prywatną lub te\ bankietem zawodowym,
wybiera lub specjalnie kupuje stosowny strój, przymierza, dopasowuje dodatki, wywala
cię\ki pieniądz, i có\ to jest, ten szał odzie\owy? Spodniumy i spodnie, jedno mo\e ze
srebrnej lamy, drugie świetnie skrojone i zaprasowane w brzytwę, to niby, co ona z siebie
robi? Marynarza? Hiszpańskiego fordansera? Eleganckiego mę\czyznę? Bo co, bo ma krzywe
nogi?
A mo\e by tak przypadkiem zrobiła z siebie kobietę?
Nie dość na tym, filmowa fikcja, filmową fikcją, ale dokument...! O chudych, o
grubych, o chorych, o zdrowych, o młodych, o starawych, o wszelkich! Jedna w drugą,
wszystkie, bez względu na wiek i nadwagę, na co dzień chodzą w spodniach od dresów i
rozklapanych trumniakach, śliczne takie, \e w oczach się mieni, górą przyodziane w rzęch z
siódmej przeceny i, dla wytworności zapewne, w naszyjniczek. Naszyjniczek ma świadczyć,
\e sÄ… wystrojone.
Kobiety, kurczÄ™ ich strasznie blade...!!!
Nawet, jeśli zaczyna popiskiwać pierwsza jaskółka drobniutkiej zmiany, to ju\,
niestety, przepadło. Tyle złego zdą\yły narobić, \e przez wieki się tego nie odpracuje.
Zaraz, chwileczkę. Zdaje się, \e tu znów zaczyna dodatkowo popiskiwać okropna
dyskryminacja mÄ™\czyzn.
Istnieje mnóstwo niezmiernie eleganckich miejsc, wytwornych lokali, oficjalnych
spotkań, bankietów, wizyt, ekskluzywnych kasyn i tym podobnych, gdzie nie wpuszcza się
mę\czyzn bez krawatów. A nawet w d\insach. Jest zakaz i cześć, ma być odziany
przyzwoicie.
Dlaczego właściwie nie pojawił się równolegle zakaz niewpuszczania kobiet w
spodniach? Obuwie, tak, w trampkach i adidasach nie wolno, to jednak\e dotyczy i chłopów,
równość została zachowana, ale te krawaty i spodnie...?
Ej, panienki! Zachowajmy umiar. Im te\ siÄ™ coÅ› od \ycia nale\y..!
Załatwiwszy w pewnym stopniu podziały zasadnicze, mo\emy przejść do ostatniego i
zapewne najwa\niejszego punktu programu, a mianowicie do RÓÅ›NIC.
Ludzkość, bowiem dzieli się na:
Mądrych i głupich.
Totalnych kretynów i geniuszy.
ZÅ‚ych i dobrych.
Nieudaczników i szczęściarzy.
Leni śmierdzących i pracoholików.
Silnych i słabowitych. Skąpców i rozrzutników.
Rozwa\nych i lekkomyślnych.
Zuchwalców i nieśmiałych.
Megalomanów i kompleksiarzy ni\szości.
(Słowa kompleksiarzy" nie radzę szukać w słownikach. Daremny trud. Wymyśliłam
je przed chwilÄ…).
Egoistów i altruistów.
Agarzy i prawdomównych.
Odwa\nych i tchórzliwych.
Upartych i ustępliwych.
Pesymistów i optymistów.
Uczuciowych i piennych.
(Albo mo\e pniowych...? Od słowa pień". Nie wiemy, czy pień posiada jakiekolwiek
uczucia, w ka\dym razie \adnych nie okazuje. Zapewne ich nie ma).
Małomównych i gadatliwych.
Uczciwych i złodziei.
Pedantów i bałaganiarzy.
Oraz wszystko pośrednie, pomiędzy skrajnościami, a oprócz tego jeszcze trochę.
(Płeć obojętna.)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]