[ Pobierz całość w formacie PDF ]
127
RS
ludzie. Był pod każdym wzglądem wyjątkowy, a ona miała ochotą
zachwycać się tym.
Boże, jestem jak ćmą lecąca do płomienia który w końcu ją
spali, szepnęła do siebie, kładąc się do łóżka.
Tej nocy śnił jej się Kear. Zresztą tak samo było przez kilka
następnych. Jej marzenia senne były coraz śmielsze.
W ciągu dnia widywali się często. Kear nie unikał jej
towarzystwa starał się być miłym gospodarzem i umilał jej czas. Nie
nudziła się w jego obecności ani przez chwilą. Musiała się przed sobą
przyznać, że czekała na te wspólne wieczory, wycieczki, posiłki...
Jednak ta sytuacja stale zwiększała jej frustracją. Wydawało jej się, że
nie ma już przed nią przyszłości.
Kear dotrzymał słowa i nie próbował jej uwieść. Jan była w
takim stanie, że najmniejszy gest z jego strony wystarczyłby, żeby
rzuciła mu się w ramiona. On jednak w żaden sposób jej do tego nie
zachęcał.
Pozostawał dla niej zagadką Nie była już tak w stu procentach
pewną że jest mu obojętna. Lubił z nią rozmawiać, lubił jej
towarzystwo i... pragnął jej jako kobiety. Widziała to w jego oczach.
Zastanawiała się często, jak by się zachował, gdyby dała mu do
zrozumienia że ma ochotę pójść z nim do łóżka. Czy potrafiłby się z
nią kochać, gdyby nic do niej nie czuł? Nie miała najmniejszych
wątpliwości, że gdyby ją kochał, to byłby cudownym, namiętnym,
czułym kochankiem, który zawiódłby ją do raju. Jednak Kear nie dał
jej jakiegokolwiek znaku, że coś do niej czuje.
128
RS
Wiedziała że wkrótce wyjedzie. Miała spędzić na farmie tylko
miesiąc, potem nie będzie już powodu, żeby tu zostawać. Pożegnają
się miło i pewnie nigdy więcej się nie zobaczą Chyba że
przypadkiem... Chyba że uda jej się zrealizować swoje marzenie i
wybudować na ziemi dziadka ośrodek dla dziewcząt.
Od czasu powodzi prawie o tym nie myślała. Tak naprawdę,
dopiero gdy zrobi się kosztorys całego przedsięwzięcia i porozmawia
z potencjalnymi sponsorami, będzie wiadomo, czy jej marzenia nie są
zwykłą mrzonką
W tej chwili jednak nawet jej praca zeszła na dalszy plan.
Najważniejszy był Kear...
Minęło kilka dni. Znowu w nocy nie mogła zasnąć. Była pełnia
księżyca a to zawsze dziwnie na nią działało. Zeszła do kuchni napić
się wody. Nalała ją do szklanki i roześmiała się. Uświadomiła sobie,
że to szklanka zimnej wody, zamiast Keara...
Księżyc świecił prosto w okno, w jego poświacie wszystko
wyglądało inaczej niż zwykle. Ale jej myśli układały się niezwykle
jasno. Kochała i pragnęła Keara wiedziała że nigdy o nim nie
zapomni. On też jej pragnął, więc jedyne, co powinna zrobić to...
- Czy coś się stało, Jan? - Głęboki głos przerwał jej rozmyślania.
- Co robiłaś?
Odwróciła się gwałtownie. W niebieskawym świetle księżyca
stał Kear. To chyba moje myśli go przywołały, przemknęło jej przez
głowę. Szlafrok rozchylał się, ukazując owłosioną pierś, w jego
oczach zobaczyła że jej pragnie.
129
RS
- Nie, nic się nie stało - odpowiedziała. Nagle podjęła ostateczną
decyzję i była pewną że jest to decyzja właściwa. Nie chciała przez
resztę życia żałować, że czegoś nie zrobiła i zastanawiać się, co
straciła. - Czekałam...
Zrozumiał, co chciała mu powiedzieć.
- Czy twoje oczekiwanie już się skończyło? - Podszedł bliżej i
stanął dosłownie pół metra przed nią
- Tak - szepnęła i pokonała tą dzielącą ich jeszcze odległość.
Oparła się o jego tors, potem zarzuciła mu ręce na ramiona i uniosła
głowę. Pod wpływem jej dotknięcia zadrżał lekko.
- Czy jesteś pewna? - spytał
- Tak - padła krótka odpowiedz.
Przez otwarte okno dolatywał szum oceanu i niesamowity
zapach tropikalnej roślinności. Zwiecił księżyc w pełni. Trudno sobie
wyobrazić bardziej romantyczne okoliczności, pomyślała.
Spojrzał jej w oczy, jakby chciał się upewnić, czy powiedziała
prawdą. Wolała się nie zastanawiać, co z nich wyczytał. Nie chciała
go okłamywać, ale też nie była w stanie wyznać mu prawdy. Tego, że
była w nim zakochana.
Kear wziął ją na ręce i zaniósł do swojego pokoju, Delikatnie
położył na łóżku i sam, wsparty na łokciu, położył się obok. Najpierw
pocałował ją lekko w usta jakby dając jej jeszcze możliwość odwrotu,
ale odpowiedz Jan była jednoznaczna. W tym momencie ogarnęło ich
szaleństwo. Prawie zdzierali z siebie skąpe odzienie, całując się przy
tym i dotykając z niecierpliwością
130
RS
Na krótką chwilą ogarnął ją strach, przed oczami stanęły jej
nieprzyjemne doświadczenia sprzed ponad dziesięciu lat, ten jedyny
raz, gdy się kochała... A właściwie próbowała to robić. To jedno z
najstraszniejszych jej wspomnień. Ale odgoniła złe wspomnienia
powtarzając sobie jak mantrę: to Kear, to jest Kear i jego właśnie
pragną.
Kear jakby wyczuł, że czegoś się przestraszyła bo przytulił ją
mocniej.
- Nigdy cię nie skrzywdzą, maleńka - szepnął jej do ucha.
Miała wrażenie, że dłonie Keara rozpalają jej ciało do
nieprawdopodobnej temperatury, że po ich dotknięciu zostaje
widoczny ślad rozkoszy. Pieścił i całował każdy kawałek jej ciała a
ona starała się odpłacać mu tym samym.
Był namiętny, czuły i uważny, o takim kochanku marzyła całe
życie. Teraz jej marzenia się spełniały, a to, co przeżywała nawet je
przerastało. Nie spodziewała się, że taka namiętność, takie
porozumienie, a w końcu... takie zespolenie dwóch różnych osób jest
możliwe.
Nie powiedziała mu, że do tej chwili jej doświadczenia z
mężczyznami były prawie żadne... Ale to nie było ważne.
Jan była zaskoczona swoją śmiałością, Nie myślała nie
zastanawiała się, co robi, całkowicie poddała się instynktowi, a
reakcje Keara na jej pieszczoty były więcej niż entuzjastyczne.
Widziała że ona też go doprowadza do szaleństwa.
131
RS
- Masz najwspanialsze ciało na świecie - szeptał namiętnie, a ona
[ Pobierz całość w formacie PDF ]