[ Pobierz całość w formacie PDF ]
było szczególnej przenikliwości, żeby odróżnić naukowców od zawodowych
marynarzy, ci drudzy bowiem stali w milczeniu spoglądając lubieżnie na
kobiece wdzięki, wyobraznia zaś rzucała na ich siatkówki pornograficzne
obrazki. Hałasowali przeważnie naukowcy. Biolog, meteorolog, geolog...
wszyscy z gorączkowym zapałem usiłowali zwrócić na siebie uwagę Teri,
zachowując się jak podrostki, których w internacie odwiedziła panująca
obecnie królowa piękności.
Do Pitta podszedł komandor Gunn. Cieszę się, że wróciłeś, bo nasz radzik
powoli zaczyna świrować. Od świtu wiadomości przychodzą w takim tempie,
że ledwo nadąża notować. Przeważnie dla ciebie.
Pitt skinął głową. - Dobra, chodzmy przejrzeć tę korespondencję od moich
wielbicieli. - Zwrócił się do Giordino: - Zobacz, czy nie da się wyrwać naszej
gwiazdy z rąk fanów i na parę minut ściągnąć do kajuty Gunna. Mam parę
osobistych pytań.
Giordino szeroko się uśmiechnął. - Sądząc po minach tych facetów, mogę
paść ofiarą linczu, jeśli spróbuję.
- Gdyby zrobiło się za gorąco, sięgnij po spluwę. Tylko nie zapomnij jej
odbezpieczyć.
Giordino rozdziawił gębę niczym wyciągnięta z wody ryba, nim zaś zdołał
odzyskać rezon - Pitt i Gunn zniknęli.
Radzik, młody, dwudziestokilkuletni Murzyn, podniósł głowę, gdy wkroczyli
do kabiny radiowej. - Właśnie to odebrałem. Do pana, panie komandorze. -
Podał Gunnowi depeszę.
Gunn przebiegł ją wzrokiem, a potem powoli rozciągnął usta w szerokim
uśmiechu. -Tylko posłuchaj: "Do komandora Gunna, dowódcy statku
badawczego NUMY Pierwsze Podejście. Do jasnej cholery, co to za gniazdo
szerszeni poruszyliście, chłopcy, na Morzu Egejskim? Wysłałem was na
poszukiwania naukowe, nie zaś zabawę w policjantów i złodziei. Niniejszym
rozkazuję, byście udzielili wszelkiej, powtarzam: wszelkiej możliwej pomocy
lokalnym przedstawicielom Interpolu. I nie wracajcie do kraju bez tego
cholernego Filuta. Admirał James Sandecker, NUMA, Waszyngton".
- Powiedziałbym, że nasz admirał coś nie w formie - mruknął Pitt. - Rzucił
cholerą tylko dwa razy.
- Oświeć mnie, z łaski swojej - poprosił łagodnie Gunn. - -Jakiej pomocy
moglibyśmy udzielić Interpolowi?
Pitt zadumał się przez moment. Do decyzji Gunna trzeba będzie doprowadzić
metodą małych kroków: było na razie za wcześnie na ujawnienie wszystkich
faktów. Pitt zdecydował się na wymijającą odpowiedz. - Może się okazać, że
nasze działania staną się jedyną nadzieją na unicestwienie imperium von
Tilla. Nie jest wykluczone, że trzeba będzie podjąć pewne ryzyko, ale gra
toczy się o wysoką stawkę.
Gunn zdjął okulary i wbił w Pitta przenikliwe spojrzenie. - Jak wysoką?
- Aadunek heroiny dostatecznie wielki, by mogła się nim naćpać cała ludność
Stanów Zjednoczonych i Kanady - odparł powoli Pitt. - Sto trzydzieści ton,
ściśle rzecz biorąc.
Gunn nie okazał po sobie zaskoczenia. Niespiesznie uniósł okulary pod
światło, kiedy zaś stwierdził, że na szkłach nie ma żadnych smug - założył je
na nos i nisko osadzone uszy. -
Zaryzykowałbym twierdzenie, że to spora ilość. Dlaczego nie powiedziałeś mi
o tym wczoraj wieczorem, kiedy przywiozłeś tę dziewczynę?
- Potrzebowałem czasu i kilku dodatkowych odpowiedzi; wciąż zresztą
brakuje mi i jednego, i drugiego. Sądzę jednak, że wpadłem na coś, co
pozwoli wreszcie ułożyć tę całą obłędną łamigłówkę w jakiś czytelny wzór.
- Nadal nie wiem, czego po mnie się spodziewasz.
- Musimy rąbnąć von Tilla poniżej pasa. Zabawa rozegra się pod wodą.
Potrzebuję każdego zdrowego faceta, jakiego możesz mi dać, wyposażonego
w sprzęt nurkowy i broń nadającą się do użycia pod wodą - nóż, kuszę,
cokolwiek.
- Jaką mam gwarancję, że nikomu nic się nie stanie?
- Absolutnie żadnej - odparł ze spokojem Pitt.
Gunn wpatrywał się w Pitta przez dobrych dziesięć sekund. - Zdajesz sobie
sprawę z powagi swojej prośby? Moi ludzie nie są komandosami, lecz
naukowcami. To prawdziwe tygrysy jeśli chodzi o posługiwanie się
salinometrem, menzurką czy mikroskopem, ale ich umiejętności jako
nożowników czy strzelców pozostawiają wiele do życzenia.
- A członkowie załogi?
- Warto mieć ich u boku w karczemnej bijatyce, ale jak wszyscy marynarze,
żywią patologiczną niechęć do jakiejkolwiek działalności poniżej powierzchni
morza. Po prostu nie zdołasz ich zmusić do nurkowania. - Gunn pokręcił
głową. - Wybacz, Dirk, prosisz o zbyt wiele.
- Przestań chrzanić - warknął ostro Pitt. -To nie jest Little Big Horn, a ja nie
żądam, byś wysłał Siódmy Regiment Kawalerii przeciwko Siedzącemu
Bykowi i połączonym siłom Siuksów. Posłuchaj, niespełna pięćdziesiąt mil
stąd płynie statek Minerwy wioząc ładunek równie śmiercionośny jak bomba
atomowa. Jeśli taka ilość heroiny zostanie rzucona na amerykański rynek,
jeszcze naszym wnukom będzie się to odbijać czkawką. Prawdziwy koszmar.
Pitt urwał, pozwalając, by jego słowa w pełni dotarły do Gunna. Zapalił
papierosa i podjął: - Biuro ds. Narkotyków i służby celne zastawiły pułapkę.
Jeśli - a jest to bardzo poważne jeśli - wszystko pójdzie dobrze, za jednym
zamachem zgarną heroinę, przemytników i połowę handlarzy w Stanach.
- No więc na czym polega problem? - przyciskał Gunn. - Jak wpisują się w
ten obraz płetwonurkowie?
- Powiedzmy tylko, że jakoś nie mogę pozbyć się wątpliwości. Von Till nie
dał się przyłapać na gorącym uczynku przez ładnych kilka dziesiątków lat.
Naszym agentom rządowym brak podstaw prawnych, aby mogli wejść na
pokład frachtowca, dopóki ten nie otrze się o amerykański szelf
[ Pobierz całość w formacie PDF ]