[ Pobierz całość w formacie PDF ]
taki sposób, żeby jej się wydawało, że to ona wygrała.
Tak, to będzie trudne, ale nie niemożliwe, pomyślał i zaczął radośnie
pogwizdywać.
36
RS
ROZDZIAA TRZECI
- Chciałabym złożyć wypowiedzenie - powiedziała Prue stanowczo.
Siedziała sztywno na krześle przed panią Smith. Wiedziała, że jej
decyzja musi być wielkim zaskoczeniem i rozczarowaniem dla szefowej.
- Wypowiedzenie? - spytała zdumiona pani Smith.
- Składam wypowiedzenie, ponieważ wczoraj rzuciłam wazonem w
potencjalnego klienta. Wiem, że było to bardzo nieprofesjonalne i
absolutnie niedopuszczalne. Taka utrata kontroli nad sobą nie powinna się
zdarzyć żadnej opiekunce zatrudnionej w Akademii.
Pani Smith uniosła brwi.
- Czy kogoś zraniłaś?
- Nie, chybiłam. Przykro mi.
Oczywiście zabrzmiało to tak, jakby było jej przykro, że nie trafiła.
Pani Smith wydawała się lekko zmieszana. Złożyła dłonie i nie
odzywała się przez chwilę, rozważając słowa Prue.
- Nie zawsze byłam panią Abigail Smith - powiedziała cicho.
- Nie zawsze? Jak to nie zawsze!
Pani Smith wydawała się jej wprost idealną szefową agencji
opiekunek. Nie potrafiła wyobrazić jej sobie w innej roli.
- Wiele lat temu mieszkałam w Rosji - ciągnęła pani Smith. -
Nazywałam się wtedy Sonia Pliewnikow i żyłam w okropnych warunkach.
Nikt urodzony i wychowany w Stanach Zjednoczonych nie jest w stanie
wyobrazić sobie tego.
Prue była tak zaskoczona, jakby usłyszała, że pani Smith jest
odmiennej orientacji seksualnej.
37
RS
- Pewnego dnia otrzymałam szansę wyjazdu z Rosji. To było coś, o
czym wszyscy marzyli. Ale ja nie byłam zdecydowana. Miałam przyjaciół,
których nie chciałam zostawić, a moja mama była coraz starsza.
Zastanawiałam się, czy jeśli wyjadę, zobaczę jeszcze kiedyś ukochane
siostry. Spędziłam w Rosji całe swoje życie, więc wyjazd wydawał mi się
ryzykowny i niebezpieczny dla mnie, a dla mojej rodziny prawdopodobnie
też.
Pani Smith przerwała na chwilę. Prue nie odezwała się ani słowem.
- Ale kusiła mnie perspektywa odmiany losu - podjęła po chwili. - I
wyjechałam. %7łycie nie zawsze jest łatwe, ale do niczego się nie dojdzie,
jeśli nie podejmie się wyzwania. W moim życiu było wiele trudnych
chwil. Pochowałam męża, musiałam nauczyć się obcego języka,
zapanować nad rosyjskim akcentem... Aż wreszcie stworzyłam moją
Akademię. - Westchnęła. - Nigdy nie żałowałam swojej decyzji. Czasami
zastanawiam się, jak potoczyłyby się moje losy, gdybym została w Rosji.
- Chyba zawsze pojawia się pytanie, co by było, gdyby? - zauważyła
Prue.
- Masz rację. - Pani Smith uśmiechnęła się. - %7łycie zaprasza nas w
podróż, w czasie której mamy szansę odkryć, kim naprawdę jesteśmy.
Niekiedy oznacza to porzucenie wygód i wystawienie się na
niebezpieczeństwo. Czy tobie kiedyś to się przydarzyło, moja droga?
Tak, pomyślała Prudence. Tak właśnie było, kiedy postanowiła, że
nie będzie już więcej szukała potwierdzenia własnej wartości u innych
ludzi, a już zwłaszcza u mężczyzn.
- Czy nie sądzi pani, że ostatni rok był dla mnie takim
doświadczeniem? - spytała. - Przez ten czas bardzo się zmieniłam. Czasem
38
RS
przechodziłam przez prawdziwe piekło, a czasem nieoczekiwanie
odkrywałam w sobie nieznaną siłę.
Pani Smith nie wydawała się przekonana.
- Kocham moją pracę - powiedziała z przejęciem Prue.
- Nieprawda - odparła pani Smith. - Ty kochasz dzieci. A to duża
różnica. Potrzebujesz nadziei i szansy na własny rozwój.
Prue zamyśliła się. Chyba właśnie do tego dąży. Czy powinna
powiedzieć pani Smith p swojej pracy charytatywnej?
Nagle zrozumiała, o co pani Smith chodzi. To samo, choć innymi
słowami, powiedziała jej wczoraj pani Hilroy. Szefowa i tak miała zamiar
ją zwolnić, więc składanie wypowiedzenia było bez sensu. Prue zaczęła się
zastanawiać, czy uda się jej pobić ten nietypowy rekord została
zwolniona z pracy dwa razy w ciągu niecałych dwudziestu czterech
godzin.
-I jestem przekonana, że teraz twój wewnętrzny głos podpowiada ci,
żebyś skorzystała z okazji. Czy naprawdę go nie słyszysz?
- O jakiej okazji pani mówi? - spytała zaskoczona Prudence.
- Chodzi o pracę u księcia Ryana Kaelana, naturalnie. To twoja
podróż w nieznane, w którą zaprasza cię życie.
- Nie sądzę, żeby po wczorajszym incydencie z wazonem książę był
nadal zainteresowany moją kandydaturą.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]