[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Złożyli zamówienie i Sara usiadła wygodnie na krześle w stylu Windsor.
- Czy często tu bywałeś?
- Raz czy dwa. Nigdy dotąd nie rezerwowałem tu pokoju, ponieważ przyjeżdżając do
Chicago na seminaria, nocowałem w budynkach uniwersyteckich.Często natomiast
stołowałem się w tym hotelu. Jego właścicielem jest kuzyn Raola - zaśmiał się
krótko. -Raol, jak wszyscy Latynosi, ma olbrzymią rodzinę, której członków można
spotkać prawie wszędzie.
Często bywa tu także Dolores, jeśli lata linią Los Angeles - Chicago.
Na wzmiankę o Meksykance Sara poczuła napięcie. Dolores była ostatnią osobą, o
której teraz chciała myśleć. Ale widocznie zawsze jest obecna w myślach Kirka.
Zupa grzybowa podana ze świeżą śmietanką i płatkami z włoskich orzechów
smakowała wyśmienicie. Nie rozczarowała ich też doskonale przyrządzona
baranina.
- Jeśli pozwolisz, zrezygnuję z deseru - westchnęła z żalem Sara, gdy ujrzała
podjeżdżający do ich stolika wózeczek zastawiony gateau, czyli różnymi rodzajami
słodkich ciast z kremem, owocami i orzechami podawanymi na sposób francuski.
- Powinienem postąpić tak samo - zwierzył się Kirk, wskazując kelnerowi deser o
nazwie "Black Forest", który wręcz ociekał smakowitym kremem. -Ale widzisz -
kontynuował - mój problem polega na tym, że nie potrafię opanować niczego, prócz
pożądania.
Kelner uśmiechnął się i podał mu talerz.
- Mam nadzieję, że będzie panu smakowało - dodał.
Sara obserwowała, jak Kirk wybiera deserowym widelczykiem najbardziej soczystą
jagodę i wkłada ją do ust.
- Czy ci ludzie, z którymi masz się dzisiaj spotkać, to twoi uniwersyteccy koledzy? -
spytała, zanurzając usta w winie.
Pokiwał głową, wciąż rozkoszując się smakiem owocu.
- Jest wśród nich paru moich przyjaciół z tutejszej Katedry Literatury Angielskiej.
Mam cichą nadzieję, że udzielą mi paru poufnych informacji na temat tego, kto jutro
będzie przeprowadzał rozmowy kwalifikacyjne.
- Otrzymanie tej pracy jest dla ciebie bardzo ważne, prawda?
Pomyślał przez moment i odpowiedział:
- Sądzę, że gdyby wybrali kogoś innego, najbardziej ucierpiałaby na tym moja duma.
W gruncie rzeczy, jeśli mi się nie uda, będę rozpaczał.
Nalała sobie pół filiżanki kawy i pokiwała głową w zamyśleniu.
- Możesz jeszcze napisać o tym książkę. No wiesz, ukazać stosunki panujące na
uniwersytecie i system społeczny tak, jak zrobił to w Anglii Malcolm Bradbury.
Uśmiechnął się, białe zęby błysnęły w opalonej twarzy.
- To niezły pomysł. Nie sądzę, by książka zdobyła nagrodę Pulitzera, ale wielu
pochowanych ostatnio ludzi z pewnością przewróciłoby się w grobie, gdybym ją
wydał.
Chwilę jeszcze rozmawiali na temat przyjaciół Kirka, potem Cameron spojrzał na
zegarek i powiedział:
- Posłuchaj, skarbie, muszę już iść. Zamów to, na co będziesz miała ochotę i nie
martw się kosztami, wszystko idzie na mój rachunek. - Wstał z krzesła i pocałował
ją w policzek. - Odpręż się teraz. Zobaczymy się jutro rano, a może nawet wcześniej.
Sara z wyrazem lekkiego oszołomienia na twarzy patrzyła, jak odchodzi.
Instynktownie dotknęła koniuszkami palców policzka, na którym spoczęły przed
chwilą jego wargi. Jeszcze raz pojawił się kelner pytając, czy życzy sobie czegoś
jeszcze.
- Nie, dziękuję bardzo - powiedziała, potrząsając przecząco głową. Siedzenie tutaj
bez Kirka nie miało sensu. Mogła pójść za jego radą i wynająć taksówkę, by obejrzeć
miasto. Na zewnątrz czekał na nią nowy świat.
Już miała wychodzić, gdy podszedł do niej jasnowłosy mężczyzna i zapytał, czy może
jej dotrzymać towarzystwa. Siedział przy stoliku obok i musiał usłyszeć, że Kirk
zostawia ją samą. Przez chwilę zastanawiała się, jak wybrnąć z sytuacji, by nie
urazić natręta. Nie chciała zawierać nowych znajomości. To zabawne, ale w innych
okolicznościach z zadowoleniem przyjęłaby propozycję wspólnego drinka. Teraz
jednak Kirk Cameron zastępował jej wszystkich mężczyzn tego świata i nic nie
mogło tego zmienić.
Pozbycie się natrętnego typa zajęło jej około dziesięciu minut. Nie docierało do
niego, że Sara nie ma ochoty na jego towarzystwo, nalegał nawet, by przyjęła jego
wizytówkę.
- To na wypadek, gdybyś się nudziła, kochanie -tłumaczył.
Z ulgą patrzyła, jak odchodzi, a potem sama opuściła restaurację i wróciła do
głównego foyer. Rudowłosa dziewczyna z recepcji zaproponowała jej przejażdżkę
taksówką po dzielnicy.
- To biuro zatrudnia kierowców przeszkolonych na specjalnych kursach, gdzie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]