[ Pobierz całość w formacie PDF ]
– Czy twój ojciec wie o nas? Czy o to chodzi? – zapytał z troską.
– Tak – odpowiedziała bardzo cicho.
– I nie pochwala tego? Przytaknęła milcząco.
– Cathy, nie mogę zmienić tego, co wydarzyło się w przeszłości. Nie jestem za to
odpowiedzialny. Twój ojciec nie powinien mnie winić za błąd mojego dziadka.
Nagle poczuła pragnienie. Ken zamówił jeszcze dwie kawy. ChociaŜ pijąc kawę, nie
rozmawiali, obydwoje wiedzieli, Ŝe tylko zyskali na szczerości. Pomiędzy przeszłością a
przyszłością otworzyli pomost, po którym tylko oni umieli się poruszać.
Gdy podprowadził ją pod drzwi, delikatnie i z czułością pocałował ją na poŜegnanie. Nie
mówili o przyszłości, ale wiedzieli, Ŝe teraz wszystko zaleŜy od nich.
Kiedy Cathy weszła do domu, jasne światło w przedpokoju od razu otrzeźwiło ją z
marzeń. Słyszała głos siostry śpiewającej w kuchni ostatni dyskotekowy przebój. Chciała
uniknąć spotkania z Sally.
WciąŜ była wściekła z powodu jej zachowania w hotelu.
– CzyŜby Julia wróciła do domu? – pytanie Sally głośno zabrzmiało w uśpionym domu.
Stała w kuchennych drzwiach i uśmiechała się zaczepnie. – Widzę, Ŝe Romeo nigdy nie
dotrzymuje obietnic.
– Jakich obietnic? – Cathy spojrzała na nią.
– Czekałam prawie dwie godziny w tej idiotycznej dyskotece, a on nie raczył się pojawić!
– Wiesz, naprawdę masz tupet! – Cathy poczerwieniała ze złości. – Jak mogłaś się tak
bezczelnie zachować? I po tym wszystkim miałaś jeszcze nadzieję, Ŝe przyjdzie...
– A zresztą mam to wszystko gdzieś! – przerwała jej Sally, uśmiechając się cynicznie. –
Pewnie byłaś zbyt zajęta opowiadaniem mu o Reesie-Jonesie, Ŝeby pomyśleć o dyskotece.
Odwróciła się i weszła do kuchni, trzaskając drzwiami.
Cathy stała w milczeniu na schodach. Nie powiedziała Kenowi o nowej pracy, nie
wspomniała nawet o utracie starej. Sprawy, które tak ją zaprzątały w ciągu dnia, teraz wydały
się całkowicie niewaŜne. Powoli weszła na górę. To był naprawdę długi dzień, zbyt długi i
męczący, by teraz o nim myśleć.
VII
Pani Myers wyszła do lekarza, co dla Cathy oznaczało podwójną pracę. Jednak
przedpołudnie minęło tak szybko, Ŝe widząc pana Bella w płaszczu wychodzącego na obiad,
sprawdziła dwa razy godzinę, nie wierząc własnym oczom. Pomyślała, Ŝe zje coś w
restauracji za rogiem. Nie chciało jej się iść do domu, tym bardziej, Ŝe musiała jeszcze zrobić
zakupy, Kiedy wyszła z biura w stronę restauracji, usłyszała za sobą klakson samochodu.
Odwróciła się i zobaczyła duŜego, szarego mercedesa przejeŜdŜającego tuŜ obok. Za
kierownicą siedział George ReesJones. Podniósł rękę i pomachał do niej. Cathy pochlebiło, Ŝe
rozpoznał ją wśród takiego tłumu.
Po przerwie obiadowej pani Myers wróciła do pracy i niecierpliwie czekała na Cathy. Po
krótkiej rozmowie na tematy zawodowe z konspiracyjną miną pochyliła się ku młodszej
koleŜance.
– Mam nowe wiadomości o Reesie-Jonesie. – Wyprostowała się, czekając na reakcję.
– Tak? – Cathy zdziwiona uniosła brwi.
– W poczekalni u lekarza spotkałam panią Stewart – kontynuowała pani Myers. –
Wiedziałam, Ŝe mieszka tuŜ przy Moreby Grange, więc zapytałam, czy spotkała nowego
sąsiada.
– I... ? – zniecierpliwiła się Cathy.
– Spotkała go tylko kilka razy, ale wydaje się jej, Ŝe to bardzo miły człowiek. Jest z
Londynu. Jego Ŝona umarła w zeszłym roku, więc przywiózł dzieci tutaj, Ŝeby być z nimi
bliŜej dziadków. Dziadkowie mieszkają w Aberdeen, a poniewaŜ on sporo podróŜuje, więc
będzie miał blisko, gdy wyjeŜdŜając powierzy im dzieci.
– Musi być dobrym ojcem, skoro zdecydował się zatrzymać dzieci, a nie oddać ich do
szkoły z internatem – stwierdziła Cathy.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]