[ Pobierz całość w formacie PDF ]
schodów.
- Tu jest salon - objaśniła przeznaczenie obszernego pokoju z kominkiem.
- Tam stało pianino, mama czasami na nim grała, ale rzadko... To gabinet taty -
tłumaczyła, gdy przeszli do następnego pomieszczenia. - Tu stał taki ogromny,
skórzany fotel. Jak byłam mała, siadałam w nim i udawałam, że jestem
królową, a tata w tym czasie pracował.
- Co robi twój tata? - zapytał Aukasz.
- Jest naukowcem, pracuje na uniwersytecie. A twój tata zupełnie nie
pracuje?
Aukasz spochmurniał.
- Trochę pracuje przy komputerze. Ale to wszystko jest dosyć trudne, bo
mieszkamy przecież na czwarty piętrze i nie ma go jak znosić na dół. Przez ten
wózek jest praktycznie uziemiony w domu.
- A co robił przed wypadkiem - zapytała Julka.
- Uczył matematyki w liceum - wyjaśnił Aukasz. Julka popatrzyła na niego,
zwalniając kroku.
- To okropne tak cały czas siedzieć w domu - stwierdziła. Aukasz
wzruszył ramionami i pokręcił głową.
- Kiedyś, jak się trafi okazja, zamienimy mieszkanie. Na zachodzie są takie
elektryczne wózki dla inwalidów z różnymi funkcjami. Takim wózkiem można
nawet zjechać ze schodów, ale są okropnie drogie i nas na to nie stać.
- Przecież twój tata mógłby udzielać korepetycji, mnóstwo dzieciaków nic
nie rozumie z matematyki. Ja sama często potrzebuję pomocy, bo materiał jest
coraz trudniejszy.
- Tata daje lekcje swoim byłym uczniom. Niektórzy w tamtym roku zrobili
maturę... A o ciebie mogę zapytać.
- To świetnie, pogadaj z tatą. A teraz chodz na górę, pokażę ci mój pokój.
- Dobrze, ale musimy zaraz wracać - powiedział Aukasz. - Gdzie jest to, co
miałaś stąd zabrać?
Julka spojrzała na niego, nic nie rozumiejąc.
- O czym ty mówisz? - zapytała.
Aukasz popatrzył na dziewczynę bardzo podejrzliwie.
- Przecież chciałaś tu przyjechać, żeby coś zabrać. Uśmiechnęła się lekko,
ale już po chwili powiedziała całkiem poważnie:
- Aha, no tak, ale nie mogę tego zrobić.
Aukasz w dalszym ciągu nic nie rozumiał i zaczynało go to już złościć.
- Co ty tu właściwie zostawiłaś?
Dziewczyna, nie patrząc na niego, szybko przeszła wzdłuż gabinetu,
robiąc na środku kilka piruetów. Wreszcie zatrzymała się, skłoniła przed
Aukaszem i stwierdziła uroczyście:
- Swoje serce... Chciałam zobaczyć dom i chciałam tobie go pokazać. Tak
bardzo za nim tęsknię...
Chłopak niewiele rozumiał z tego, co tu się działo. Wyprawa za miasto i
włamanie do cudzego domu miałoby jakiś sens, gdyby rzeczywiście tu coś
zostawiono. Ale wspomnienia? To nie bardzo przekonywało Aukasza.
- Już tu nie mieszkasz i chyba niedobrze, że tu się wkradliśmy. .. -
zauważył trzezwo.
Julka wzruszyła ramionami i zupełnie nie przejęła się tym, co mówił.
- Tu wszystko było moje: ogród, mój pokój, rodzina... - Przecież masz
rodzinę! - zauważył nieco poirytowany. - Nie mam! Nie mam już niczego, co
miałam tutaj - powiedziała Julka, pochylając głowę. Po chwili Aukasz zobaczył,
że całym jej drobnym ciałem wstrząsa szloch. Podszedł do niej i, nie wiedząc,
jak ma się zachować, wyszeptał tylko:
- Julka, nie płacz, bardzo cię proszę. A skrzypce? Masz przecież swój
instrument, talent.
Aukasz miał ochotę ją pogłaskać, może nawet przytulić, tak jak robiła to
kiedyś jego mama, ale nie odważył się, nie potrafił.
- Przecież masz swoje skrzypce... - powtórzył jeszcze raz, ale słowa
zastygły mu na wargach, gdy zobaczył wyraz twarzy dziewczyny, która w tym
momencie spojrzała na niego.
- Skrzypce? - zapytała ze zdumieniem, a po chwili powtórzyła już z
nieukrywaną złością: - Skrzypce.
ROZDZIAA XI
Wbiegła na schody i, przeskakując po dwa stopnie, dotarła przed drzwi
swojego mieszkania. Dopiero naciskając na klamkę, zorientowała się, że nie
wzięła z piwnicy skrzypiec, ale było już za pózno. Drzwi gwałtownie otworzyły
się i przed Julką stanęła zagniewana pani Bronia.
- Gdzie byłaś? - zapytała, nie kryjąc złości. Jej twarz była zacięta i
wykrzywiona.
- Na lekcji - odpowiedziała Julka i próbowała wyminąć kobietę, ale Bronia
stała w drzwiach i ani o centymetr nie przesunęła się, by zrobić jej miejsce.
- Bez skrzypiec? - zapytała, zmrużywszy oczy.
- Nie brałam swoich, profesor ma zapasowe - skłamała Julka, nie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]