[ Pobierz całość w formacie PDF ]
tana, wylała cuchnącą zawartość za okno, a potem wróciła han nie zostaje w łóżku z byle powodu.
do swojego łóżka. - Razem z gospodarzem z Gjelstad stanowczo za dużo
wczoraj wypili - odparła ze spokojem Mali. - Nie umrze od
-Jeśli jeszcze raz spróbujesz czegoś takiego, biorę
tego! Myślę, Beret, że nie musisz się fatygować. Zresztą
dziecko i wyjeżdżam - oświadczyła cicho, na tyle jednak
twój syn nie jest akurat teraz usposobiony towarzysko - do
wyraznie, by Johan ją usłyszał. - I nigdy więcej nas nie zo
dała krótko.
baczysz. Złożę doniesienie na ciebie u lensmana, ty obleśny
zboczeńcu. Popamiętasz mnie! Trzeba być chorym, by posu Twarz Beret stężała. Teściowej nie spodobało się, że Ma
wać się do takiego łajdactwa - dodała głosem drżącym od li wyraża się w taki sposób o mężu w obecności innych, ale
tłumionego gniewu i płaczu. Mali się tym nie przejęła. Gdyby wiedzieli, jakie ziółko z te
go dziedzica! Właściwie powinna im o wszystkim powie
Johan nie odezwał się.
dzieć!
Nigdy więcej nie rozmawiali o tej nocy. Ale Mali domy
Jedzenie rosło jej w ustach na wspomnienie wydarzeń
śliła się, że do Johana dotarło, że posunął się za daleko, kie
minionej nocy. Nigdy Johanowi nie zapomni doznanego upo- Ale zapłacą mi za to, pomyślała z nienawiścią. Będą się
korzenia i tego, do czego ją nakłaniał. Nigdy! To, co się zda przewracać w grobach, kiedy Mały Sivert przejmie kiedyś Stor-
rzyło tej nocy, tylko rozpaliło tlącą się w niej od dawna niena nes. Potężny majątek przejdzie w ręce cygańskiego dziecka.
wiść za brak szacunku, jaki jej okazał, dobijając nad jej głową
targu. A teraz zmusił ją, by zachowywała się jak dziwka!
Azy napłynęły jej gwałtownie do oczu. Kiedy w bezsen
ne noce myślała o tym, co zrobiła z Jo, wydawało jej się, że
wielu ludzi uznałoby ją za kobietę zepsutą. Może rzeczywi-
ście zasłużyła na to miano?
Wzdrygnęła się na tę myśl, ale zaraz podniosła dumnie
głowę i otarła dłonią twarz. Rzeczywiście zdradziła swojego
męża. I to nie było dobre. Ale zrobiła to w imię miłości. Za
niemoralne uznać trzeba raczej życie z mężem, którego się
nie kocha, a który wymusza obowiązki małżeńskie i posuwa
siÄ™ do takich Å‚ajdactw jak Johan minionej nocy.
Więc nawet jeśli jestem dziwką, to nie za przyczyną Jo,
ale Johana, pomyślała rozgoryczona. Dobrego sobie znalazł
kompana poprzedniego wieczoru! Nie dość, że spił go na
umór, to jeszcze obudził w nim brutala. Gospodarz z Gjel-
stad stanowczo za dużo wie o naszym małżeństwie, wie za
równo o tym, jak zostało zaaranżowane, jak i o tym, jak
nam się układa pożycie w sypialni. Johan sam mu pewnie
wszystko opowiedział, bo zwykle po pijanemu bardzo się
nad sobą użala. Pewnie Gjelstad udzielił mu paru dobrych
rad, myślała Mali z pogardą.
Po Oddleivie Gjelstadzie spodziewała się najgorszego.
Był wcielonym diabłem, który na nią czyhał. Wiedziała
o tym już wcześniej. Ale to w żadnym stopniu nie usprawied
liwiało męża. Pomyśleć, że Johan dał się namówić takiemu
łajdakowi! %7łałosny z niego człowiek!
Mali zanurzała okruszki chleba w mleku i podawała Ma
łemu Sivertowi, który otwierał szeroko buzię i stukał ły
żeczką o stół. Tylko ze względu na niego nie wyjedzie ze
dworu. Gdyby nie on, po tej nocy nikt by jej tu więcej nie
zobaczył.
ROZDZIAA 10
Pod koniec sierpnia nastała brzydka deszczowa pogoda. Si-
vert wzdychał ciężko, spoglądając na zacinąjący nieprze
rwanie o szyby deszcz.
- Trzeba się cieszyć, że zdążyliśmy zwiezć siano - powie
dział. - Pod dachem jest nawet siano z górskich pastwisk.
Oby tylko zboże nie ucierpiało zbytnio przez tę niepogodę.
Mali zamierzała pojechać z Małym Sivertem do rodzin
nego domu w Buvika, ale z powodu deszczu musiała ten
wyjazd odłożyć. Kiedy wreszcie szaruga ustąpiła i znów wy
szło słońce, rozświetlając podobne do pereł krople deszczu
na liściach i osuszając rozmokłe pola i łąki, we dworze zja
wił się krawiec wraz z szewcem. Zazwyczaj przyjeżdżali do
Stornes jesienią, ale termin nie był ściśle ustalony Po prostu
zjawiali się, kiedy było im po drodze. Chyba że potrzebny
był pilnie garnitur albo elegancka suknia na jakąś okazję,
wówczas można było zamówić krawca poza terminem. Ale
takie specjalne wezwania zdarzały się rzadko.
Właściwie Mali nie miała zbyt dużo pracy ani dla kraw
ca, ani dla szewca tego roku. Zamierzała jedynie przerobić
suknię od Johana, którą miała na sobie w ubiegłe święta
Bożego Narodzenia, gdy była w ciąży z Małym Sivertem.
Ale Johan się na to nie zgodził.
- Ta suknia niech sobie wisi w szafie i czeka powie-
ubrań i butów co teraz. W każdym razie bardzo ci dzięku-.
dział i czerwieniąc się, dodał niepewnie: - Może się jeszcze
ję - dodała.
przydać.
Mali nic mu nie odpowiedziała, choć nie łudziła się, by Nic jej na to nie odpowiedział. Stał niczym kundel
to miało nastąpić. Wolała jednak nie mówić, że w Stornes
w nadziei, że doczeka się przyjaznego klepnięcia. Ale ona
więcej dzieci nie przyjdzie na świat.
go nawet nie dotknęła.
-W takim razie ja nic nie potrzebujÄ™ od krawca -
stwierdziła. - Trzeba spytać mamy, może ona albo ojciec
W parę dni pózniej na podwórze wjechało kilka cygańskich
mają jakieś życzenie, a jeśli nie, to niech się rzemieślnicy
wozów. Kiedy Mali je ujrzała, omal serce jej nie stanęło, bo
zabierają do szycia ubrań i butów dla służby. Bo ci w każ-
myślała, że to tabor Jo. Dopiero po chwili zorientowała się
dym razie muszą dostać, co im się należy.
że to jacyś inni Cyganie. Uspokoiła się, choć znów zapiekła
Było w zwyczaju, że służba na stałe związana z dworem
niezagojona rana. Tabor cygański obudził w niej wszystkie
jako część zapłaty otrzymywała raz do roku nowe ubrania
wspomnienia z ubiegłego lata.
i buty.
Johan wyciągnął paczkę, którą miał gdzieś schowaną, Gdzie jest teraz Jo? - zastanawiała się ze ściśniętym
[ Pobierz całość w formacie PDF ]