[ Pobierz całość w formacie PDF ]
powiedział:
A teraz oddziel mąkę od cukru! W swoim chrześcijaństwie pomieszałeś
razem to i tamto, czego nie mogę tolerować, dlatego oddziel to zaraz! Widząc,
że wykonanie tego jest niemożliwe, człowiek w strachu krzyczał:
O, Panie! Jakże będę mógł teraz to zrobić? na co usłyszał spokojną
odpowiedz:
Nie Ja, lecz ty sam to zrobiłeś, dlatego jak pomieszałeś, tak i oddziel!
Na pewno zapytacie, przyjaciele, jakie jest tego znaczenie. Czy widzicie, że
jeśli my, nazywający siebie dziećmi Bożymi, zaczynamy łączyć chrześcijaństwo
ze światem, to Bóg nie może tego tolerować? Jeżeli żyjąc tutaj na ziemi w jakiś
sposób potrafimy mieszać chrześcijańskie życie ze sprawami świata, to nie nale-
ży zapominać, że przyjdzie dzień, gdy Pan, dokładnie tak samo zwracając się do
nas, powie: A teraz oddziel jedno od drugiego! Wtedy z opóznieniem będziemy
musieli przyznać, że uczyniliśmy niedopuszczalny błąd, którego już nie można
naprawić.
Lecz będę opowiadać dalej. Czasami głos umierającej Lidii stawał się tak
słaby, że musieliśmy zbliżać swoje uszy do jej warg, aby złapać cichy, urywający
się, ledwo słyszalny szept. Niekiedy na jej twarzy odbijał się wyraz męczącego
wysiłku i rozumieliśmy, że w tych chwilach w swoich widzeniach duchowych z tru-
dem wspina się do góry po wąskiej drodze.
Panie Jezu! szeptała. Błagam Cię, pomóż mi teraz! O, nie od-
chodz ode mnie! Bądz obok mnie, bo jest mi tak ciężko iść!
Pózniej w chwilach polepszenia opowiadała nam, że idąc wąską ścieżką
weszła do ogromnego i bardzo ciemnego lasu. Panował tam straszny mrok.
Nie mogę zrozumieć mówiła, jak to możliwe, aby w takim ciemnym
lesie mieszkało tak wiele ludzi. Ciekawe było to, że każdy mieszkaniec tego
lasu miał przy sobie jakąś rzecz lub instrument, którymi był całkowicie zajęty. Je-
den trzymał w rękach radio i ciągle włączał je tak głośno, że dosłownie charczało.
Inny trzymał magnetofon. Trzeci siedział przed telewizorem, będąc pochłonięty
tym, co tam pokazywano. Ktoś w rękach miał gitarę, na której ciągle grał. W ten
sposób wszyscy byli zajęci czymś swoim, przy czym każdy starał się swoim apa-
ratem lub instrumentem wytworzyć jak najwięcej hałasu i tym sposobem zagłu-
szyć innego, zwracając na siebie ogólną uwagę i pragnąc, aby słuchano tylko
jego. Ujrzawszy niezdecydowaną dziewczynę, przekrzykując się, zaczęli wołać ją
do siebie.
Podejdz tutaj na chwilę! krzyczał jeden. Zobacz, co pokazują w te-
lewizorze! Ach, nie należy być tak fanatyczną i tak poważnie podchodzić do po-
dobnych rzeczy!
Nie! kategorycznie odmówiła Lidia. Jestem na drodze do niebiań-
86
skiego miasta.
Przecież ja też tam zdążam! nie odstępował od niej człowiek z telewi-
zorem. Czy myślisz, że mam inny cel? Ja też, jak i ty, jestem w drodze do nie-
ba! Podejdz tu i zobacz, co tutaj pokazują! To przecież zupełnie niewinne rzeczy!
Nawet bardzo dobry i pożyteczny film! Zobacz! Nie bądz taka ograniczona i wą-
ska w swoich pojęciach!
Nie, nie chcę! z jeszcze większą stanowczością odrzuciła Lidia natar-
czywe pokuszenie.
W tym ciemnym lesie było wielu młodych ludzi, którzy byli tak bezwstydnie
ubrani, jak może na to pozwolić tylko świat. Były tutaj też zamężne kobiety, któ-
rych ubranie było tak nieprzystojne, że mimo woli powstawało pytanie, kim są ich
mężowie, jeżeli tolerują coś podobnego. Widocznie i oni są tacy sami, jak ich
żony. Wśród tych tak zwanych chrześcijan byli tacy, którzy czynili grzechy podob-
ne do tych, które popełniała Lidia jeszcze przed nawróceniem. Wszyscy oni krzy-
czeli jej, że to wszystko nie jest tak straszne i w oczach Bożych zupełnie nie jest
grzechem. Mnóstwo tych krzyków i charcząca muzyka tak ogłuszyła dziewczynę,
że nie wiedziała, co ma robić dalej i podniósłszy swoje oczy ku niebu, rozpaczli-
wie zawołała:
Panie! Pomóż mi! Powiedz, co mam teraz robić?
Jedno ci pomoże usłyszała w odpowiedzi. Zasłoń uszy rękami i w
tej ciemności patrz tylko na Mnie.
Stosując się do tej rady dziewczyna nagle ujrzała w oddali jasno błyskają-
cy, wąski promień światła i poszła w jego kierunku, całą swoją istotą odczuwając
pomoc i bliskość Bożą. W ten sposób minęła ten las, nie zwracając więcej uwagi
na tych, którzy go zamieszkiwali.
Nie zdążyła wyjść stamtąd, gdy ujrzała przed sobą grupę młodych chłop-
ców, którzy zauważywszy ją, zaczęli przywołująco machać rękami. Niektórzy z
nich, zbliżywszy się, zaczęli okazywać jej różne oznaki zainteresowania i zalecać
się, popisując się jeden przed drugim.
Nie! odrzucając ich zagrywki, zdecydowanie powiedziała Lidia. Ja
idę za Panem i dlatego nie mogę patrzeć ani na lewo, ani na prawo. Dla mnie jest
to wielkim niebezpieczeństwem, zajmować się wami, a stracić z widoku Chrystu-
sa. Droga jest za bardzo wąska i ciasna, i nie chcę na niej ociągać się.
Gdy ci młodzi ludzie zrozumieli, że ona nie chce zwracać na nich uwagi, to
nie odstępując pobiegli w ślad za nią, chcąc za wszelką cenę osiągnąć swoje. Zo-
baczywszy niebezpieczeństwo swojego położenia, Lidia westchnęła:
Panie Jezu! Błagam, daj mi siłę, by uciec od nich! Zrób tak, aby oni nie
mogli mnie złapać! Jednak w tym momencie, gdy chciała uciekać ze wszyst-
kich sił, pod jej nogami pojawiło się mnóstwo kur z malutkimi pisklętami.
Co mam teraz robić? w strachu pomyślała dziewczyna. Jeżeli po-
biegnę, to rozdepczę je swoimi nogami. I tu w odpowiedzi na jej myśli za-
brzmiał dla niej głos Boży:
Biegnij nie oglądając się! Nie zwracaj uwagi na te pisklęta! Tylko do
przodu! Bez względu na cenę! Inaczej stracisz swoje życie. Usłyszawszy taki
87
nakaz, Lidia, zacisnąwszy zęby, rzuciła się do przodu. Lecz młodzieńcy nie odstę-
powali od niej. W tej chwili dziewczyna zobaczyła obok siebie dużego, czarnego
psa.
(Na marginesie chcę powiedzieć, że dla ludzi z plemienia Zulu jest bardzo
charakterystyczny język obrazowy z zastosowaniem mnóstwa porównań i alego-
rycznych wyrażeń. W tym ich mowa podobna jest do mowy Jezusa Chrystusa,
który mówiąc, często używał porównań i podobieństw. Myślę, że jeśli człowiek
zdolny jest rozumieć taką mowę, to jest to dobrym znakiem, wskazującym na ak-
tywną pracę umysłu i pełną wrażliwość duchowego ucha).
Tak oto, gdy Lidia skierowała psa na chłopców, oni, zaniechawszy prześla-
dowania, zmuszeni byli ratować się przed nim ucieczką. Gdy zapytaliśmy Lidię,
co może oznaczać ten pies, ona nie namyślając się odpowiedziała:
Czy zapomnieliście, że Jezus odpierał napaści szatana za pomocą wier-
nego Słowa Bożego? Temu diabeł nie może się przeciwstawić. Tak więc, przy-
jaciele, jeśli chcecie uwolnić się od ludzi, będących dla was pokuszeniem, to za-
stosujcie Słowo Boże. Powiedzcie im, co mówi na tę okoliczność Biblia.
Uwolniwszy się od prześladujących ją chłopców, dziewczyna poszła dalej,
gdy nagle przed jej oczami pojawił się niezwykły obraz: dużo domków, wybudo-
wanych obok wąskiej drogi przez tych, którzy kiedyś też nią szli. Ciekawe, że ci
ludzie nie tylko mieszkali w tych domkach, lecz i rozpuszczali dookoła nich mnó-
stwo bydła oraz domowego ptactwa, które było przeszkodą dla idących tą drogą.
Wystarczyło pielgrzymom, żeby byli nieostrożni i nie czuwali, modląc się do Pana,
gdy od razu zderzali się z tymi zwierzętami, co doprowadzało ich do upadku.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]