[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Zadzwoniłem, a kiedy nikt nie odpowiadał, zaniepokoi-
łem się i przyjechałem sprawdzić, co się z tobą dzieje.
- Przez ostatnie dwa lata świetnie sama dawałam sobie
radÄ™.
- Ja nie - rzekł i przecisnął się obok niej do salonu.
Poczuła się, jakby obserwowała balon, z którego uchodzi
powietrze. Tupet Matta ustąpił miejsca smutkowi i przygnę
bieniu. Pamiętała, że rozwiedli się z jego powodu, lecz mi
mo to jego słowa wzbudziły w niej współczucie.
Poszła za nim. Siedział na kanapie i obejmował głowę
rękami.
- Porozmawiajmy kiedy indziej - rzekła. - Teraz już idz.
Muszę przygotować się do pracy.
Za wszelkÄ… cenÄ™ 281
- Co u niego? - zapytał. Podniósł głowę i wpatrzył się
w rozpalony przez siebie ogień w kominku.
Wiedziała, że mówił o Jacku. Nie miała wątpliwości, że
całe miasto już wie, gdzie spędziła ostatnie dwie noce.
- Zwietnie mu idzie - odrzekła. - Pożyczy mi pieniądze.
Zaniósł się osobliwym pustym śmiechem.
- Ach, rozumiem. Więc to tylko interesy.
- Mniej więcej.
- Słyszałem, że The Falls" ma kłopoty - powiedział.
- Całe Newport Falls ma kłopoty.
- Więc ile Jack zamierza ci dać? Milion? Dwa? Czy mo
że nic?
- To nie twoja sprawa.
Matt spojrzał na nią i rzekł:
- Nic nie zainwestuje, prawda? Ponieważ członkowie za
rządu nie wyrażą zgody na inwestycję nierokującą nadziei
na zysk. Zresztą sama wiesz, że żadna firma nie udzieli po
życzki twojej gazecie.
- To nieprawda. - Lecz przypomniała sobie słowa Susan
Miller. Kiedy pismo upadnie..." - Jack zaoferował mi po
moc...
- To wszystko bzdury, Katie. Chciał cię po prostu zdobyć.
- Dość tego - rzuciła ostro.
Lecz Matt mówił dalej:
- Igra z tobą, żeby zemścić się na mnie. Zawsze mi za
zdrościł. Zainteresował się tobą dopiero, gdy poprosiłem cię
o rękę. A wówczas...
- Nie masz prawa przychodzić tu i oskarżać kogokolwiek
- przerwała mu. Zamilkła na chwilę. - Dlaczego wróciłeś?
282 Margaret Allison
- %7łeby powstrzymać cię od popełnienia wielkiego błędu.
Nie zapominaj, że Jack już cię kiedyś opuścił. Ale sądzisz,
że tym razem będzie inaczej, prawda? Bo w końcu się z to
bą przespał. Otóż wiedz, że Jack sypia obecnie z mnóstwem
kobiet. Nawet z dawnymi przyjaciółkami.
- Nie jestem naiwna - odparła Katie. - I nie potrzebuję
twoich rad.
- Czyżby? A więc wiesz, że Jack przenosi się do Londynu?
Zbladła. Jack wyjeżdża? Nie, Matt z pewnością kłamie.
- Nie wiedziałaś, prawda? - ciągnął. - Napisano o tym
we wczorajszym Wall Street Journal". Reilly Investment ot
wiera oddział w Londynie, którym pokieruje osobiście Jack
Reilly.
Jack wyjeżdża... Ale ostatecznie, co za różnica? Przecież
od początku wiedziała, że to będzie krotki romans.
- Przypuszczam, że znów do mnie wrócisz - stwierdził
Matt.
- Między nami wszystko skończone. Jesteśmy rozwiedzeni.
- Jak możesz być tak głupia? Czy ty niczego nie rozu
miesz?
- Zostaw ją, Matt! - rzucił Jack od drzwi.
Zaskoczony O'Malley cofnÄ…Å‚ siÄ™ o krok.
Jack tutaj? - pomyślała Katie. W głowie jej zawirowało.
- Jak cudownie - wycedził Matt. - Przybył książę szuka
jący Kopciuszka. Czy ona zgubiła pantofelek, kiedy wycho
dziła dziś rano...
Nie dokończył, gdyż uderzenie pięści Jacka powaliło go
na ziemiÄ™.
- Trzymaj siÄ™ od niej z daleka - warknÄ…Å‚ Reilly. - Obieca-
Za wszelkÄ… cenÄ™ 283
łeś mi kiedyś, że będziesz się nią opiekował, a zamiast tego
skrzywdziłeś ją!
- Nie bardziej niż ty - odparł Matt. Zamierzył się na Ja
cka, lecz ten złapał go za rękę.
- Przestańcie, proszę - zawołała Katie.
Jack zawahał się, a potem niechętnie go puścił.
- Co ty tu robisz? - spytała.
- Ja... - Urwał i spojrzał na nią. - Wyszłaś, zanim mog
łem powiedzieć ci... że cię kocham i zawsze kochałem.
Katie nie wierzyła własnym uszom. Jack ją kocha? Czy
to sen?
Matt podszedł do drzwi i się zatrzymał.
- Wychodzę - oznajmił. - Pamiętaj tylko, Katie, że cza
sami sama miłość nie wystarczy. - Wzruszył ramionami. -
Kto jak kto, ale ja powinienem o tym wiedzieć..
Zamknęła za nim drzwi.
- Przykro mi, Katie, z powodu tego zajścia - powiedział
Jack. Zrobił krok ku niej, ale się cofnęła. Gdyby jej dotknął,
straciłaby resztkę rozsądku, a chciała zachować jasny umysł,
by móc rozważyć to, co się przed chwilą zdarzyło. - Nic ci
nie jest?
Potrząsnęła głową.
- Przepraszam cię, że dziś rano wyszłam w ten sposób,
ale nie lubię pożegnań.
- Więc się nie żegnajmy.
Pomyślała o tym, co usłyszała od Matta. Czy Jack prze
nosi siÄ™ do Europy? ZresztÄ…, jakie to ma znaczenie? Kocha
ją. Lecz wciąż nie mogła w to uwierzyć. Jeśli Jack naprawdę
ją kochał, jak mógł wtedy odejść?
284 Margaret Allison
- Muszę iść do pracy - powiedziała bez przekonania.
- Jesteś na spotkaniu służbowym z bardzo ważnym inwe
storem - odrzekł, całując ją w szyję.
Odsunęła się od niego.
- Niepotrzebnie tu przyszedłeś, Jack. To tylko odwleka
nieuniknione.
- Nieuniknione? - powtórzył. - Przecież wcale nie musi
się tak skończyć.
Wezwała na pomoc całą siłę woli.
- Muszę iść - rzuciła i pobiegła na górę do łazienki. Od
kręciła wodę i usiadła na brzegu wanny, oddychając głębo
ko.
Rozebrała się i weszła pod prysznic. Szorowała skórę,
jakby chciała zmyć słowa Matta o braku zgody zarządu na
tę inwestycję. Nie wierzyła mu. Jack robi wszystko, żeby jej
pomóc. Gdyby nie mógł zdobyć dla niej pieniędzy, powie
działby jej to wprost.
A co do jego wyjazdu do Europy... Na myśl o tym serce
jej zamarło. Widocznie Matt miał rację. Miłość to za mało,
aby zatrzymać Jacka w Newport Falls.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]