[ Pobierz całość w formacie PDF ]
niego profilu?
Carter się uśmiechnął.
- Chciałbym, żeby nasza firma odniosła sukces w obu dziedzinach.
Daphne zapisała odpowiedz i oparła się o krzesło.
- Proponuję trzy rzeczy - powiedziała. - Powinieneś zwołać zebranie z projektan-
tami, żeby ich dobrze poznać, o ile nie zrobiłeś tego do tej pory. Potem przygotuję dla
was serię ćwiczeń rozwijających twórcze myślenie.
Uniósł rękę w górę.
- Słyszałem, że organizujesz sesje wyjazdowe.
- Tak. Często zapraszam klientów i ich pracowników do mojego domu w Maine na
dwudniowe intensywne treningi. Robię to jednak w naprawdę dramatycznych sytuacjach.
R
L
T
- O to właśnie mi chodzi.
- Mówiłam, że nie mam na to czasu.
Carter wyciągnął rękę po jej notatnik, wyjął pióro z kieszeni marynarki i zakreślił
słowa czterdziestopięcioprocentowa strata".
- Nie sądzisz, że to dramatyczna sytuacja? - spytał.
- Tak - przyznała.
- Dobrze, że wreszcie się zgadzamy. - Uśmiechnął się do niej. - Rozmawiałem z
Johnem Matthewsem, który ma agencję marketingową na Piątej Ulicy. Bardzo wychwa-
lał współpracę z tobą. Mówi, że jesteś zafascynowana pracą. Z wielkim przejęciem opo-
wiadałaś o centrum, które chcesz stworzyć. Chciałbym, żeby moi projektanci zaczęli się
angażować w pracę, dlatego chcę zaproponować ci coś cenniejszego niż zabawki dla cen-
trum.
- To znaczy co? - spytała, ściskając w ręku pióro.
- Pomogę ci znalezć sponsorów, jeśli pomożesz mi uratować firmę.
Daphne przechyliła głowę w bok.
- Jak to zrobisz?
- Zaufaj mi. Nikt nie ma większych znajomości w najbogatszych warstwach niż
najsłynniejszy playboy w Indianie - odparł z nutką goryczy w głosie.
Spojrzała na niego z niedowierzaniem.
- I wykorzystasz te znajomości, żeby mi pomóc?
- Tak, jeśli ty też mi pomożesz.
Oczywiście nie miał pewności, czy uda mu się zdobyć fundusze na centrum, bo
przez całe życie wydawał pieniądze, zamiast je zarabiać, a jeśli chodzi o działalność na
cele dobroczynne, brał tylko udział w dorocznym balu na rzecz dzieci. Jednak nie miał
zamiaru mówić o tym Daphne. Kilka telefonów do odpowiednich osób i parę rozgrywek
w golfa pozwoli załatwić potrzebne fundusze.
Daphne zawahała się. Czy myślała o tym samym?
- Sama nie wiem - odparła. - Czy coś na tym tracę? Pochylił się w jej stronę.
- Będziesz musiała mi pomóc, nawet jeśli ten Jerry zechce ci się oświadczyć i znów
sponsorować centrum.
R
L
T
Daphne zbladła.
- O nie. Nigdy bym się na to nie zgodziła. Zwłaszcza jeśli chodzi o ślub.
- Nie chciałaś wyjść za niego za mąż? - spytał z zainteresowaniem.
- Nie spotykaliśmy się zbyt długo i... - Wyprostowała się. - To nie twoja sprawa.
Carter się uśmiechnął.
- Oczywiście. Ale jeśli dojdziemy do porozumienia, nie możemy mieć przed sobą
żadnych sekretów.
Rozchyliła usta, ale nie odezwała się ani słowem. Carter zastanawiał się przez
chwilę, czy istotnie chodzi mu o to, by pomóc jej w budowie centrum... czy też o coś zu-
pełnie innego.
Daphne przyjrzała mu się uważnie.
- Jakie znaczenie mają tu moje sprawy osobiste? - zapytała.
W pokoju zapadła cisza przerywana tylko stukotem klawiszy komputera.
- Takie, że chcę się z tobą ożenić - rzekł Carter tak beztrosko, jakby prosił o ka-
napkę w barze.
Daphne zamrugała ze zdumienia powiekami.
- Co takiego?
- Chcę się z tobą ożenić. - Uniósł rękę w górę. - Nie bój się, to zwykła umowa han-
dlowa.
Roześmiała się.
- Jesteś bardzo romantyczny. Przykro mi, panie Matthews, ale nie wyjdę za pana
po to, żeby nie musiał pan płacić mi honorarium.
- Wcale mi o to nie chodzi. - Zachichotał. - Oboje potrzebujemy pomocy, więc
proponuję takie rozwiązanie.
- Co na tym zyskam? - Przecież nie będzie się już z nim całować.
- Znajdę sponsorów dla twojego centrum. Jestem tu dość popularną osobą i mam
sporo różnych kontaktów.
- Nawiązanych wtedy, kiedy grałeś w golfa, zamiast pracować. - Zaczerwieniła się.
- Przepraszam. Nie powinnam tak mówić.
- Nie szkodzi. I tak pisano o tym w Lawford Times".
R
L
T
- W niedzielnym numerze - dodała, jak gdyby to było istotne.
- Sama widzisz, że powinienem poprawić swoją reputację.
- I myślisz, że małżeństwo ze mną ci w tym pomoże. Zagrasz parę razy w golfa, za-
łatwisz mi sponsorów i będziemy kwita?
- W pewnym sensie tak.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]