[ Pobierz całość w formacie PDF ]
z Berlina do USA, aby pracować w Langley, w grupie Boldina było jedenastu wyższych
oficerów, ze wszystkich rodzajów wojsk. Od tamtej pory przestał się zajmować tą sprawą,
chociaż pewnego razu rozmawiał z oficerem, który utrzymywał kontakt z Boldinem. Od
niego dowiedział się, że grupa znacznie się rozrosła. Strang zapomniał o całej historii w wirze
codziennej pracy: najpierw pięć lat w Langley, potem trzy w Paryżu, jako zastępca szefa. Od
ostatniego lata kierował placówką CIA w Londynie. Wiedział tylko, że Boldin wciąż
zajmował stanowisko dyrektora GRU. Według radzieckich kryteriów, jako
sześćdziesięciokilkuletni mężczyzna był w najlepszym okresie swojej kariery. Utrzymałby to
stanowisko jeszcze przez wiele lat, pod warunkiem, że Hess będzie milczał.
- Takie wyznanie Hessa może nam zaszkodzić. I to bardzo.
- O rany - szepnął Sheehan. - Nie wiedziałem, czy jego słowa miały jakikolwiek sens,
czy też staremu Hessowi pomieszało się w głowie. Nie byłem też pewien, czy warto
zawiadamiać o tym Langley.
- Jak najbardziej warto. Ta informacja z pewnością ich zainteresuje.
Hess był wciąż ogarnięty nienawiścią do Rosjan. Została w nim jedynie przemożna
żądza zemsty, która musiała narastać przez ostatnie dziesięć lat. W końcu poczuł, że dłużej
nie wytrzyma. Miał już dziewięćdziesiąt trzy lata i ciągle przebywał w więzieniu za sprawą
Rosjan. Nie można go było winić za chęć zemsty.
- Dlaczego strażnik powiedział panu o tym?
- Już mówiłem: jest Amerykaninem.
- Personel Spandau nigdy się z nami nie kontaktował - odparł Strang, przyglądając się
mu uważnie.
Twarz Sheehana pozostała bez wyrazu.
- Ten strażnik jest inny. Znajduje się na naszej liście płac i to od kilku lat. Przejąłem
go, kiedy tu przybywałem dwa lata temu. Jest bardzo cennym zródłem informacji. Musiał
zostać zwerbowany już po pańskim wyjezdzie.
- Musi pan dopilnować, aby Hess nie przekazał żadnej informacji na zewnątrz.
- Pan zdaje sobie sprawę, że to nie będzie łatwe. Szczelność izolacji Spandau od
świata ma wiele słabych punktów.
- Musicie je zlikwidować.
- Wyślę raport do Langley. Niech oni zdecydują, co dalej robić. Czy teraz można pana
dokądś podrzucić?
- Nie, dziękuję. - Strang zapatrzył się na deskę rozdzielczą pojazdu. Bardzo chciał
zobaczyć się z Karin, ale mając w głowie Hessa, nie mógł do niej jechać. Wyczułaby, że coś
jest nie w porządku.
- Lecę z powrotem do Londynu.
Poniedziałek 17 sierpnia 1987
Rozdział 41
Po południu Strang wyszedł ze swojego gabinetu i zjechał windą H garażu ambasady.
Zasiadłszy za kierownicą ruszył, minął wartowników z piechoty morskiej, po czym wydostał
się na Upper Brook Street. Skręcając w Grosvenor Square włączył radio. Podawano
wiadomości.
- ... były zastępca Hitlera zmarł dzisiaj w Brytyjskim Szpitalu Wojskowym w Berlinie
Zachodnim. Miał dziewięćdziesiąt trzy lata.
Strang objechał plac dookoła i ruszył z powrotem do ambasady.
- Nie wiadomo jeszcze, jaka była przyczyna śmierci, ale Hess cierpiał na dolegliwości
płuc, serca i żołądka. Przez ostatnie lata był prawie niewidomy. Spędził w więzieniu ponad
czterdzieści lat.
Strang zjechał do garażu, wjechał windą na czwarte piętro i ruszył biegiem do
swojego gabinetu. Natychmiast porwał za jeden z telefonów. Obchodząc biurko w kierunku
fotela, poprosił centralę o połączenie bezpieczną linią z Sheehanem w Berlinie Zachodnim.
Już po chwili miał go przy aparacie.
- Jak to się stało? - spytał Strang. Sheehan milczał przez chwilę.
- Wygląda na samobójstwo. Jutro będzie oficjalny komunikat, który to potwierdzi.
- W jaki sposób tego dokonał?
- Wyszedł do ogrodu w asyście jednego strażnika - powiedział cicho Sheehan. - Jest
tam niewielka oficyna. Hess chciał być przez chwilę sam. Więc strażnik pozwolił mu do niej
wejść. Kiedy po kilku minutach zajrzał do środka, Hess leżał z jakimś elektrycznym kablem
zaciśniętym na szyi. Udusił się. Zabrali go natychmiast do Brytyjskiego Szpitala
Wojskowego, ale na reanimację było już za pózno.
Strang trzymał słuchawkę mocno w dłoni.
- Kim był strażnik, który mu wtedy towarzyszył? Amerykanin?
- Tak.
- Ten, o którym pan mi opowiadał?
- Ten sam - odpowiedział Sheehan. O Boże!
- Dziękuję. - Strang odłożył słuchawkę i oparł się w fotelu. Problemy starego Hessa
już się skończyły. Długo to trwało, ale było już po wszystkim. Boldin także pozostał
bezpieczny, co miało pierwszorzędne znaczenie. Kiedyś Hess pewnie zgodziłby się z takim
argumentem. Ale co naprawdę myślał w ostatniej chwili swojego życia?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]