[ Pobierz całość w formacie PDF ]
słowami.
Och, tak. Boże zachowaj mnie przed stawaniem wobec takich łamigłówek. To
byłoby równie złe jak sytuacja, w której twój Książę wznieca rewoltę przeciw
Cesarzowi, jak sądzę. Albo jak odkrycie, że milord uczestniczy w jakimś szalonym
spisku morderstwa Cesarzowej Laisy. Nie powinienem się dziwić, że w głowie
biegasz w kółko.
W coraz ciaśniejszych kręgach, tak. Nie mogłam cieszyć się cesarskim
przyjęciem od momentu, gdy o tym pomyślałam, a wiem, że Miles tak tego chciał.
A ja nie mogłam mu powiedzieć dlaczego obawiałam się, że pomyśli, że czuję się
nie na miejscu. Cóż, byłam, ale to właściwie nie problem. Zwykle jestem nie na
miejscu. Zamrugała pociemniałymi płowymi oczami, wielkimi w półmroku. Co
byś zrobił? Gdybyś odkrył lub podejrzewał taki koszmar?
Zciągnął usta.
Trudne pytanie. Większy honor musi być podstawą nas, jak mawia Książę.
Nie możemy być bezmyślnie posłuszni.
Hm. Miles też tak mówi. Czy to stąd to wziął, od swojego ojca?
Nie zaskakuje mnie to. Brat milorda, Mark, mówi, że integralność jest
chorobą, a ty możesz złapać ją tylko od kogoś, kto ją ma.
W jej gardle zabrzmiał cichy śmieszek.
To brzmi jak Mark, w porządku.
Rozważał jej pytanie z powagą, na jak zasługiwało.
Musiałbym go zdjąć, jak sądzę. W każdym razie mam nadzieję, że miałbym
odwagę. W rezultacie nikt by nic nie zyskał. A najmniej ja.
O tak. To rozumiem.
Jej dłoń leżała na materiale sofy między nimi, postukując szponiastymi
palcami. Chciał ją ująć i ścisnąć dla przyjemności jej czy jego? Ale się nie
ośmielił. Cholera, spróbuj, nie możesz?
Jego kłótnię z samym sobą przerwał dzwięk jego naręcznego komu. Strażnik
przy bramie meldował o powrocie grupy Domu Vorkosiganów z Cesarskiej
Rezydencji. Roic rozkodował osłony domu i stał z boku, gdy tłum wysypywał się z
małej floty pojazdów naziemnych. Pym był w pobliżu Księżnej, uśmiechając się z
czegoś, co powiedziała do niego przez ramię. Goście, różnorodnie roześmiani,
senni czy pijani, przepływali obok gawędząc i śmiejąc się.
Coś do zameldowania? zapytał Pym przelotnie. Przyjrzał się z ciekawością
Roicowi i Taurze, wyłaniającej się nad jego ramieniem.
Tak, sir. Proszę się ze mną spotkać na osobności tak szybko, jak to możliwe.
%7łyczliwy, senny wyraz wyparował z twarzy Pyma.
Och? Obejrzał się na tłum, teraz pozbywających się okryć i kierujący się ku
schodom. W porządku.
Mimo zniżonego głosu Roica, Księżna wyłowiła tę wymianę zdań.
Machnięciem palca odprawiła Pyma.
Chociaż, gdy nastąpi odpowiednia chwila, Pym, chciałabym wysłuchać
raportu przed położeniem się do łóżka.
Tak, milady.
Roic wskazał głową ku przedsionkowi biblioteki i Pym podążył za nim i Taurą
ku przejściu. W chwili gdy goście opróżniali drugi pokój, Roic odcedził krótki
wyciąg nocnych przygód, splagiatowanej z tej, którą poczęstował kapitana
śledczego CesBez. Pomijając, znowu, część o próbie kradzieży Taury. Miał tylko
cholerną nadzieję, że potem nie okaże się to okropnie trafne. Osądowi milorda
może przedstawić pełne sprawozdanie, zdecydował. Kiedy u diabła milord ma
zamiar wrócić?
Pym zrobił się skostniały, gdy przyjął raport.
Sam sprawdzałem naszyjnik, Roic. Został dokładnie zeskanowany
urządzeniami chemiczny wąchacz nie wyłapał niczego.
Dotykał pan go? spytała Taura.
Pym zmrużył oczy w przypomnieniu.
Głównie trzymałem go przez zacisk. Cóż& CesBez przepuści go przez
wyżymaczkę. Milord zawsze twierdzi, że przyda im się praktyka. To nie boli.
Zareagowałeś prawidłowo, Gwardzisto Roic. Teraz możesz wrócić do swoich
obowiązków. Ja zajmę się CesBez.
Z tą letnią pochwałą wyszedł, marszcząc brwi.
To wszystko, co dostaniemy? szepnęła Taura, gdy odgłos oddalających się
kroków Pyma ucichł na krętym korytarzu.
Roic zerknął na chrono.
Tak, dopóki nie przyjdzie raport CesBez. To zależy od tego, jak trudno tę
rzecz, którą widziałaś nie chciał ją obrażać frazą jak twierdziłaś widziałaś
zidentyfikować.
Potarła zmęczone oczy wierzchem dłoni.
Czy mogę, uch, czy mogę zostać z tobą, aż zadzwoni?
Pewnie.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]