[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wa. Właśnie pracował nad artykułem o mózgu człowieka przyszłości dla czasopisma popu-
larnonaukowego, kiedy wpadła mu w ręce książka Wietrowa, zatytułowana zaskakująco i dzi-
wacznie: Przyszłość człowieka na podstawie danych antropologicznych i archeologicznych .
Borodin był zdumiony zbieżnością swoich poglądów z rzeczywistością, która znajdo-
wała się jednocześnie poza ramami odległej przeszłości i dalekiej przyszłości.
Wielokrotnie oglądał reprodukcję zdjęcia owej olbrzymiej nieziemskiej zagadkowej
czaszki i wydawało mu się, iż przyszłość odsłoniła się specjalnie dla niego, by potwierdzić
słuszność jego poglądów, poglądów Borodina.
Jak będzie wyglądać mózg człowieka za wiele tysięcy lat? Jaka będzie jego pamięć?
Gdzie szukać odpowiedzi na te pytania? W fizjologii ewolucyjnej? W morfologii wyższych
ssaków?
Te pytania rodziły się w świadomości Borodina w ciągu wielu lat.
Szukał przyjemności w szybkiej jezdzie samochodem, jesienią zbierał grzyby, latem
przepływał ogromne jezioro Szczupaków w oczach pękających z zawiści młodych sporto-
wców i wychodził z wody jak bożek morski, szerokopierśny i brodaty. Lecz gdziekolwiek się
znajdował, w wodzie czy w ostępie leśnym pachnącym maślakami, wszędzie myślał o tym
samym: jakaż więc będzie ta pamięć ludzka? Ale czy tylko on jeden myślał o tym?
Pewnego razu pod koniec ciężkiego dnia pracy w laboratorium podszedł do Borodina
Radij Bogatyriew i rzekł:
Chciałbym napisać artykuł na temat przyszłości pamięci ludzkiej.
Borodin uśmiechnął się. Tylko Radik mógł się porwać na takie trudne zadanie. Radik, z
jego niewyczerpanym entuzjazmem, przyzwyczajony do stałego zaglądania w głąb przyszło-
ści.
Niech pan pisze. To bardzo ciekawy temat. Ale jakie ma pan poglądy na tę sprawę,
jeśli wolno zapytać?
Niedostatecznie dotąd zbadana historia władzy ludzkości nad czasem zawiera, moim
zdaniem, cztery etapy. Pierwszy etap to powstanie języka, mowy. Drugi pojawienie się
pisma, a następnie książek. Trzeci etap to film. Czwarty wynalezienie radia i telewizji.
A piąty, Radiku?
Właśnie teraz myślę o tym nie istniejącym jeszcze etapie. Jeśli mi coś z tego
wyjdzie, człowiek zapanuje nad przemijającym czasem.
Co to ma znaczyć, Bogatyriew? Czy to nie jest przypadkiem jak u Goethego:
,,Trwaj, chwilo, o, chwilo, jesteś piękna!
Nie znalazłem jeszcze ścisłego sformułowania dla mojej myśli. Jeśli pan pozwoli, w
najbliższym czasie porozmawiamy jeszcze na ten temat.
Istotnie, taka rozmowa odbyła się...
A następnie w ciągu miesiąca, kiedy Radik pracował nad artykułem, kierownik labora-
torium i jego młody współpracownik nieraz wracali do tego tematu.
Pierwszego etapu, używając pańskiego określenia mówił podniecony Borodin
nie można oddzielić od samego człowieka. Jest to język, drugi układ sygnałów. Po to, by go
stworzyć, ewolucja musiała zmienić mózg. Co prawda, przyroda, stwarzając drugi układ
sygnałów, działała w spółce autorskiej ze społeczeństwem. Lecz wszystkie dalsze etapy,
kochany Radiju, były oddzielone od człowieka. Dziś człowiek rodzi się tak samo, jak rodził
się we wczesnym paleolicie: bez książki w ręku i bez telewizora. Jak więc pan wyobraża
sobie piąty etap i czy potrzebna będzie w nim zmiana w strukturze mózgu?
Bogatyriew uśmiechnął się. Tak zapewne uśmiechał się młody Leonardo da Vinci,
kiedy go o coś zapytano.
Piąty etap będzie syntezą, to całkowite opanowanie przeszłości w imię tego, by
terazniejszość i przyszłość stały się niepomiernie bogatsze. Tak, jeśli pan sobie życzy, będzie
to w jakimś stopniu urzeczywistnieniem marzenia Goethego. Piękna chwila otrzyma rozkaz
zatrzymania się. Przecież i dziś film dokumentalny, daleki od doskonałości, pozwala nam wi-
dzieć i przeżywać rzeczy dawno minione... Ale niech pan sobie wyobrazi coś nieskończenie
doskonalszego od kina, telewizji, radia i książki...
Czy nie mógłby pan wyrażać się trochę konkretniej, kolego Bogatyriew? Pan jest
fizjologiem, matematykiem i technikiem, a nie bajarzem.
Konkrety zachowam dla mojego artykułu. To pana nie ominie.
W domu, w swoim gabinecie, Borodin ponownie otwierał książkę Wietrowa i oglądał
zdjęcie. Czaszka zagadkowej istoty spoglądała na niego czarnymi ziejącymi oczodołami, z
których przed stu tysiącami lat patrzyły żywe, mądre, wesołe i smutne oczy.
Mózg! Zdumiewający twór ewolucji i historii ludzkości rozmyślał Borodin.
Narzędzie poznania składające się z dziesięciu miliardów detali. Ogromna złożoność mózgu
ludzkiego dała człowiekowi przewagę nad innymi istotami zamieszkującymi Ziemię. Czy
jednak człowiek nie poszedł drogą adaptacyjnej specjalizacji, która może go zaprowadzić w
ślepą uliczkę? Zdaje się, że Norbert Wiener wyraża obawę, iż mózg człowieka posunął się
już tak daleko na drodze do tej zgubnej specjalizacji, jak wielkie nosowe rogi ostatnich
ssaków-olbrzymów... Na to pytanie mógłby najlepiej odpowiedzieć właściciel tej wielkiej
czaszki, gdyby przyleciał na Ziemię nie przed stu tysiącami lat, lecz dzisiaj.
8
[ Pobierz całość w formacie PDF ]