[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Dzwonek przy furtce na tyłach domu zadzwięczał, Donovan nacisnął
przycisk zwalniający zamek i w minutę pózniej Lorelei stała w drzwiach
147
R
L
T
prowadzących na patio. Wciąż miała na sobie tę samą koszulkę i szorty, a
przez pierś przewieszoną skórzaną dużą torebkę.
Cześć. Wspięła się na palce i dała mu szybkiego całusa. Ostrożnie,
cała jestem spocona.
Szłaś na piechotę?
Oczywiście. Staram się nie jezdzić po Dzielnicy Francuskiej, jeśli nie
muszę. Zwłaszcza w sobotnie wieczory. Aatwo wpaść w frustrację i
wyładować się na przechodniach. Zrzuciła z siebie torbę i posłała mu
łobuzerski uśmiech. Założyłam, że jeśli za bardzo się spocę, nie będziesz
protestował, żebym u ciebie wzięła prysznic. Pokazała na piwo. Też mogę
dostać?
Wyjął butelkę, a ona pociągnęła solidny łyk, następnie sięgnęła do torby
i wyjęła małą błękitną torebkę na prezenty, związaną białą wstążeczką.
Wręczyła mu ją jakby trochę nieśmiało.
Co to jest?
Prezent, głuptasie. Otwórz.
Otworzył i zobaczył płytę z napisem Monty Jones/Connor Mansfield i
dopisaną jej ręką datę. Spojrzał na nią zmieszany.
Widziałam, że masz kilka jego płyt w swojej kolekcji. Był miesiąc
temu w studio, improwizował z Connorem, więc odbyłam kilka rozmów
telefonicznych i dostałam pozwolenie, żeby zgrać ci to na płytę. To była
spontaniczna sesja i nic z tego się nie ukaże, ale całkiem przyjemnie się
słucha.
Osobisty, niesztampowy prezent. Dziwnie go to poruszyło.
Dziękuję, Lorelei.
Uśmiechnęła się do niego, jak mu się wydało, nieco zdenerwowana.
Nie wyglądasz na faceta, któremu daje się kwiaty, a ja chciałam
148
R
L
T
znalezć coś, co by mi ułatwiło...
Przeprosiny?
Tak. Tym razem to ja jestem ci je winna. To popołudnie było...
fatalne. Przykro mi. Powinnam była lepiej sobie poradzić. Po prostu zostałam
totalnie zaskoczona.
Może za mocno się na tym skupił. Dopatrywał się obrazy tam, gdzie jej
nie było. Na ogół tego nie robił, ale tu chodziło o Lorelei i przyznawał, że jest
na jej punkcie przewrażliwiony.
Ja też byłem zaskoczony.
Więc nie jesteś na mnie wściekły?
Nie ty mnie oblałaś.
No tak, ale... Westchnęła. Jak powiedziałeś, przynajmniej była
zimna. Ale mogę sobie wyobrazić, że i tak nie należało to do przyjemności.
Spojrzała na jego rozporek i ciało Donovana zareagowało, chociaż jego
umysł się temu sprzeciwiał. Zaśmiała się. Właśnie miałam zapytać, czy w
pełni wróciłeś do formy, ale dostałam już odpowiedz. Puściła do niego oko.
Nawiasem mówiąc, zareagowałeś o wiele lepiej niż ja, gdyby mnie to
spotkało.
Naprawdę?
Tak. Podskoczyła i usiadła na ladzie. Wściekłabym się tak, że
doszłoby do targania za włosy i drapania pazurami. I nieuniknionej wizyty na
policji.
Mocno powiedziane i nie potrafił sobie wyobrazić jej w takiej akcji.
Wątpił, żeby kobieta nosząca nazwisko LaBlanc wdała się w bójkę.
Stanowczo nie uchodziło to damie. Ale skinął głową.
W rezultacie zniszczyłabyś swój nowy wizerunek, który tak długo
budowałaś.
149
R
L
T
Bezpowrotnie. Dlatego cieszę się, że to byłeś ty, a nie ja. Wyobrażasz
sobie, jak wyjaśniam rodzicom, dlaczego zostałam aresztowana?
Zapłaciłbym za ciebie kaucję.
Doceniam, ale to by tylko pogorszyło sprawę. Roześmiała się.
Och, to by dopiero było coś, gdybym zaczęła wszystko wyjaśniać. Już się
widzę w tej roli.
Może dlatego, że miał wciąż w pamięci wyraz jej twarzy tam, w
kawiarni, przestała mu się podobać ta rozmowa i w jego głowie zabrzęczał
ostrzegawczy dzwonek.
Gdybym zapłacił za ciebie kaucję, byłoby to gorsze niż samo
aresztowanie?
Hm... trudny orzech do zgryzienia. Znów się roześmiała. Wolę
tego nie sprawdzać.
Definitywnie przestała mu się podobać ta rozmowa. Jak i to, że ta
konwersacja budzi w nim takie dziwne uczucia.
Zapis o aresztowaniu mógłby uniemożliwić ci ubieganie się o
członkostwo w Ladiescośtamcośtam.
O tym nie pomyślałam. Warto to wziąć pod uwagę na przyszłość. To
by rozwiązało sporo problemów. Co można zrobić, żeby zawitać w areszcie?
Nigdy nie byłem aresztowany, ale zakładam, że trzeba złamać prawo.
Upił łyk piwa, a ponieważ ona milczała, spytał: Jakich problemów?
Proszę?
Sama powiedziałaś, że aresztowanie rozwiązałoby sporo problemów.
Ciekaw jestem, jakich.
Westchnęła na poły z rezygnacją, na poły ze zniecierpliwieniem, a
potem ze sztuczną wesołością powiedziała:
Na przykład nieobliczalność mojej matki.
150
R
L
T
Coś gorszego niż białe rękawiczki i kandydatka do
Ladiescośtamcośtam?
Może. Ale dam sobie z tym radę. Zabrzmiało to dość niepewnie.
Robiłeś coś interesującego dziś po południu?
Słuchaj, teraz dopiero jestem ciekawy.
Jack Morgan mnie zaprosił. Wiedziałeś o tym?
Ochota przywalenia Jackowi Morganowi wróciła z niespodziewaną siłą.
Było widoczne, do czego zmierza. Co mu odpowiedziałaś?
%7łe jestem bardzo zajęta i do powrotu Vivi mam kalendarz całkowicie
zapełniony.
Nie zabrzmiało to jak kategoryczna odmowa, co miał nadzieję usłyszeć.
Czyli teraz, kiedy Vivi wróci lada moment, Jack będzie trzymał cię za
słowo?
Najwidoczniej nie ma pojęcia, co znaczy elegancka odprawa.
To go trochę uspokoiło. Ale tylko trochę.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]