[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ograniczonych aromatyczną lawendą.
Po krótkiej wizycie u Nonny i rozmowie z Rosą, która potwierdziła, że
stan rekonwalescentki stale się poprawia, Cesare poszedł do biura i rzucił teczkę
na podłogę. Rozluzniając krawat, przyznał w duchu, że bardzo się cieszy z
powrotu do domu.
Przez ostatnich kilka miesięcy pracował w willi lub w biurze we
Florencji. Brakowało mu podróży prywatnym odrzutowcem do wszystkich
zakątków imperium, osobistego rozwiązywania problemów. Jednak było to
konieczne. Najpierw ze względu na słabą formę psychiczną Nonny. A potem
dlatego, że choć zatrudniona towarzyszka zabawiała Filomenę, dodając jej sił i
energii do życia, coś podpowiadało mu, że Jilly Lee nie można ufać. I jak się
pózniej okazało, miał rację.
Teraz musiał rozwiązać problem w rafinerii na Dalekim Wschodzie i
wziąć udział w otwarciu luksusowego outletu z oszałamiająco drogimi
klejnotami Saracina. Kiedyś podróże do wszystkich zakątków imperium,
sprawdzanie, czy wszystko sprawnie pracuje, były częścią jego życia. Teraz
jednak, zamiast czuć wolność i radość, marzył tylko o powrocie do domu.
Podszedł do okna wychodzącego na dziedziniec, zdejmując po drodze
marynarkę, ignorując dzwięk faksu. Musiał stawić czoło faktom.
Nie chodziło o Nonnę - codzienne raporty od Rosy upewniły go, że babcia
dobrze się czuje, że jej towarzyszka, signorina Jilly, zadziwia całą służbę swoją
łagodniejszą stroną, dobrym humorem i cierpliwością.
A więc nawet służba zauważyła zadziwiającą zmianę charakteru!
- 66 -
S
R
Po prostu nie mógł przestać myśleć o tej malej, czarującej oszustce.
Wspomnienie jej prawie nagiego, doskonałego ciała, jej namiętnej, hojnej
odpowiedzi na pieszczoty spowodowało więcej bezsennych nocy, niż był gotów
się przyznać.
Gdy wrócili do willi, unikała go, przez co chciał walić pięścią w ściany.
Musiał dowiedzieć się, dlaczego udawała Jilly. Za każdym razem, gdy chciał ją
zdemaskować, coś stawało mu na przeszkodzie. Tak jakby los sprzysiągł się
przeciwko niemu. Coraz bardziej chciał poznać prawdę.
O tak, wydusi z niej całą prawdę, ale dopiero wtedy, gdy Nonna będzie
zdrowa. Zawsze istniało niebezpieczeństwo, że oszustka ucieknie, gdy usłyszy,
że on wie o wszystkim od wielu tygodni.
Poza zamknięciem jej w pokoju i przykuciem do łóżka niewiele mógł
zrobić, by nie zniknęła. A był wystarczająco uczciwy, by przyznać, że ma
więcej powodów, by tego nie chcieć.
Nagle zamarł. O wilku mowa. Milly weszła na dziedziniec, niosąc naręcze
kwiatów.
Wyglądała, jakby było jej gorąco i niewygodnie. Zdmuchnęła z oczu
przydługą, srebrzystoblond grzywkę i obciągnęła ze złością tandetną, skórzaną
spódnicę, odsłaniającą większy fragment nóg, niż było przyjęte w towarzystwie.
Dokładnie takie niegustowne ubrania wybrałaby jej blizniaczka, uznał,
gdy poszła dalej, chwiejąc się na wysokich obcasach.
W odruchu współczucia Cesare postanowił coś dla niej zrobić. Wyjął
telefon komórkowy z kieszeni marynarki i wybrał numer.
- Są prześliczne, moja droga - ucieszyła się Filomena, gdy Milly ułożyła
w wazonie ostatnią różę. - Bardzo tęsknię za moim ogrodem! Jak to miło z
twojej strony, że go do mnie przyniosłaś.
- Już niedługo - obiecała Milly z ciepłym uśmiechem. W następnym
tygodniu Filomenę czekało prześwietlenie i jeśli obojczyk się zrósł, wyjdzie na
- 67 -
S
R
zewnątrz. Już teraz mogła bez wysiłku spacerować po pokoju i godzinami
siedzieć w fotelu przy oknie. - Czy chciałabyś, żebym ci teraz poczytała?
Miały całą półkę nowych książek, które Jilly i Filomena kupiły we
Florencji - na szczęście wszystkie były po angielsku, ponieważ starsza pani
chciała dokładnie poznać język, którego uczyła się jako młoda kobieta. Obecnie
były w połowie Opowieści wigilijnej Dickensa, wybranej przez Milly.
- Pózniej. - Ciemne oczy zabłyszczały. - Teraz opowiesz mi więcej o
sobie. Zwłaszcza o młodych mężczyznach. Jestem pewna, że w domu czeka na
ciebie ktoś wyjątkowy. - Uśmiechnęła się figlarnie. - I nie może doczekać się
twojego powrotu.
Milly obciągnęła okropny, skórzany top i odparła:
- Nie mam chłopaka.
Nie skłamała. Gdy tylko Cesare wyjechał do Florencji parę dni po
powrocie z wyspy, Milly zadzwoniła do Bruce'a. Okazało się jednak, że się o nią
nie martwił.
Padły słowa typu: bezmyślna... lekkomyślna... Mama i ja zawsze
uważaliśmy cię za spokojną i rozsądną... Zawiodłem się na tobie...
Na koniec rozłączyła się, dziękując w duchu, że nigdy nie uważała go za
kogoś więcej niż przyjaciela.
- Dlaczego trudno mi w to uwierzyć? - zapytała Filomena z figlarnym
uśmieszkiem. Milly poprawiła się na krześle, przeklinając w duchu skórzaną
spódnicę i marząc o tym, by zdjąć buty, od których bolały ją stopy. Zastanawiała
się, jak Jilly mogła z własnej woli nosić takie rzeczy.
Na szczęście oszczędzono jej dalszych osobistych wynurzeń, gdyż do
pokoju wszedł Cesare. Nie wiedziała, że wrócił. Poczuła gorący dreszcz na
widok jego wspaniałych, szerokich pleców i dopasowanych spodni. Mężczyzna
podszedł do babci i podniósł do ust jej dłonie, nie poświęcając Milly nawet
jednego spojrzenia.
- 68 -
S
R
Korzystając z okazji, by uciec, wstała. Cesare, jakby mając oczy z tyłu
głowy, powiedział:
- Zostań. Chcę porozmawiać z wami obiema.
Odwrócił się i spojrzał na nią. A potem z wyrazem czystej niewinności na
twarzy powiedział:
- Nonna, czy mogłabyś wypożyczyć mi Jilly? Muszę jechać do Florencji.
Chciałbym ją ze sobą zabrać - jestem pewien, że musi kupić parę rzeczy, a
potem zjemy razem kolację.
Milly zaczerwieniła się, a potem zbladła. Jako Jilly powinna podskoczyć z
radości. Ale ponieważ nie była siostrą, a jedynie jej mamą namiastką - która
pragnęła jego towarzystwa i jednocześnie dostrzegała wynikające z tego
niebezpieczeństwo - musiała się z tego jakoś wykręcić.
Nieświadomie posłała Filomenie błagalne spojrzenie, mając nadzieję, że
starsza pani się sprzeciwi. Zobaczyła jednak tylko szeroki uśmiech.
- Cóż za wspaniały pomysł! Zepsułam jej odpoczynek tym głupim
wypadkiem, a pracowała z taką radością i oddaniem. Córka nie okazałaby mi
więcej troski - zasłużyła na odrobinę relaksu.
Milly skuliła się, słysząc te pochwały. Nie zasłużyła na nie. Ale nie miała
[ Pobierz całość w formacie PDF ]