[ Pobierz całość w formacie PDF ]
pani zbyt obcesowy.
Ależ nie, bynajmniej, panie doktorze nie mam panu nic do przebaczenia. Ja rów-
nież cieszę się, że mogę z panem porozmawiać o Lotharze. Mam nadzieję, że po jego powrocie
wznowicie ponownie starą przyjazń. Może kiedyś droga zaprowadzi pana do Dorneck? Będzie
pan zawsze mile widzianym gościem.
Pocałował ją w rękę, mówiąc:
R
L
T
Aaskawa pani, zawstydza mnie pani swoją dobrocią. Bardzo proszę, aby pani w na-
stępnym liście do Lothara zechciała mu przekazać moje serdeczne pozdrowienia.
Nie omieszkam tego zrobić.
Bardzo pani dziękuję.
Wtem zwróciła się do niego Dora i Aleksander Heinzius opowiedział jej, że w Dianie
von Steinach poznał właśnie żonę swojego starego przyjaciela.
Pan zna Lothara von Steinach? zapytała zaintrygowana.
W trakcie wieczoru oboje jeszcze długo rozmawiali o Lotharze i Dianie. Dora ogólnie
opowiedziała o ich losie, nie zdradzając wszakże zaufania Diany. Z ożywieniem opisywała tak-
że Buchenau, które teraz należało do jej rodziców, a wcześniej było własnością państwa von
Steinach. Nie zapomniała również wspomnieć, jakie piękne jest Dorneck.
Aleksander Heinzius patrzył zafascynowany w fiołkowe oczy Dory i stwierdził, że jest
wyjątkowo czarująca.
Pan musi nas kiedyś odwiedzić, panie doktorze i to swoim sterowcem śmiejąc się
mówiła Dora. Do majątków Dorneck i Buchenau należą okoliczne rozległe łąki i pola, gdzie
będzie pan mógł wygodnie wylądować.
Jej oczy iskrzyły się, gdy mówiąc to patrzyła na przystojnego kapitana siedzącego u jej
boku.
Czy mam panią trzymać za słowo? zapytał pół żartem, pół serio.
Kiwnęła głową i odpowiedziała uradowana:
Och, to byłoby cudowne! Czy pan może sobie wyobrazić zdziwienie mieszkańców
naszej okolicy, gdyby tak nieoczekiwanie zjawił się pan w powietrzu.
Z zachwytem patrzył w jej błyszczące oczy:
No, wie pani z powodu mieszkańców okolicznych wsi chyba nie podjąłbym takiej
powietrznej podróży. Ale jeśli pani poprosiłaby mnie o to to kto wie.
Dora rozradowana odparła:
Czy pan sam decyduje o lotach?
Zaśmiał się:
Nie! Ale mógłbym powiedzieć jakieś dobre słowo i wstawić się za tym, abyśmy przy-
najmniej jeden raz przelecieli nad Buchenau. W każdym razie czekam, że mnie pani bardzo
ładnie poprosi.
Dora zarumieniła się mocno i odwróciła oczy:
R
L
T
Muszę się nad tym dopiero zastanowić.
Czyżby pani tak niechętnie prosiła?
Nie lubię prosić kiedy muszę ryzykować, że otrzymam odmowę. A skoro to nie leży
w pana mocy ... Ale już mam wyjście! Proszę więc pana, aby nas pan odwiedził w Buchenau
nie korzystając ze sterowca, skoro nie może pan przylecieć.
Popatrzył na nią z wyrazem głębokiego zachwytu i powiedział:
Z radością spełnię tę prośbę, tym bardziej, że zostałem już zaproszony do Dorneck.
W tej chwili Dorę poproszono do tańca. Aleksander został sam i patrzył na tańczących.
Właśnie przesunęła się przed nim para narzeczonych i dr Hassler uśmiechnął się do niego, aż
błysnęły jego białe zęby. Dzisiaj jego energiczna męska twarz nie miała tak poważnego i sku-
pionego wyrazu jak zazwyczaj.
Diana jak zwykle dużo tańczyła. W końcu i dr. Aleksandrowi Heinziusowi udało się ją
poprosić. Znowu rozmawiali o Lotharze. Diana opowiadała o jego pracy, o Afryce i okolicach
w których pracuje. Aleksander zadawał sobie pytanie, czy Lothar nie odczuwał tęsknoty za
swoją młodą, piękną żoną. Co było powodem, że zaraz po ślubie wyjechał na tyle lat? Skoro
jego żona odziedziczyła duży majątek i mógł żyć w dostatku, dlaczego pracował w tak trud-
nych warunkach w Afryce? Tak jak wszyscy, którzy znali Dianę von Steinach i on zastanawiał
się nad jej losem i jej niezwykłym małżeństwem. Pomyślał, że rzadko która żona zgodziłaby się
na to.
Kiedy odprowadził Dianę na jej miejsce, zastał tam swojego brata i Zuzannę pogrążo-
nych w ożywionej rozmowie. Wesołość Zuzanny spowodowała, że Hans wyzbył się swojego,
powściągliwego zazwyczaj, zachowania. Należał do mężczyzn biernych, oczekujących na ini-
cjatywę innych ludzi, podczas gdy jego brat Aleksander zawsze brał sprawy w swoje ręce.
Aleksander rozglądał się za Dorą. Ponieważ właśnie skończył się taniec, poszła do są-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]