[ Pobierz całość w formacie PDF ]
przekazać pieniądze na konto w Zurich Credit Bank. Następnie dany eksponat wysy-
łany jest na północ małymi łodziami i dostarczany do biura Aegean Holidays, Ltd. w
Kairze, właściciel Stephanos Markoulis. Zabytki takie są potem pakowane do bagaży
niczego nie podejrzewających turystów (większe eksponaty rozkłada się na części) i
lecą z grupą turystów do Aten jugosłowiańskimi liniami lotniczymi. Personel samolotu
opłacany jest za pozostawienie na pokładzie określonego bagażu, który leci dalej do
Belgradu i Lubiany. Stamtąd przesyłany jest drogą lądową do Szwajcarii.
Ostatnio otwarty został nowy szlak przez Aleksandrię. Firma Futures, Ltd. zaj-
mująca się eksportem bawełny, kontrolowana przez Zayeda Naquiba, pakuje zabytki
w bele i przesyła je do Pierce Fauve Galeries w Marsylii. Szlak ten nie został jeszcze
sprawdzony
Pański oddany sługa
Abdul Hamdi
Eryka włożyła mapę do bedekera. List wprawił ją w osłupienie. Nie miała wąt-
pliwości, że posąg zakupiony przez Jeffreya Rice a przejechał przez Ateny, czego do-
myśliła się po spotkaniu ze Stephanosem Markoulisem. Pomysł był bardzo sprytny,
gdyż bagaż turystów podróżujących w grupach nigdy nie był sprawdzany w przeci-
wieństwie do bagażu indywidualnych podróżników. Kto mógłby przypuszczać, że
sześćdziesięcioletnia dama z Joliet będzie przewozić w swej różowej walizce typu
Samsonite bezcenne egipskie zabytki.
Dziewczyna ponownie wyszła na balkon i oparła się o balustradę. Słońce nie-
chętnie zanurzało swe promienie za odległymi górami. Pośrodku nawadnianych pól
na zachodnim brzegu Nilu wznosił się Kolos Memnona zasnuty lawendowym cieniem.
Zastanowiła się nad kolejnym posunięciem. Pomyślała o przekazaniu książki Ahme-
dowi albo Yvonowi - prawdopodobnie Ahmedowi. Może jednak powinna zaczekać do
chwili wyjazdu z Egiptu? Tak byłoby najbezpieczniej. Ujawnienie szlaku przemytu
starożytności miało ogromne znaczenie, ale Eryka pragnęła odnalezć posąg Setiego I
i miejsce, w którym został wykopany. Myśl o znalezieniu tam czegoś jeszcze wywoła-
ła u niej dreszcz podniecenia. Nie chciała, aby policja przerwała jej prywatne śledz-
two. Realistycznie rozważyła niebezpieczeństwo zatrzymania książki. Staruszek był
najwyrazniej szantażystą, który znalazł się w ślepym zaułku. Eryka w ostatniej chwili
pojawiła się w jego planach. Nikt naprawdę nie wiedział, czy posiadała jakieś infor-
macje; do ostatniej chwili ona sama nie miała żadnej pewności. Raz jeszcze posta-
nowiła nie ujawniać niczego do momentu opuszczenia Egiptu.
Kiedy nad dolinę Nilu zakradła się noc, Eryka ułożyła plan działania. Nadal bę-
dzie udawać przedstawicielkę muzeum zainteresowaną zakupem dzieł sztuki i odwie-
dzi Curio Antique Shop , który być może widziała już wcześniej. Potem spróbuje
dowiedzieć się, czy żyje jeszcze Sarwat Raman, nadzorca Cartera. Musiałby mieć
około siedemdziesięciu lat. Chciała porozmawiać z kimś, kto pierwszego dnia wszedł
do grobowca Tutenchamona i spytać o papirus opisywany przez Carnarvona w liście
do sir Wallisa Budge a. Liczyła także na Yvona, który obiecał zdobyć informacje o
córce lorda Carnarvona.
- To Chicago House - oznajmił Ahmed, wskazując na imponującą konstrukcję
po prawej stronie.
Powóz wiózł ich wolno po Shari el Bahr, wzdłuż brzegu Nilu. Rytmiczny stukot
końskich kopyt działał na Erykę uspokajająco jak uderzenie fal o skaliste wybrzeże.
Dokoła panowała ciemność, gdyż księżyc nie wzniósł się jeszcze nad palmami. Lekki
wiatr wiejący z północy nie był w stanie zmącić lustrzanej powierzchni Nilu.
Ahmed ponownie ubrany był w nieskazitelnie białe szaty. Kiedy Eryka spojrza-
ła na jego opaloną twarz, dostrzegła jedynie błyszczące oczy i białe zęby.
- Im częściej się z nim spotykała, tym więcej rodziło się wątpliwości, dlaczego
chce ją widywać. Okazywał przyjazń i troskę, zachowując jednocześnie wyrazny dy-
stans. Tylko raz, kiedy wsiadała do powozu, dotknął jej dłoni i pomógł jej wejść do
środka.
- Czy był pan kiedykolwiek żonaty? - spytała Eryka, mając nadzieję, że dowie
się czegoś więcej o tym człowieku.
- Nie, nigdy - odpowiedział krótko Khazzan.
- Przepraszam - skonfundowała się. - To nie powinno mnie obchodzić.
Ahmed uniósł rękę i położył ją na oparciu siedzenia, tuż za Eryką.
- Nic nie szkodzi. To żadna tajemnica - ciągnął płynnym już tonem. - Nie mia-
łem czasu na romanse. Pobyt w Ameryce trochę mnie zepsuł. W Egipcie te sprawy
traktuje się nieco inaczej. Ale to chyba tylko wymówka.
Minęli szereg eleganckich, europejskich willi wybudowanych nad brzegiem Ni-
lu, otoczonych wysokimi, bielonymi murami. Przed każdą z nich stał żołnierz w mun-
durze polowym, trzymając na ramieniu pistolet maszynowy. Strażnicy nie byli jednak
zbyt uważni. Jeden z nich oparł broń o mur i wdał się w pogawędkę z jakimś prze-
chodniem.
- Co to za budynki? - spytała Eryka.
- To domy niektórych ministrów - odpowiedział Ahmed.
- Dlaczego są strzeżone?
- Niebezpiecznie jest być ministrem w tym kraju. Nie można zadowolić wszyst-
kich.
- Pan jest ministrem - stwierdziła z niepokojem w głosie.
- Tak, ale niestety ludzie nie interesują się zbytnio moim departamentem.
Jechali dalej w milczeniu. Przez szeleszczące liście palm przedarły się pierwsze
promienie księżyca.
- To biuro Departamentu Zabytków w Karnaku - wskazał na stojącą na nad-
brzeżu budowlę.
Tuż przed sobą Eryka ujrzała pierwsze, masywne pylony* wielkiej świątyni
[ Pobierz całość w formacie PDF ]